|
Kolego Piotrze, cała ta dyskusja o zaniżaniu wymiaru ochronnego na zawodach powinna iść w
innym kierunku. Pan o sukcesie Sanu, jak o kreowaniu wzorców wędkarskich. Praktykując
celowy połów małych ryb, bez względu jakiej argumentacji używacie, uczycie pozostałych
wędkarzy odnajdywania radości wędkowania w tak minimalistycznym podejściu. Efekt jest taki,
że młodzi adepci (staży również) łapią się jedynie za krótka nimfę i z wędkarskiej wyprawy
wracają zachwyceni bo złowili lipienie 20 -30 cm. Z dumą je prezentują i nie dlatego, że w rzece
innych, większych nie ma, ale nie potrafią ich złowić a co gorsza nawet nie zadają sobie trudu
by to uczynić bo i po co. Skoro zawodnicy pokazali im jak cieszyć się rzeką, przyrodą w postaci
ryb małych, głupich i niewymiarowych. Przez tą wasza elitarną bieganinę na zawodach
sprowadzacie ryby do poziomu przedmiotów, które trzeba łowić dużo i szybko i przez taki
pryzmat widzieć wędkarstwo muchowe. To dzięki Wam współczesny wędkarz muchowy nie
opuszcza miejscówki z narybkiem lipienia, prezentuje na portalach i forach fotografie
śledzikowatych lipionków i nie ma pojęcia o życiu rzeki. Cała jego wiedza to kolorowe obrazki
nimf z galerii much, które kupuje lub kopiuje a tematem wiodącym jest pytanie o poziom wody i
czy rybki współpracują.
|