|
Wprowadzanie dzieci do wędkarstwa to trudna sprawa. ... Po pierwsze nasze wypady muszą przenieść latorośli sukces. Płotka na robaka jest łatwiej do złowienia jak lipień na suchą muchę. Do tego należy dobry sprzęt, nie nasza ulubiona wędka, ale nie też tandeta z marketu. No i lekka, taki brzdąc to nie kulturysta. Chodzi o to, żeby potomek połknął wędkarskiego bakcyla. „Apetyt rośnie w trakcie jedzenia”, jego ambicje wędkarskie ewentualnie też. Muszkarstwo, to tak gdzieś na horyzoncie.
Święte słowa. Ale ja jeździłem z ojcem ( już jako brzdąc 5 letni) na ryby w czasach kiedy wędki były i krótkie, i ciężkie , i na grunt, i na spinning, i na spławik, takie kije do wszystkiego. Oczywiście plątałem się tylko ojcu pośród sprzętu. Jednak w wieku 7 lat miałem już swoją wędkę taką z włókna szklanego. Takie doświadczenia ma zapewne wiele osób. Potem znajomi wciągnęli ojca w muchę ale "poszło" mu w stawy i się wycofał. Jednak została muchówka tonkinowa, kołowrotek i linka czeska i jakaś plecionka i kilka much. Potem dostałem książkę Wędkarstwo Muchowe i się zaczęło. Dzisiaj trudniej połknąć tego bakcyla bo i ryb mało, i czasu rodzice mają mniej. A wędkarstwo to emocje, radość i sposób na wychowanie i chciałoby się tym dzielić z innymi.
|