f l y f i s h i n g . p l 2024.06.17
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Muchy powierzchniowe . Autor: Wojtek1. Czas 2024-06-16 12:38:07.


poprzednia wiadomosc Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? : : nadesłane przez witek ziemkowski (postów: 580) dnia 2023-09-26 22:32:16 z *.tvkslupsk.pl
  To było 100 lat temu, więc trudno porównywać ówczesne możliwości związane z technikami
chowu materiału zarybieniowego z tym co obecnie ma do zaooferowania Krosno na
przykład😀. Gdyby mieli możliwość pozyskania dostatecznej ilości materiałów płciowych od
własnych tarlaków, to nikomu raczej nie przyszłoby do głowy ściągać go koleją z Niemiec,
czy np. statkami z Estonii, Finlandii czy Bóg wie skąd jeszcze😀. Naprawdę nie trzeba
jakiejś wyjątkowej przenikliwości, żeby to skojarzyć😉. Podobnie nie trzeba być geniuszem,
żeby wyciągnąć właściwe wnioski z pkt.4 tego opracowania:



Pozdrawiam
Nadesłany link: http://www.pzw.org.pl/pliki/prezentacje/1395/cms/szablony/3622/pliki/016_jnyk_jdomagala.pdf

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [16] 26.09 23:08
 
Nie rozumiemy się.
Ja twierdzę, że zarybienia łososiem nie przenoszą rezultatów. No może poza zarybieniem gorbuszą w
ZSSR., które wytworzyło naturalną populację garbuszy, którą teraz jest łowiona.

W kontekście rzek pomorskich odpowiedz sobie na pytania.
Skoro zarybienia nie przynoszą pokładanych w nich efektów to po co je prowadzić? czemu mają one
służyć?

Skoro twierdzisz, że historycznie w rzekach tych było mało łososi, to dlaczego chcesz przekształcać te
rzeki o piaszczystym dnie w rzeki ze żwirowymi tarlisko mi, skoro nigdy tych tarlisk tam nie było?


Może lepiej zaakceptować rzekę taka jak ona jest i chronić ryby które w niej czyją się najlepiej (pstrągi czy
lipienie , klenie czy płotki- nie istotne), a nie tworzyć hodowli łososia w rzece która do tego obecnie nie
nadaje. W jakim celu to robić i po co.

Pozdrawiam,
Maciej

 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [15] 27.09 12:00
 
Skoro twierdzisz, że historycznie w rzekach tych było mało łososi, to dlaczego chcesz przekształcać te
rzeki o piaszczystym dnie w rzeki ze żwirowymi tarlisko mi, skoro nigdy tych tarlisk tam nie było?


Jedna uwaga - praktycznie każda rzeka pomorska uchodząca do Bałtyku ma swoim górnym biegu (oraz dorzeczu) odcinki o żwirowym dnie (nie wiem jakiej granulacji), bystrza oraz odcinki przełomowe gdzie woda rwie po kamieniach niczym w górskim potoku. Wie to każdy pstrągarz który zapuszcza się na te strony. Są to części rzek sprawiające wrażenie posiadania doskonałych walorów tarliskowych dla ryb łososiowatych.
Jest tylko jeden problem - z reguły odcinki te znajdują się powyżej zapór bez przepławek, więc dla troci są one niedostępne. Korzystają z nich jedynie lokalne osiadłe populacje pstrąga.
Jeśli nikt w tym kraju (z naszymi reprezentantami z ZG PZW na czele) nie jest w stanie przeforsować rozbiórki lub przebudowy zapór (przepławka) to jedynym rozwiązaniem wydaje się obecnie budowanie sztucznych tarlisk zastępczych w niższych partiach rzek. Od czasu do czasu spotykam nad rzeką pewnego bardzo znanego ichtiologa, który na trociach zjadł zawodowo zęby i potwierdził on sens oraz słuszność takich działań - oczywiście w wyselekcjonowanych do tego partiach danej rzeki.
 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [0] 27.09 12:36
 
Ok. Ale w takim razie problemem jest nie brak żwiru a brak dostępu do tarlisk. Czyli koniecznością jest udrożnienie
rzeki a nie przywiezienie żwiru.

Po wybudowaniu zapór Porąbki czy Rożnowa łosoś dalej się wycierał poniżej zapór, ale tarło nie było skuteczne.

Bardzo wątpię, że jeśli by mu nasypać żwirku do akwarium pod zaporą to skutecznie się tam wytrze. Skutecznie
to znaczy wytworzy się samo rozradzająca się populacja, która docelowo nie będzie potrzebowała wspomagania
zarybieniem. Oczywiście można sypać żwirek, sypać tony narybku, ale powstaje pytanie po co to robić?

Moim zdaniem jedynym realnym rozwiązaniem jest zaakceptowanie tego co jest dzisiaj, i ochrona naturalnych
populacji które teraz istnieją (np. pstrąg, lipień czy płatka) a dopiero po udrożnieniu rzeki rozpocząć próbę
wytworzenia populacji łososia. Inaczej zostaną wydane pieniądze wędkarzy aby rybacy mogli sobie połowić.

Pozdr Maciej
 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [13] 27.09 13:25
 
Rzeki przymorskie są średniej wielkości rzekami nizinnymi miejscami, w górnych odcinkach,
o charakterze rzek wyżynnym. Lodowiec który ukształtował rzeźbę terenu na Pomorzu
sprawił, że ich źródła nie znajdują się wysoko w górach ale, często wypływają z
polodowcowych jezior, torfowisk położonych np. na wzniesieniach morenowych,
wysoczyznach charakterystycznych dla rzeźby terenu polodowcowego. Najbardziej ,,górska”
rzeka na Pomorzu tzn. Łupawa ma swoje źródła na wysokości niewiele ponad 250 m n.p.m.



Większość z tych rzek została uregulowana, zmeliorowane i wykorzystana do celów
rolniczych, zabudowana (miejsca z dużymi spadkami dna, a co za tym idzie żwirowe,
wykorzystane do napędu kół młyńskich a później elektrowni) itd., a obecnie górne odcinki są
coraz bardziej pozbawione wody, zabudowane hodowlami, zmienione sieciami elektrowni
wodnych, jednym słowem zniszczone, złamane w taki sposób, że już się
najprawdopodobniej nigdy nie podniosą.



Jeżeli chodzi o ryby szlachetne to przed epoką masowych zarybień pstrągiem potokowym
występował on w górnych odcinkach, tak samo lipień, który zasiedlał je począwszyod
środkowych odcinków, trocie będące przecież wędrowną formą pstrąga. Ze względu na na
występujące dawniej czynniki biotyczne i żyzność tych rzek ryby te osiągały dobre przyrosty
i były z reguły okazalsze od tych z południa Polski.



Łosoś jak kiedyś występował za króla Świeczka to zapewne w b. niewielkich ilościach ze
względu na charakter tych rzek - tzn. spadek poprzeczny lustra wody brzegowej związany z
ukształtowaniem terenu przez który przepływały (patrz Domagała, Nyk, grubość uziarnienia
naturalnych tarlisk, jednostkowa moc strumienia wody). Zarybiano nim w drugiej połowie XIX
w Moskwa ,, Pomorski łosoś z reńskim rodowodem”), ale jego ilości z oczywistych względów
były śladowe - 0-0,64% ilości troci w rzekach przymorskich (Chełkowski 1966).



Dlaczego na terenach równinnych, dostępnych głównie dla ryb wędrownych na Pomorzu
efekty naturalnego tarła są i były mizerne?

,(…)Rodzaj przenoszonego przez rzekę materiału zależy od podłoża geologicznego, po
którym płynie, jak również od prędkości nurtu. Na terenach górzystych, gdzie nurt jest prędki
i dominuje erozja denna rzeki, przenoszone są przede wszystkim większe okruchy, a na
dnie tworzą się otoczaki. Natomiast na terenach równinnych, gdzie nurt spowalnia i
dominuje erozja boczna rzeki, przenoszone są głównie piaski i iły.
(pl.m.wikipedia.org/wiki/Akumulacja_rzeczna)
















 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [12] 27.09 15:35
 
Łosoś jak kiedyś występował za króla Świeczka to zapewne w b. niewielkich ilościach ze
względu na charakter tych rzek - tzn. spadek poprzeczny lustra wody brzegowej związany z
ukształtowaniem terenu przez który przepływały (patrz Domagała, Nyk, grubość uziarnienia
naturalnych tarlisk, jednostkowa moc strumienia wody). Zarybiano nim w drugiej połowie XIX
w Moskwa ,, Pomorski łosoś z reńskim rodowodem”), ale jego ilości z oczywistych względów
były śladowe - 0-0,64% ilości troci w rzekach przymorskich (Chełkowski 1966).


Bardzo ostrożny byłbym w twierdzeniach jaki to gatunek występował w czasach przed
zarybieniowych. Sam Lineleusz w swym dziele nie do końca rozróżniał troć i łososia. Pierwsze
wydania opisują rybę która żyła w jakim jeziorze w Szwecji więc trudno uznać że to była w ogóle troć
w dzisiejszym słowa tego znaczeniu. W zasadzie nie rozróżniano tych gatunków do połowy XX wieku,
a i dziś nie jest to proste i jest to raczej efektem przekonania że dany łowiący coś tam złowił niż
wiedza empiryczna. Zatem zawsze jeśli ktoś twierdzi stosunek tych gatunków był taki a taki jest to co
najwyżej opinia a nie stwierdzenie faktu.

Pstrąg to oczywiście osiadła forma troci, z tym że poszczególne populacje tworzą osobniki albo formy
bardziej skore do wędrówek do morza, albo bardziej osiadłe. Na pewno zarybiając rzeki pomorskie
potomstwem ryb wracających z morza udział osobników skorych do pozostanie w rzece będzie się
zmniejszał. Powstaje więc pytanie czemu to ma służyć?

Z własnego doświadczenia wiem, że same pstrągi (nie trocie) z północy są pod względem
zarybieniowym beznadziejne Dziś zarybienie, jurto ryb nie ma. Co więcej wszystkie te stada
zarybieniowe "pstrąga" są tak wymieszane że nikt naprawdę nie wie z skąd pochodzą ryby, a tym
samym jaki będzie stosunek ryb z pierwiastkiem wędrownym a jaki z osiadłym. A moim zdaniem
najpierw należało by to uporządkować, zanim przystąpi się do wydawania grubej kasy na odtworzenie
populacji.

Oczekiwanie od użytkowników rybackich że będą zarybiać rzeki trocią czy łososiem (rybą wędrowną)
samo w sobie to jakieś nieporozumienie. Z natury rzeczy taka ryba popłynie do morza gdzie zostanie
złowiona przez rybaka. Ładowanie w to kasy a następnie liczenie na kelta to zwykłe marnotrawstwo
prywatnych pieniędzy. Rybacy morscy którzy głównie z tego cudu nad Wisłą korzystają jakoś nie
dokładają się do hodowli ryb w rzece więc niech sobie łowią śledzie a nie łososie czy trocie.

Co do sypanie tarlisk i zbawiennego ich efektu to mam własne doświadczenie. nie sypie ich, ale z
racji tego że Wisła jest poprzegradzana a ryby trą się na całej długości, wiem coś więcej o
skuteczności tarła w poszczególnych odcinkach rzeki. Jakoś jest tak , że ryby z jakiegoś powodu
wszystkich tych mądrości o granulacji, rozmieszczeniu żwiru ect. widocznie nie czytały. Bo tak jak w
górnych odcinkach naturalne tarło się udaje (łowimy duże ilości narybku jesiennego pstrąga) to w
dolnych są to pojedyncze sztuki narybku jesiennego, choć żwirek ten sam. Po prostu to jest naturalny
proces, że ryby trą się w górze rzeki a następnie spływają w dół, nie sądzę aby się to dało odwrócić
kupą żwiru w wodzie.

Pozdr Maciej




 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [11] 27.09 18:46
 
Jakoś jest tak , że ryby z jakiegoś powodu wszystkich tych mądrości o granulacji,
rozmieszczeniu żwiru ect. widocznie nie czytały. Bo tak jak w górnych odcinkach naturalne
tarło się udaje (łowimy duże ilości narybku jesiennego pstrąga) to w dolnych są to
pojedyncze sztuki narybku jesiennego, choć żwirek ten sam. Po prostu to jest naturalny
proces, że ryby trą się w górze rzeki a następnie spływają w dół, nie sądzę aby się to dało
odwrócić kupą żwiru w wodzie.





No cóż, nie znam rzeki więc jednoznacznie się nie wypowiem. Natomiast warunkiem
niezbędnym jeżeli chodzi o tarliska ryb litofilnych jest jakość substratu żwirowego, dlatego

Z A S A D N I C Z E (G Ł Ó W N E) tarliska tych ryb znajdują(owały) się w górnej części
dorzecza, gdzie spadek podłużny dna mający wpływ na prędkość przepływu wody oraz
spadek poprzeczny lustra wody brzegowej wynikający z ukształtowania terenu determinują
obecność żwiru i otoczaków w rzece. Istotne są oczywiście jakość wody i warunki biotyczne,
ilość bazy pokarmowej niezbędnej dla wylęgu, narybku i dalszych stadiów rozwojowych.



W niższych partiach dorzeczy, gdzie rzeka ma charakter nizinny, mieszczą(iły) się tarliska

Z A S T Ę P C Z E (R E Z E R W O W E) gdzie pewna część populacji odbywa(ła) tarło w
celu zabezpieczenia populacji na wypadek klęsk polegających np. na zniszczeniu przez
człowieka tarlisk głównych. Oczywiście znajdują się tam miejsca gdzie znajduje się żwir, ale
efektywniść tarła jest mniejsza ze względu na fakt, że rzeka płynąc przez odcinki równinne
transportuje piaski i iły pokrywające w okresach przyboru gniazda tarłowe ryb litofilnych.
Zagęszczenie wylęgu z naturalnego tarła zawsze będzie tam z reguły mniejsze niż w
górnych partiach dorzeczy.

No ale o tym pisałem we wcześniejszych postach, podawałem wyliczenia, przedstawiłem
wnioski z wzoru na jedn. moc strumienia wody, a w zasadzie temat wyczerpali Autorzy
opracowania w pkcie 4

Pozdrawiam




 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [10] 27.09 19:40
 
Rzeczy o których piszę nie są niczym niezwykłym. Zmieniły się czasy, rzeki się zmieniły też,
ale reguły spadków Hueta pozostają od połowy ubiegłego wieku te same:
 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [9] 27.09 19:47
 
No to już nie river continuum a krainy rybne
no dobrze.
Dla mnie to o tyle fajne że mam wszystkie w obwodzie.
Pozdrawiam,
Maciej
 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [8] 27.09 21:46
 
Ale po kolei uporządkowując.
Pierwsza teza którą postawiłeś to, że w okresie przed zarybieniowym było niewiele troci i łososi.

Tezę opierasz na opiniach osób które z natury rzeczy były zainteresowane aby taką tezę udowodnić.
Czyli osób które czerpały korzyści z zarybień, a swą wiedzę pozyskiwali z literatury fachowej dotyczącą
zarybień . Aby móc stwierdzić jaka była populacja ryb w okresie przed zarybieniowym trzeba by to
badać, tak jak to bada Staszek Cios ,Czyli opierać się na niezależnych źródłach tylko powiązanych z
rybactwem. Co do pojedynczego źródła można mieć wątpliwości, ale weryfikacja kilku czy
kilkudziesięciu z okresu którego one dotyczą daje dopiero jako taki obraz rzeczywistości. Wątpię aby
Ci na których się powołujesz w ten sposób pozyskiwali informację. Dlatego np. informacje Kołdera,
który opisuje jak zarybiał dla Niemców Wisłę, są cenne, ale to jak opisuje zarybienia z przed 1900 r.
można pominąć. Z tego co osobiście przejrzałem z literatury z lat 1700-1850 to obraz jaki się wyłaniał był
całkowicie inny nią obraz malowany w okólnikach, a dotyczyło to zarówno dorzecza Wisły jak i
dorzecza Odry (Olza).

Druga sprawa to spadki, żwiry i koncepcja sypania tarlisk.
Sama koncepcja krain rybnych dzisiaj się nie sprawdza. Krainy rybne wyliczane na podstawie spadków
mają się ni jak do faktycznej dominacji danego gatunku na danym odcinku rzeki. Aby nie powoływać się
na WIsłe, i ekspansję klenia na stanowiska pstrąga, można porównać zakres występowanie lipienia w
Sanie lat temu 15 i dzisiaj. Matematyka w tym wypadku jest bardziej skomplikowane niż spadek i
uziarnienie podłoża. Bez problemu, mogę podać kilka osób które opisywało krainy rybne Wisły np.
przywołany Kołder, ale co z tego skoro to się nie sprawdza. Diametralna zmiana zaszła w przeciągu
ostatnich dwudziestu paru lat i ma związek bardziej ze zmianami klimatycznymi niż zmianami podłoża
w korycie rzeki.

Tu nawet nie chodzi o to że krytykuję w konkretnym wypadku podjęcie czegoś takiego jak usypanie
tarliska. Może i gdzieś to się sprawdzi, natomiast uważam że nie tedy droga. Droga biegnie poprzez
udrożnienie rzek, a nie sypanie "rezerwowych" tarlisk. Jak się udrożni to te właściwe będą dostępne


Pozdr MACIEJ
 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [7] 28.09 07:41
 
To co w swoich opracowaniach dotyczących gatunków ryb występujących w Sole i Sanie, a
dokładniej obecności w tej pierwszej łososi oraz braku samoutrzymującej się populacji ryb
tego gatunku, potwierdza tylko wnioski z pkt.4 opracowania autorstwa prof.Domagały i dr
Nyka.

Oczywiście można wyrazić opinię o tym, że odkryło się zasadnicze tarliska łososi w dolnym,
przecinającym równinę, odcinku pewnej rzeki przymorskiej, ale nawet nie wiem jak można
się do tego zupełnie poważnie odnieść😀. No może poza stwierdzeniem, że czasami w
życiu mijanie się z prawdą potrzebne jest wówczas, gdy ludziom bardzo trudno uwierzyć w
prawdę. Chociaż akurat to nie jest kwestia wiary i nie wiary, ale twardych, racjonalnych
dowodów.



Przedstawiłem znaną mi wiedzę, liczby, wnioski wynikające min. z wzoru i obawiam się, że
nie mam nic więcej w temacie do dodania. Pozdrawiam Ziemkowski
 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [1] 28.09 07:53
 
To co w swoich opracowaniach dotyczących gatunków ryb występujących w Sole i Sanie,
a

dokładniej obecności w tej pierwszej łososi oraz braku samoutrzymującej się populacji ryb

tego gatunku, potwierdza tylko wnioski z pkt.4 opracowania autorstwa prof.Domagały i dr

Nyka.



Oczywiście można wyrazić opinię o tym, że odkryło się zasadnicze tarliska łososi w dolnym,

przecinającym równinę, odcinku pewnej rzeki przymorskiej, ale nawet nie wiem jak można

się do tego zupełnie poważnie odnieść😀. No może poza stwierdzeniem, że czasami w

życiu mijanie się z prawdą potrzebne jest wówczas, gdy ludziom bardzo trudno uwierzyć w

prawdę. Chociaż akurat to nie jest kwestia wiary i nie wiary, ale twardych, racjonalnych

dowodów.







Przedstawiłem znaną mi wiedzę, liczby, wnioski wynikające min. z wzoru i obawiam się, że

nie mam nic więcej w temacie do dodania. Pozdrawiam Ziemkowski





Powinno być:

,,To co w swoich opracowaniach dotyczących gatunków ryb występujących w Sole i Sanie
zawarł Pan Cios, a dokładniej obecność w tej pierwszej łososi oraz braku samoutrzymującej
się populacji ryb tego gatunku w drugiej z rzek, potwierdza tylko wnioski z pkt.4
opracowania autorstwa prof.Domagały i dr Nyka.”
 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [0] 28.09 08:13
 
W którym materiale Staszka Ciosa pisze, ze łososie występowały w Sole.
Były licznie obecne w Koszarawie ale do Soły w zasadzie nie wchodziły.




To co w swoich opracowaniach dotyczących gatunków ryb występujących w Sole i
Sanie,
a

dokładniej obecności w tej pierwszej łososi oraz braku samoutrzymującej się populacji ryb

tego gatunku, potwierdza tylko wnioski z pkt.4 opracowania autorstwa prof.Domagały i dr

Nyka.



Oczywiście można wyrazić opinię o tym, że odkryło się zasadnicze tarliska łososi w dolnym,

przecinającym równinę, odcinku pewnej rzeki przymorskiej, ale nawet nie wiem jak można

się do tego zupełnie poważnie odnieść😀. No może poza stwierdzeniem, że czasami w

życiu mijanie się z prawdą potrzebne jest wówczas, gdy ludziom bardzo trudno uwierzyć w

prawdę. Chociaż akurat to nie jest kwestia wiary i nie wiary, ale twardych, racjonalnych

dowodów.







Przedstawiłem znaną mi wiedzę, liczby, wnioski wynikające min. z wzoru i obawiam się, że

nie mam nic więcej w temacie do dodania. Pozdrawiam Ziemkowski





Powinno być:

,,To co w swoich opracowaniach dotyczących gatunków ryb występujących w Sole i Sanie
zawarł Pan Cios, a dokładniej obecność w tej pierwszej łososi oraz braku samoutrzymującej
się populacji ryb tego gatunku w drugiej z rzek, potwierdza tylko wnioski z pkt.4
opracowania autorstwa prof.Domagały i dr Nyka.”
 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [3] 28.09 08:23
 
Tezę opierasz na opiniach osób które z natury rzeczy były
zainteresowane aby taką tezę udowodnić


W punkt :) Dziękuję za cały ten wpis.

Przedstawiłem znaną mi wiedzę, liczby, wnioski wynikające min. z
wzoru i obawiam się, że nie mam nic więcej w temacie do dodania.


Problem polega na tym, że jak już wielokrotnie zostało napisane w
podobnych dyskusjach natury nie da się podstawić do jakiegoś
matematycznego wzoru i policzyć. Przynajmniej nikt jeszcze takiego
wzoru nie wymyślił. W swoich wpisach powołujesz się często na
bardzo stare publikacje z czasów gdy metody połowowe były
niedoskonałe i prymitywne. Miarodajne badania to można prowadzić
w dzisiejszych czasach gdy masz zbudowaną np. przepławkę z
licznikiem ryb, które przez nią przechodzą.

Wniosek z tej dyskusji jest dla mnie prosty - budowanie przepławek
lub rozbiórka MEW na rzekach pomorskich nadal ma sens (a na
pewno im nie zaszkodzi), tak samo jak opcjonalna budowa nowych
sztucznych tarlisk po uprzedniej ewaluacji przez fachowców
(ichtiologów, którzy się na tym znają). "Ktoś" musiałby jedynie wziąć
się w końcu do roboty i lobbować by takie rzeczy miały miejsce. Ktoś
komu większość wędkarzy płaci co roku składki, a pracownicy ZG w
Warszawie pobierają z nich pensje. W moim rozumieniu taki
powinien być jeden głównych celów tej organizacji (BTW: Jeśli tak to
nie działa to należy zlikwidować ZG i niech każdy okręg stanie się
niezależną organizacją konkurującą z innymi.)
 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [2] 28.09 10:10
 
Za tym nie trzeba lobbować. To leży w zakresie
kompetencji i obowiązków zarówno Ministerstwa
Środowiska, Wód Polskich jak i innych urzędów
zobowiązanych do przestrzegania i wdrażania RDW.
 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [1] 28.09 10:55
 
Za tym nie trzeba lobbować. To leży w zakresie kompetencji i obowiązków zarówno Ministerstwa
Środowiska, Wód Polskich jak i innych urzędów zobowiązanych do przestrzegania i wdrażania RDW.


Zgadzam się całkowicie. Tak to powinno wyglądać gdyby państwo funkcjonowało prawidłowo. Niestety jak widać potrzebna jest zewnętrzna stymulacja i ciągłe wiercenie dziury w brzuchu przez zewnętrzne podmioty by może coś się zmieniło się tutaj na lepsze.
Z drugiej strony z tego co słyszę od rybaków jak wyglądają ich rozmowy w Warszawie (a rybacy lobbują silnie na swoje) to nie jestem pewien czy coś by to dało...
 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [0] 28.09 11:24
 
Rybacy lobbują bo z tego żyją. To ich zarobek, byt i utrzymanie rodzin.
Wędkarze tego nie robią bo po pierwsze ktoś za nich ma to zrobic( czytaj ZG), lub
ktokolwiek inny.
Po drugie z tego nie utrzymują rodzin.
Myślenie w kategoriach, ze ochrona środowiska, że rybostan i inne ważne są z założenia
trywialne.
Nikt na poważnie tego nie robi i nie zrobi. Są ważniejsze sprawy.


Za tym nie trzeba lobbować. To leży w zakresie kompetencji i obowiązków zarówno
Ministerstwa
Środowiska, Wód Polskich jak i innych urzędów zobowiązanych do przestrzegania i
wdrażania RDW.


Zgadzam się całkowicie. Tak to powinno wyglądać gdyby państwo funkcjonowało
prawidłowo. Niestety jak widać potrzebna jest zewnętrzna stymulacja i ciągłe wiercenie
dziury w brzuchu przez zewnętrzne podmioty by może coś się zmieniło się tutaj na lepsze.
Z drugiej strony z tego co słyszę od rybaków jak wyglądają ich rozmowy w Warszawie (a
rybacy lobbują silnie na swoje) to nie jestem pewien czy coś by to dało...
 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [0] 28.09 12:45
 
To co w swoich opracowaniach dotyczących gatunków ryb występujących w Sole i Sanie, a
dokładniej obecności w tej pierwszej łososi oraz braku samoutrzymującej się populacji ryb
tego gatunku, potwierdza tylko wnioski z pkt.4 opracowania autorstwa prof. Domagały i dr
Nyka


Nie widzę takiego potwierdzenia.
Poza zwykłym stwierdzeniem, że w Sanie żwir ma inną granulację niż w Rabie. Tekst dotyczy tarlisk
sypanych obecnie (z tego co rozumiem) więc raczej chodzi o dzisiejszy San (poniżej zapory) niż przed
zarybieniowy San wraz z Wołosatym i innymi dopływami o którym pisze S. Cios. Na pewno Wołosaty, jest
miejscem rozrodu i bytowania pstrąga, a jak wiemy troć to pstrąg. (nawet przedstawiłam badania monitoringu z
których wynika że jest mu tam całkiem dobrze - a to są fakty a nie ich interpretacja). Przyjmując koncepcję
uziarnienia jako głównego czynnika decydującego o sukcesie naturalnego rozrodu, tekst raczej zaprzecza a
nie potwierdza tezę S. Ciosa.

Oczywiście żwir jest niezbędny aby tarło łososiowatych się w ogóle odbyło się skutecznie. Są jednak inne
czynniki bardziej istotne, na które sami autorzy tekstu wskazują, ale ich nie rozwijają. Jako miejsce
sypanie tarlisk wskazują na miejsca w których zauważono młodociane formy (naturalne pstrągi potokowe).
Przenosząc to na język normalny, tarliska pstrągów (troci) mają być sypane w miejscach gdzie dochodzi do
naturalnego tarła pstrąga (potokowego).

Dla mnie to sztuczna hodowla troci na potrzeby rybaków, więc samo założenie mnie nie przekonuje. Mówiąc
inaczej założenie jest takie że skoro poprzegradzano nam sztucznie rzeki to my usypiemy sztuczne tarliska
(które za chwile znikną, bo ich piasek zasypie) na miejscach naturalnego tarła pstrągów i będziemy uważać, że
mamy naturalne trocie ze sztucznych tarlisk. Jakby tego nie interpretować autorzy chcą poprawiać naturę w
imię większej wydajności wód. Moim zdaniem powinno się przede wszystkim chronić to co jest, czyli pstrąga w
jego możliwie naturalnym środowisku, a nie snuć marzenia o troci ze sztucznych tarlisk.

Pomijając nawet to że już z samą ideą nie zgadzam się, to mam wątpliwości co do skuteczności takiego
rozwiązania. Ekonomicznie to porażka finansowa. Autorzy zakładają, że przy dobrych wiatrach uzyskają z
tarliska 40-45 smoltów, czyli jakieś 100-150 zł, przy normalnych 10 smoltów czyli 25 zł. Zakładam więc, że
autorzy pewnie tego żwiru nie chcą sypać za swoje pieniądze, bo za żwir który chcą wysypać na jedno gniazdo
tj. 360m3 (20mx90x0.2m) zapłacą jakieś 30000-60000 zł.

Może prościej i taniej wyjdzie udrożnienie rzeki ?

Pozdrawiam,
Maciej
 
  Odp: Ile kiedyś było troci i łososi w rzekach polskich? [0] 26.09 23:52
 
Gdyby mieli możliwość pozyskania dostatecznej ilości materiałów płciowych od
własnych tarlaków, to nikomu raczej nie przyszłoby do głowy ściągać go koleją z Niemiec,
czy np. statkami z Estonii, Finlandii czy Bóg wie skąd jeszcze😀. Naprawdę nie trzeba
jakiejś wyjątkowej przenikliwości, żeby to skojarzyć😉.


Było dokładnie na odwrót, gdyby miej dostateczną ilość kasy, to by pozyskali ikrę z Francji, Niemiec czy
USA, a nie pozyskiwali by ikry z wiślanych tarlaków. Po pierwsze uważano, że to jest lepsze, urozmaica
populacje. Próbowano klonować najlepsze osobniki w lokalnych wodach. Po drugie to był biznes, a w
biznesie kupiec decyduje od kogo kupuje ikrę, a nie ten kto ją może pozyskać.

Pozdr Maciej
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus