|
Może nie naszczęśliwiej nazwałem rasę "myślenicką", ale tłumaczy mnie fakt, że zanim nie nauczyłem się jej odrożniać spośród innych pstrągoów w Rabie i jej dopływach wydawało mi się że odkrylem jakąś lokalną osiadłą rasę i nazwałem ją od miejscowości w której mieszkam. Okazało się jednak wkrótce, że taka rasa - czy odmiana kolorystyczna - występuje w wielu rzekach odciętych w mniejszym lub większym stopniu od morza i morskich pstrągów, stąd podejrzenie, że oprócz cechy stacjonarności być może jest to rasa współbytująca z pstrągami ubarwionymi podobnie do młodocianych form pstrąga morskiego.
Wiem, że chciałoby się tu mówić o podgatunku czy tym podobne: ja tak nie mówię, ale z komunikacji werbalnej wiem, że pstrągi takie różnią genetycznie od "zwykłych" i część hodowców materiału zarybieniowego skupiło się na hodowaniu właśnie jej rasy, mimo jej dzikości i trudności hodowli, właśnie ze względu na brak genetycznego uwarunkowania procesu smoltyzacji i instynktu wędrówek w dół rzek.
Skąd wobec tego usłyszałem słowo kłamstwo? Nie twierdzę, że pstrągi tej rasy pochodzą z Myślenic - nazwa jest dana tak jak nazwa Szczyt Kościuszko: przecież nigdy tam nie był...
Jeśli się mylę, to jest to prawo praktyka - choć nie teoretyka, którym nie jestem. Bardziej adekwatna jest naza łacińska, pochodząca z greki od słów Doron - dar i Theos - bóg. Czyli nie dana od ludzi, lecz od boga w znaczeniu "bez udziału czynnika ludzkiego". I taka ładna...
Stąd też zdrobnienie trotka dorotka.
|