|
W 1977 roku znalazłem się w Olsztynie-Kortowo, aby 1984 roku ukończyć wymarzony
Wydział Rybactwa Śródlądowego. Ktoś by powiedział - No, to brachu trochę sobie
postudiowałeś! Może i tak, ale licząc 10-miesięczną pracę w uczelnianym OHP i dziekankę
zdrowotną, to jakoś najgorzej nie wyszło. Niczego, natomiast nie żałuję, ponieważ przez
szereg lat przebywałem w przepięknej krainie o 1000 jeziorach i licznych ciekach, w tym
wodach pstrągowych. Na uczelni, jako spinningowy pstrągarz z trzyletnim stażem,
zetknąłem się z etosem łowców pstrągów. Z Olsztyna wywodzili się, tak znani później
"pstrągarze" jak: Wojciech Brudziński, Krzysztof Goryczko, Zbigniew Girsztowtt, Andrzej
Bakanowski, czy Roman Durski, nie licząc świetnych łowców "młodszego" pokolenia, żeby
chociażby wymienić Piotra Piskorskiego. W tamtych czasach na terenie Pomorza
Wschodniego muszkarzy było jak na lekarstwo. Dopiero z początkiem 80. lat XX wieku w
Kortowie zjawiło się ich paru, jak można się domyśleć - pochodzili z południa Polski. To od
nich wyszło warmińskie muszkarstwo, na początku głównie związane z połowem na tzw.
"dolną nimfę". Osobiście żyłem ze świadomością, że jestem kolejnym w szeregu łowców i
podążam ścieżkami wydeptanymi przez Choynowskiego, Paruzela, Brudzińskiego, czy
Trojanowskiego. Na każdym kroku czułem ich obecność, a zbiór napisanych przez nich
tekstów traktowałem jak Biblię.
Tak, że temat związany z uwiecznieniem powojennych pstrągowych łowów
wschodniopomorskich nosiłem w sobie przez 40 lat i dopiero teraz postanowiłem przelać
wszystko na papier. Ze wstępnych recenzji wynika, że chyba się udało?!
Jeżeli kogoś z Kolegów autentycznie rajcują takie klimaty i historia wędkarskiego
pstrągowania, to dysponuję jeszcze niewielką liczbą egzemplarzy wydanej pod koniec
sierpnia br. książeczki oraz jej wersją elektroniczną.
Wodom Cześć
Robert Kostecki
prezes KP "Głowacz"
w Elblągu
|