|
Szanowny Skorku , że wejdę w "słowo". Uważam, że na rzeki nizinne, które niosą w nurcie sporo
brudu, nie opłaca się inwestować w drogie i nowe sznury. Za chwilę taki sznur będzie oblepiony
syfem. W tym zabrudzone przelotki. Ja mam na duże nizinne zestawy używanych sznurów, których
mi nie szkoda uwalić w wodzie i szarpać po nadbrzeżnych krzaczorach. Spokojnie można zakupić
nawet w "naszym" komisie przyzwoite sznury w dobrej cenie za kilkadziesiąt złotych. Jeśli już, to
postarałbym się zainwestować w jak najlepszy kijek w (cenie, na którą mnie stać) oraz kołowrotek.
Ale przepłacanie na początek, a zwłaszcza w sznury uważam za zbędne.
„Od powietrza, głodu, ognia i wojny oraz tandety, wybaw nas panie!" Trzeba mieć obycie, praktykę
czyli doświadczenie, by przebierać choćby w sznurach.
Jak ktoś, zrażony kiedyś dziadostwem, ma na nowo próbować? Musi ponieść koszt lub „odpuścić”
temat. Dzieckiem nie jest, sam decyzję podejmie czy wyda mądrze tysiące czy zgubi głupio setki. Ja
napisałem, tak jak myślę a czy to komuś pomoże czy nie, to już bardzo mało mnie interesuje.
PS
"Skorek" zawsze się pisze przez małą literę, choć są wyjątki, hehehhe.
Hheheh, całe życie, to wyjątki, oprócz "grosza w księdza rączki", hehhehe. |
