… zakażmy łowić tam gdzie są ryby. Kłusowników i głupich nie lubię tak samo.

"skorek"
Ty, ja, gmina, klub, koło jako dobry właściciel, nie pozwolisz sobie na to aby ryby wyjechały ci z wody skoro to
"kura znosząca złote jaja". Nikt mądry nie zabije kury i opyli złote jaja, chyba ktoś kto już jest na skraju….
PZW jest już na skraju ale długo (min 20 lat) trwa jego agonia.

Zakazać łowienia może właściciel oczka, akwarium, oceanarium, rezerwatu, muzeum, itp.
Powtarzam jeszcze raz. Dopóki woda (kura, złote jaja) nie będzie prywatna, nikt kto nie wyczuje kasy z tego
płynącej, nie będzie pilnował i dbał o nią.
Prędzej lobby kajakarskie zrobi sobie "tor zjazdowy" niż gmina (PZW) super łowisko.

Ty, ja, gmina, klub, koło jako dobry właściciel, nie pozwolisz sobie na to aby ryby wyjechały ci z wody skoro to "kura znosząca złote jaja".

Toż przecież się zgadzam. Zakażmy łowienia, to ryby nie "wyjadą" z wody.

Nie tędy droga. Nie zakazami. Bo zakaz wywołuje chęć obejścia go. I potrzeba wtedy sporej ochrony. A to generuje koszty. Koszty zmniejszają ilość zainteresowanych. Mała ilość zainteresowanych znowu generuje koszty. Na końcu będziesz sam na tym łowisku i stado kłusowników. Aż wszystko wróci do normy czyli bezrybia.

W sumie to wy tam nad Sanem nie macie źle, więc o co Ci tak właściwie chodzi?
Marzy Ci się jakiś interes życia?
Otwórz budkę z "rudą" nad rzeką.

Zatrudnij w niej fafarafę czy farmazona, nigdy nie pamiętam jak mu tam. A, faraon, no tak. I nazwij bistro "Piramida Strachu".

jego nie zatrudniac. To survivalowiec-chcial zrec myslenickie na Rabie z jakimis typami z jukeju

chcial zrec myslenickie na Rabie z jakimis typami z jukeju

Jestem zdruzgotany! Hehehe

jego nie zatrudniac. To survivalowiec-chcial zrec myslenickie na Rabie z jakimis typami z jukeju

Odnoszę dziwne wrażenie, że nie lubisz fafarafy. A on jest wręcz nie do przecenienia. Bez jego wkładu intelektualnego życie byłoby jak u Wuja czarno - białe. A on to taka barwna postać. I wszechstronna.

jest tez potwierdzeniem swojej wlasnej teorii, ze evolucja nie rabotajet. W przeciwnym wypadku nie dopuscilaby aby sie rozmnozyl albo nawet i urodzil.

jest tez potwierdzeniem swojej wlasnej teorii, ze evolucja nie rabotajet. W przeciwnym wypadku nie dopuscilaby aby sie rozmnozyl albo nawet i urodzil.

Poczułem dreszcz emocji na karku.
Pomyślałem, że może to "sztuczna inteligencja".
Wiesz taki HAL 9000 z powieści Clarke`a.

dosc stary model.

dosc stary model.

Tak, stary.
Abstrahując to jest to pojęcie, z którym się oswajam i słabo mi to idzie.
Mięśnie jeszcze napięte, babki jeszcze się do mnie uśmiechają.
Ale to ulata.

Ale, mówisz model?

Das Model?

Rochu!
Jeśli chcesz zachować zdrowie, sięgnij po dziko rosnące rośliny. Poszukaj w sieci na temat terapii Gersona, soków i zielonych szejków.

Dużo zdrowia
Krzysiek

Za dużo Tobie, jak i innym "z Polski" sie wydaje.
Nie pamiętam już jak wyglada wieczorna rójka chruścika, nie potrzebna mi już (prawieee) wędka i wszystko
do suchej, nie wiem jak wyglądają potoki w "górach" na które już od xxxx czasu przestałem zaglądać, myśląc
racjonalnie.
Jeżeli to "nie macie źle" jest tylko możliwością extremalnie długiego rzutu to zapraszam.
Ja sobie siądę za leszcze, karasiem czy innym śmierdziuchem w bajorku bo wypad na górski potok jest zbyt
dużą presją. Pzdr.

Mój mistrz zmianowy powtarza ciągle starą prawdę:
" Szanuj szefa swego, bo możesz mieć gorszego".
To prosty człowiek, taki po politechnice, komputer w głowie a harlekin pod pachą.
Ale wie co mówi. Ty też nie obrażaj swojego boga (jeśli takiego masz), bo umieścił Cię chyba w najlepszym miejscu w Polsce.
To co dla Ciebie jest "chlebem powszednim" dla wielu jest "kawiorem".
Ja jak Thomas Lieven często muszę sobie tłumaczyć, że "es muss nicht immer Kaviar sein", niestety.

Zawsze mogę wziąć do ręki "kijki" (ostatnio tak modne) i tylko "nabijać kilometry", niby ... dla zdrowia.

Zawsze mogę wziąć do ręki "kijki" (ostatnio tak modne) i tylko "nabijać kilometry", niby ... dla zdrowia.

A choćby. Gościu Ty masz wszystko. Wodę, las, góry i "morze", fakt, że tylko "bieszczadzkie" ale jednak kawał wody. No i może morze "rudej" ale wiesz z nią to ostrożnie, bo nie jeden już skończył na jej dnie.

Ja mam Małą Nizinną, Cantarę i nie narzekam

Ja mam Małą Nizinną, Cantarę i nie narzekam

Wuju, nie grasz fair!
Masz trójkę dzieci a to znaczy, że nie możesz narzekać. Więcej, Tobie nawet nie wolno.

Oj, popadasz w depresję!
"Ruda" już wypita czy czeka na lepszy czas?
Może byś tak zaprosił kolegów z głębi kraju na małe party?
Co tak sam będziesz ją wypijał.Jeszcze Ci się pogorszy.
Jak posłuchasz naszych smutków, to poprawi Ci się ostrość widzenia.
I ksiądz się ucieszy, bo wtedy już ze szczęścia, że mieszkasz nad Sanem dasz z tysiaka na tacę.

PS
Tak z ciekawości, ile dajesz na tacę?
A może jesteś wyznania mojżeszowego, macie tam piękną synagogę.