|
Panie Dyrektorze, daj Pan już spokój z tą szlachtą, bo czuję się tak jak bym się znalazł we
wczesnym okresie radosnego socjalizmu. Na marginesie, to jak żadna grupa społeczna owi
"nobiles" ponieśli największe straty fizyczne i psychiczne. I to spowodowane, nie przez
zaborców, czy okupantów, ale przez "swoich" w latach powojennych w imię walki z wrogiem
klasowym. Nic więc dziwnego, że niedobitki mogą być obecnie nadwrażliwe. Ale jest na to
jeden skuteczny sposób - dobić watahę. :(
I nie jest prawdą jak Pan słusznie zauważył, że tylko szlachectwo zobowiązuje do
szlachetnych zachowań, ponieważ jest wielu wędkarzy (i coraz więcej), którzy obserwując
naszą rzeczywistość zaczynają łapać, o co w tym naszym życiu chodzi. Szkoda tylko, że
większość egoistów wobec przyrody (i nie myślę tu o Panu) robi rachunek sumienia dopiero na
łożu śmierci. Natomiast swoje nieskrępowane "ego" realizują spontanicznie przez całe życie.
|