Opinie:
|
| Jarek: |
Skrzydełka, jezynka a przedewszystkim główka są w mojej ocenie poprawy. |
| Jarek: |
Acz kolwiek gdyby skrzydełka stały prosto tj. pionowo (ewentualnie jedynie tylko w niewielkim stopniu skierowane byłyby do przodu) to jak najbardzej były by OK. |
| Jarek: |
Jeszcze jedno: gdyby te skrzydełka skierować do tyłu to wtedy końcówki skrzydełek były by nierówne tj. z przodu byłyby za krótkie a z tyły za długie (nie wiem czy dobrze opisałem o co mi chodzi). |
| BOGDAN: |
Panie Jarku nie moge sobie z tymi skrzydelkami dac radyj ak je juz ustawie w pionie to zbyt duza ilość zwoji zbytnio pogrubia mi miejsce mocowania skrzydełek a gdy ujme to przechylaja mi sie do przodu i stad taki wyglad dziekuje za zwrócenie mi na to uwagi musze nad tym jeszcze popracowac moze zbyt grube nici czy cos sprawdzonego do malych rozmiarów much moze Pan polecic ?
pozdrowienia BW |
| Jarek: |
Nici należy stosować jak najcieńsze - ja stosuję 8/0. Ja mam taki patent skrzydełka wiąże w ten sposób aby stawiać je do przodu. Po tym podnoszę palcami skrzydełka do góry, tak aby stały pod kątem 45 stopni wobec trzonka, następnie owijam je jednym luźnym zwojem wokół podstawy, po czym to miejsce chwytam bardzo dokładnie palcami i zaciskam nić. Tę czynnoć powtarzam z reguły jeszcze ze dwa razy – łącznie daję ze 3 zwoje. Jeśli się promienie nie zagięły, rozeszły itp. można je po tym zabiegu ustawić pod dowolnym kontem bez ryzyka że się rozwalą. Oczywiście skrzydełka w odpowiedniej pozycji stawiam za pomocą nici owijając trzonek haka. Oczywiście wprawa jest konieczna i należy zrobić to tak aby miejsce wiązania skrzydełek nie było zbyt grube. Po tym wszystkim, można miejsce wiązania pokryć szelakiem uważając jednocześnie aby klej nie wsiąkł w skrzydełka.
Jak będę miał okazję to postaram się wykonać fotki na których będzie dokładnie widać jak ja to robię.
Mucha wykonana taką metodą znajduje się tutaj:
http://www.flyfishing.pl/katalog/fly.php?fly_id=1110 |
| Mateusz: |
super mucha na 2004 i 2005 rok |
| Andrzej: |
Bardzo dobra mucha, gratuluje dobrego pomysłu. |
| Bogdan Tracz: |
Sposobów prawidłowego stawiania tak wiązanych skrzydełek jest kilka, wszystkie są skuteczne i raczej dość proste, ale niestety trzeba to zobaczyć, bo same opisy dadzą niewiele. Zresztą spróbuję - przed przywiązaniem , fragmenty lotek winny być odpowiednio uformowane tzn. przez delikatne „masowanie” mamy spowodować większe „zazębienie” ich poszczególnych promieni – sprawa bardzo ważna, a mało kto o tym wie, po przywiązaniu do haczyka, odginasz lotki (trzymając je mocno w palcach by się nie rozpadły) o prawie 180 stopni w lewo, niejako kładąc je na trzonku, następnie obwiązujesz same skrzydełka u podstawy (2-3 zwoje) i przechodząc nawijarką w lewo (od góry i w stronę kolanka haczyka) napinasz nitkę tak by postawić skrzydełka pod potrzebnym kątem, i zauważ, w ten sposób możesz to ustawić pod dowolnym, wybranym przez Ciebie kątem, robisz kilka zwojów na trzonku haczyka (ale w dalszym ciągu po stronie kolanka), wracasz nitką do podstawy skrzydełek i przewiązujesz je na krzyż (miedzy nimi). Jest tam jeszcze kilka drobnych elementów, ale to już powinno wystarczyć. Dla dobrego „wiązacza” jest to kilka ruchów i mniej niż 10 sekund. Prawidłowo przywiązane skrzydełka winne być lekko odchylone do tyłu, w żadnym wypadku do przodu, dokładnie taki kąt jaki tu wyszedł, tylko w drugą stronę, byłby idealny. Dobrze też wyglądają gdy są dość blisko uszka. Najlepiej po prostu kombinuj i często się pytaj tych co wiedzą (a przynajmniej tak im się wydaje), ale w tym wszystkim ważne jest właśnie to, że oni widzą to czego być może nie dostrzegasz Ty….. i jest to normalne, tak jest zawsze. Przy okazji, nie stosuj zbyt długich ogonków, ja bym go skrócił o 1/3 , 2x tułów całkowicie wystarcza, taki materiał jak sierść łosia układasz na jakimś kleju np. szelak i dobrze jest to potem również potraktować bezbarwnym (z zewnątrz, delikatnie), miejsce haczyk/tułów/ogonek jest dobrane opcjonalnie, a to tez nie każdy potrafi, Ty już to umiesz. Jeżynka dobrej szerokości, lecz za „szeroko” nawinięta na haczyku, przeważnie wystarczają 2 zwoje przed i 3 za skrzydełkami, ale ułożone bardzo ściśle, zwój przy zwoju. Dobrze jest też miejsce „pod jeżynką” przewiązać (ciemniejsza nicią np.główną) by było ciemne.
Po wtóre przed zrobieniem zdjęcia dokładnie ułóż obiekt nim pstrykniesz, bo to tez jest bardzo ważne, a wielu kolegów o tym zapomina i często przyzwoicie wykonana muszka wygląda kiepściutko.
Muszką Jarka na www.flyfishing.pl/katalog/fly.php?fly_id=1110 za bardzo się nie wzoruj bo sporo jej brakuje, tym bardziej, że wygląda na wzorowaną na książce WW, a tam akurat muszki są bardzo żle wykonane.
pozd.
BT
|
| Jachu: |
Ulalala! Panie Bogdanie-proszę w takim razie zdradzić kolegom, jakie błędy zrobił Jarek Koszarowski. Widać wielu pomyliło się, bo dali muszce same 5-tki. Jeśli zaś chodzi o muchy "z książki WW", to przyznaję, że mnie akurat niektóre z nich nie odpowiadają (suche muszki). Tyle tylko, że mają one swój indywidualny styl. Właśnie styl wykonywania muszek przez W. Węglarskiego. Może ten styl nam odpowiadać lub nie. Mamy do tego prawo. Ale zarzucać jego muchom bardzo złe wykonanie? Z "Podręcznika" W. Węglarskiego korzystały setki muszkarzy, ucząc się kręcenia muszek! W takim razie mamy prawo oczekiwać na Pana recenzję obu wydań. A może mówimy o innych książkach? Tak nawiasem-Pana opis robienia skrzydełek suchej bardzo mi przypomina właśnie "Podręcznikowy". Szkoda, że nie mam książki przy sobie... |
| Bogdan Tracz: |
I właśnie to w tej chwili zaczyna procentować, nowe pokolenie uczy się na złych wzorcach, bardzo się tego obawiałem. Ja akurat posiadam tę książkę (otrzymałem ją kiedyś w prezencie), nigdy jej dokładnie nie przeglądnąłem, bo jak otwieram przykładowe wzory to aż mnie otrzepuje. Ale za to dwadzieścia (i kilka lat) temu czytałem jej maszynopis, pożyczony „na chwilę” od chłopaków z krakowskiej ekipy H.Szewczyka, ale to było ćwierć wieku temu.
Zapytaj Adama Sikorę, Maćka Stolarczyka, Grześków Łoszewskiego, czy Skałonia, nikt z nich się tutaj nie wypowie, porozmawiaj prywatnie zrozumiesz więcej. Ludzie którzy się na tym znają po prostu się nie wypowiadają, ale wyłącznie z szacunku dla autora, który dla Polskiego muszkarstwa zrobił bardzo wiele.
I właśnie z tego powodu ja też nie chciałbym rozwijać tego tematu, chociaż za to wtórne wydanie (w takiej formie) winna się należeć autorowi (i wydawcy) spora bura.
Wracając do tematu:
Przede wszystkim; nie ma muszki do której (przy odrobinie dobrej woli) nie da się „przyczepić”.
Po wtóre dobrze wykonany Red Tag jest lepszy od pokracznej full dress.
Po trzecie jest ważne kto to wiąże, inaczej patrzmy na kolegę o sporych aspiracjach i jakichś umiejętnościach , a inaczej na amatora wiążącego dla siebie (i czasem dla kolegów). I nie wiemy też, czy zaprezentowany wzór został wykonany specjalnie dla pokazu, czy tylko jako „użytek” i przy okazji został pokazany kolegom, czy też komuś „coś” się zrobiło i też chciał to pokazać.
A odnośnie tychże skrzydełek, to jest to sposób w jaki się to wiązać powinno, znany w krakowskim od……..ho,ho albo i jeszcze dłużej. Technika dobra, tylko jeszcze trzeba umieć to wykonać. Ale tych skutecznych sposobów jest kilka.
Oczywiście mogę się przyglądnąć muszką Jarka, jak wszędzie, są lepsze i gorsze, tylko nie chciałbym by to w najmniejszym stopniu zostało odebrane jako złośliwość z mojej strony, bo na pewno nie o to w tym chodzi.
pozdr.
BT
|
| MAX: |
Adasia i Maćka znam, a kim jest Łosiewski ???? |
| Bogdan Tracz: |
zobacz choćby tutaj www.namuche.pl/viewtopic.php?t=599
pozdr.BT |
| Jachu: |
Panie Bogdanie. Czy przeczytał Pan przedmowę W. Węglarskiego do I-go wydania "Podręcznika"? Wie Pan, ani mnie, ani wielu innych te "Podręcznikowe" muchy nie rzuciły na kolana (a miały?). Może książka nie spełniła oczekiwań wszystkich muszkarzy, ale autor może spać spokojnie. To co zamierzył, osiągnął w 100%. Tak się składa, że nie muszę rozmawiać z osobami, które Pan wskazał. Załóżmy, że wiem, co bym usłyszał.
Gorąco pozdrawiam-Jachu
PS: Zauważył Pan, jak spadają akcje Jarka od "jakiegoś" czasu. Chyba się ludziska odrobinę zasugerowali? |
| Bogdan Tracz: |
I co jako wywołany do tablicy co mam powiedzieć?
Że cokolwiek zasugerowałem (trafiło akurat na wzór Jarka), wynikało pewnie z czystego przypadku, i może właśnie z tych ochów i achów, tez niepotrzebnych. I chyba nawet nie tyle jest to złe wykonanie ale może dobre skopiowanie złej techniki. Po wtóre na bardzo złym ustawieniu do zdjęcia. Tu, w tej Galerii jest wielu dobrych wiązaczy, a jeszcze więcej tych bardzo szybko się uczących. Przyglądnij się dokładnie, to nie jest powolne i żmudne dochodzenie do umiejętności, a raczej skokowe i bardzo szybkie pokonywanie poszczególnych etapów. W większości oni już sporo umieją, ale nie potrafią tego wykorzystać, bo nikt im nie wskazał właściwej drogi. Spójrz na pierwsze „wyroby” B.Wróbla, K.Kotnisa, Huby czy kilku innych, i obecne. Zobacz choćby na ostatni wzór Krzyśka (Oliwkowa jętka), wystarczyło, by trochę posiedział z Kubą i jaki efekt. Przecież Kuba nie uczył go podstaw, tylko pokazał coś nowego i nakierował wskazując na błędy. Nic to, że są drobne nieścisłości przy pochewce, ale jak ta mucha „się zamyka”, czyli jak dobrane są wszelkie proporcje, ogonek, tułów, jeżynka, haczyk, tak potrafią wiązać zawodowcy i to dużo wiążący. To już trzeba dobrze rozumieć.
A książka, bez jej otwierania wiem, że opisy i tłumaczenia są doskonałe, bardzo precyzyjne i czytelne, rysunki świetne, i tu jest wszystko doskonałe i bardzo przydatne, a reszta, no dobrze, proponuję pomijać i wchodzić na net, chociaż z użytkowej klasyki, to, po za tez kiepskimi (handlowymi) na witrynach brytyjskich nie ma niczego do pooglądania. Nie wiem, może trzeba namówić kogoś z namuche.pl, flyshop.pl, może ktoś jeszcze, niech przysiądą i zrobią porządny, netowy katalog z użytkową klasyką, miejsca na serwerach mają na pewno dość, tak w pół roku można by wykonać ze 400 podstawowych wzorów. I będzie dobry wzornik.
pozdr.
BT
|
| Jachu: |
Bardzo przepraszam Jarka K..Moje spostrzeżenie dotyczyło spadających ocen muszki MYD p.B. Wróbla.
Jeśli mogę jeszcze raz wywołać do tablicy B.Tracza . Panie Bogdanie. Przeglądam katalog i zaczynam zwracać uwagę na sprawy, które kiedyś uchodziły mojej uwadze. To niestety trochę Pana "wina". Chyba zacznę tutejsze muszki wyłącznie oglądać. No i baczniej przyglądać się swojej "produkcji". A jeśli miałbym coś sugerować, to moim życzeniem byłoby zobaczyć dalszy ciąg (może uaktualniony i poszerzony) tego, co G. Łoszewski zrobił kiedyś w WW. Przyznam się, że był to dla mnie prawdziwy wstrząs. Wiedza więcej warta od tego, co łącznie napisano u nas n/t much przez ostatnie dwadzieścia lat. Jasne, że można to wszystko gdzieś zobaczyć, wyczytać. Tyle tylko że człowiek ma już tę wiedzę, potrafi wybrać najistotniejsze sprawy, klarownie przekazać. A klasyka-wiadomo-trzeba ją kochać i szanować. Jak mi się czasem coś porobi, to wpadam sobie na rareandunusual.com. Nacieszyć cacuszkami oczęta. Z muchową klasyką jest trochę podobnie jak ze starymi samochodami. Podziwiamy ich piękno, ale nie każdy chciałby nimi jeździć do pracy, czy na ryby.
Pozdrawiam i życzę "słoweńskich" łowisk pod Wawelem.
|
| Bogdan Tracz: |
Klasyka jest doświadczeniem i wiedzą pokoleń. I nie jest to tylko szacunek dla nich ale i też ich sprawdzona praktyczna skuteczność, Taki Red Tag czy Soldier Palmer, ktoś coś dołożył, ktoś ujął i powstały modele genialne w swojej prostocie i skuteczności, one cały czas się sprawdzają więc nie możemy ich traktować jako zabytków. Zrób sobie „mokrą” kolekcję prostych Teal, Mallard, Grous, zobaczysz jakie to potrafi być skuteczne, a i dobrze ukryty zachwyt kumpli też jest ważny. Po wtóre te dawne wzory (głównie suche) są tak przemyślane, że zawsze imitują (a raczej sugerują) całą gamę różnych owadów, a nie dokładnie ten jeden wybrany gatunek. Przy doborze sugerujesz się tylko wielkością i mniej-więcej kolorem, jak żółto-olivkowy to zakładasz Greenwell’s Glory, jak brązowawy to Red Spinner, to znacznie ułatwiało te wybory. A te współczesne trendy do idealnego odtworzenia tego jednego, jedynego mogą bardzo utrudnić dobór przynęty, szczególnie początkującym.
Przecież, „wymodzony” przez kogoś, dla nas - bezkształtny, pęczek wełny, sierści czy cdc może być genialną przynętą, bo wiążący umiał zauważyć (i przedstawić) jakiś etap, to czego my nie dostrzegliśmy. Ja tak próbuje podchodzić do każdego wzoru, szukając w nim odrobiny geniuszu, na necie to się zdarza. Jest to na zasadzie, że mogę nie rozumieć intencji i przekazów w dziełach Picassa, ale czuje, że coś w tym jest i przez to daje mu prawo do swobodnej wypowiedzi. A niezrozumienie tego jest tylko moją ułomnością, a nie jego dziwactwem. Muszkarstwo jest to zespołem współpracującej ze sobą wiedzy, doświadczeń i manualnych zdolności, nie każdy je ma w wystarczającym stopniu.
Nie patrzmy zawsze na muszkę z naszego punktu widzenia, może punkt widzenia ryby byłby lepszy?, bo to się wcale pokrywać nie musi. Dla mnie dobrze wykonaną przynętą jest to co zaplanowałem i zrealizowałem, a nie to co przypadkiem „mi wyszło”. Jeśli zrobiłeś przydługi ogonek z rozmysłem, bo tak chciałeś, bo zauważyłeś, że lepiej stabilizuje muszkę itp. to możemy o ty polemizować, ale wszystko jest OK., Twoja wola, masz prawo, bo na tym polegają prawdziwe umiejętności dobrego wiązacza. Jeśli zrobiłeś, bo tak Ci „wyszło” to to może być błędem, choć oczywiście niekoniecznie.
Uczta ócz naszych błękitów na rareandunusual jest dla tych ócz szaleństwem, to jak narkotyczne wizje, i ma jeszcze dodatkowe skutki, zobacz na pewnym etapie umiejętności można już sobie pozwolić na bardzo dowolną interpretację klasyki. Tu są wzorce, chociaż o tyle nieosiągalne, że dla wykonania większości z nich trzeba, po za, sporymi umiejętnościami, mieć dostęp do materiałów (a jak widać aktualna cena jednego piórka INDIAN CROW to 10 USD) oraz zestawu przyrządów i narzędzi prawie jak do neurochirurgii.
Przyznam się, że nie widziałem wspomnianych WW, troszkę nie było mnie w kraju i mam zapewne spore zaległość ale G.Łoszewski na pewno ma wiedzę w temacie.
pozdr.
BT
| Dodaj nową opinię >> | |