|
Wiesz jak działa współczesny rynek muchowy? Kupuj, nie pytaj o nic i spadaj na drzewo. Wynika to z ekonomii
sprzedaży - im mniej klient nam zawraca tyłek i więcej kupuje tym lepiej.
Nie rozumiem tylko tego, że relacje rynkowe przekładają się na relacje między pasjonatami,którzy żyją z innych
rzeczy a wędkarstwo muchowe jest dla nich odskocznią.
Fizyka i rozkminianie doboru sprzętu ponad to co jest w zaleceniach producentów uchodzi za szukanie dziury w
całym. Rozmowy między użytkownikami kładą nacisk na podobne aspekty jakie są zawarte w folderach
reklamowych.
Tylko grono hobbystów którzy z wędkarstwa nie żyją ale wędkarstwem żyją mogą stworzyć język oraz uniwersalne
układy odniesienia, które nie pozwolą wciskać kitu klientom. Dlatego tak ważna jest fizyka naszych linek i wędek,
żeby ulotka i zalecenia nie stanowiły o naszej wolności wyboru.
Ty myślisz, że mi chodzi o gównoburzę, a ja myślę inaczej. Rozmowy muszą być głębokie o dotykać rzeczy dla
sprzedawców i producentów niewygodne... a dobre dla użytkowników. Naszym celem jest wydać jak najmniej i
mieć kosmiczną jakość. Ich celem jest sprzedać nam chińszczycnę z logo za 1,5k. To są sprzeczne interesy.
Problem emocjonalny z mucharzami polega na tym, że kupujący oczekuje wzrostu prestiżu po samym zakupie.
Wnioski, pomiary ERN, zdjęcia z profilu podczas rzutu i holu, testy z linkami różnych mas i profili... to jest
nieważne. Wystarczy tylko kupić i gratki z każdej strony. Ale chyba chodzi o to, żeby narzędzia sprawdzić i
testować ich granice...?? Bo to, że coś działa jak zalecił producent to ja nie potrzebuję forów muchowych.
Wystarczy katalog.
|