|
na początku brałem zawsze dwie wędki, jedna do suchej 6# ,a drugą do muchy łososiowej 9/10, którą potem zmieniłem na 10/11. jak to się stało ,że się zaopatrzyłem w łososiówkę ?? kiedyś przy pierwszej kładce w Dubiecku , po południu, zobaczyłem jak się roi taki duża mucha, jakieś 3-4 cm długości tułowia. wszystko do niej biło, i świnka i boleń. to przyjrzałem się tej muszce i zrobiłem kilka w domu takich nimf długich na 3,5- 4cm. i miałem wędkę 6# , 9'. poszedłem z drugiej strony kładki trochę w dół, i na linkę tonącą zacząłem te nimfy głęboko prowadzić na dł około 12 m. brania były widoczne i agresywne dużych kleni, ale nie mogłem ich dociąć , a zacinałem z kija. czułem rybę na haku , a pod samym wierzchem wody jak ją widziałem, to mi się wypinała. tak spiąłem kilka dużych kleni jednego po drugim ,i sobie pomyślałem, że mam za krótką wędkę, i czy czasem łososiówka jako dłuższa wędka muchowa, nie zrobiłaby roboty. i tak kupiłem łososiówkę 9/10, na 4,20 m. linkę miałem wtedy sik- tip Cortland 444 do niej. za 5 rzutem , siadła mi świnka na strimera, ale nie mogłem jej przez 10 minut wyciągnąć. robiła ze mną co chciała. to zmieniłem tą łososiówkę na większą, 10/11, i wtedy ciągnąłem je bez walki, jak szmaty z wody. łososiówką na Sanie można się nauczyć rzucać , wszystkie rzuty łososiowe testować jakie się tylko chce , a przy okazji coś się tam zawsze złowi, od bolenia dużego po świnkę lub brzanę. a błędem moim było to ,że na krótkiej wędce nie umiałem lub nie miałem pojęcia o zacinaniu ryby w linki, z tzw ręki , a nie z kija. dopiero jak zobaczyłem , wykład na ten temat w książce Adama Sikory , to poszedłem po rozum do głowy. taszczyć dwie wędki , bo wiatr, a trzeba było się nauczyć zacinać z ręki na krótkim kiju. i tak teraz bym łososiówki pewnie nie brał, bo już by mi się nie chciało tak zmieniać kija nad wodą, do muchy łososiowej. ale pewnego dnia , zobaczyłem głowcicę tak wielką ,że pomyślałem , wtedy , że bez łososiówki jej nie wyciągnę. dwie duże głowacice tam widziałem, o jednej, to już wtedy krążyły legendy. duże były , ogromne. ta co mi muchę zerwała, nie była wcale taka duża, może miała 70-80cm nie więcej, ale tamte to miały ponad 1,5 m długości albo może i nawet 2m, kolosy, strach było do wody wejść.
|