|
Witam kolegów.
Przyznam, że czytając wszystkie powyższe posty, troszkę mnie bawią te poważne i mniej poważne dywagacje na temat lipienia w Sanie. Przypomnę, że był taki okres po pierwszych Mistrzostwach Świata na Sanie, kiedy to z lipieniem też było cienko, tylko przyczyny pewnie były inne
Obraz tego co tu sie przedstawia jest tak na prawdę obrazem merytoryki tego forum - kilku ludzi, którzy mają elementarną wiedzę ichtiologiczną, jeszcze mniej fachową, większość "fachowców", którzy kilka razy w roku łowią w Sanie no i kilku pieniaczy, którzy szukają „punktu zaczepienia” przy byle okazji. Jednym słowem Prawda miesza się z totalną fikcją, która opiera się wyłącznie na subiektywnych ocenach istniejącego stanu rzeczy.
A prawda wydaje się jedna – warunki przyrodnicze w bieżącym roku, tj. przede wszystkim fale wysokiej wody przetaczające się przez rzekę, drapieżniki „różnej maści” wędkarze do nich również się zaliczają, słabe rójki wynikające z „przepłukania” górnych warstw żwiru powodują, że jest jak jest w tym roku.
Dodam na koniec, że ekosystem Sanu po wybudowaniu Zespołu Elektrowni Wodnych z jednej strony „stworzył” warunki do bytowania lipienia i pstrąga (głównie ze względu na termikę wody), z drugiej jednak strony nie jest też do końca ekosystemem naturalnym - a takie ryby jak właśnie lipień (który nie występował w Sanie przed wybudowaniem Soliny jak zauważono wcześniej) są narażone na pewne zjawiska hydrologiczne (okresowe przybory, wahania temperatur), które powodują jego przemieszczanie lub nawet wymieranie części populacji na niektórych odcinkach rzeki na wskutek w/w zjawisk. Ryba ta nie ewoluowała w tej rzece, a okres gdzie jest prowadzona obecna gospodarka (która moim zdaniem wydaje się prawidłowa – chodzi mi głównie o ilość i wykorzystaniu rodzimego materiału zarybieniowego, który jest stosunkowo mocno zróżnicowany jeśli chodzi o pochodzenie osobników przeznaczonych do sztucznego tarła) jest stosunkowo krótki, żeby potrafiła się przystosować do ekstremalnych warunków występujących czasem na Sanie. To wszystko również dotyczy innych organizmów bytujących w rzece. Także nie „rwijmy szat”, bo historii różnych innych gatunków na ziemi bywały gorsze kataklizmy.
Z obserwacji własnych (a wychowałem się od dzieciaka nad Sanem) i kolegów po kiju, ryba się bardzo mocno rozproszyła po Sanie, pewnie nawet po Przemyśl - tylko nie ma jak tego dokładnie sprawdzić, bo poniżej Sanoka różnie bywa z wodą (szczególnie w tym roku utrzymywał się wysoki stan wód, a i z jego kolorem bywało różnie).
Boję się tylko, że jeśli faktycznie lipień jest w niektórych miejscach poniżej Sanoka bardziej zgrupowany (a już tak bywało w latach wcześniejszych), zima będzie lekka, woda nie zamarznie i przylecą czarne ptaszki – to upilnowanie takiego areału wody będzie graniczyło … wiadomo z czym.
Pozdrawiam wszystkich przyjaciół sanowych lipieni :)
|