|
Widac da sie. Za komuny byl u mnie tzw. "Sciek". Rura na chama, kondony, makaron-wsio tam szlo bez oczyszczania. Ale jakie ryby byly, ciezko sie bylo dopchac; jak w Norwegii na ciagu. I wszystko brali. Sie wymoczy w mleku, occie..
Raz mleczarnia zatrula wode-wszystko padlo. Ludzie w wodzie stali z koszami, wiadrami i brali jak szlo. Nawet nie wiedzieli czym zatrute bo to byla za komucha tajemnica panstwowa kto nasral. |