|
Robię identycznie jak Ty. Do kamizelki (na wysokości karku) wszyłem dwa krótkie paski parciane z
przytwierdzonymi kółkami stalowymi - do jednego podpinam magnes do podbieraka, do drugiego kółka podpinam
za pomocą małej stalowej sprzączki tubę (sprzączka jest trale doszyta do tuby). Tuba swobodnie "dynda" podczas
brodzenia/chodzenia, jej dół jest na wysokości pasa. Działa to dobrze, trochę jak kołczan Zwykle mam tam
krótki i lekki kijek do suchara, kiedy idę z nimfą. Jak zdarzy się wylot owadów, podmieniam kije i wędka nimfowa
ląduje w "kołczanie", jest dłuższa i wystaje poza krawędź, ale to w niczym jej nie zagraża, ponieważ wkładam ją
jeszcze do zabezpieczającego pokrowca z materiału. Robię tak na dłuższych wypadach, kiedy oddalam się na
kilka kilometrów od auta, bo nie lubię "suszyć" szybkim prętem do nimfy, a w moich okolicach masowe wyloty są
rzadkie i mają lokalny charakter.
|