|
Ty tu chyba mylisz nauke rzutow z przewodnikiem.
Jak mi sie oglasza przewodnik, ze zna super miejsca, gdzie sa i biora ryby, ja zaplace za jego uslugi, spedze
dzien na woda i dupa.no to raczej przewodnik jest do dupy i do niego trzeba miec pretensje.
Ja nie wiem czy ty chcesz jezdzic tydzien w to samo miejsce, i kombinowac samemu jak rzucic, zeby dojsc
do tego potokowca za kamieniem, do ktorego nie da sie dojsc inaczej, tylko uzywajac specyficzny rzut.
Nawet kij za 1000€ ci nie pomoze. Ktos kto spedzi czas na nauke, zlapie tego potoka, i za dwa dni pojedze w
inne miejsce, wiedzac jak sobie radzic z sytuacjami.
Ja nie gwarantuje, ze zlapiesz rybe, ja gwarantuje, ze bedziesz wiedzial, jak sie poslugiwac sprzetem na
ktory wydales pieniadze, co w 100% zwiekszy twoje szanse na sukces.
Wyobraz sobie wezly na przyponie spowodowane tailing loopem, oslabiony przypon i duza ryba sie zrywa,
do na kogo bedziesz wkurzony- na kij, wiatr, linke, czy na siebie, ze moze czas zaczac rzucac bez tailing
loopa.
Jak masz czas i cierpliwos, machac do tej samej ryby przez tydzien, probujac wykombinowac jak ja
zlapac,twoja sprawa. Jezdzac w to samo miejsce, wydasz na benzyne wiecej niz na kurs.
To tak jak z golfem, kazdy wie ze kolke nalezy wrzucic do dolka. Wydajac na komplet kiji,czlonkowstwo w
klubie, troche by mnie to wkurzylo, ze koledzy, ktorzy wzieli kurs sa juz na 4dolku, a ja poraz 50 probuje
zaliczyc pierwszy.
Juz mi sie porownania koncza, ale ten kto zdecyduje na kurs, to jego sprawa, przymusu nie ma.
Michal
|