|
A ja widzę taką potrzebę, bo nie na skleceniu paru inkubatorów sprawa się kończy. Minimalny cień szansy za jak grube nasze, innych podatników, może jakieś unijne pieniądze? Przecież dokładnie tak właśnie mieliśmy przez ostatnie kilkadziesiąt lat, bo nie da się do końca powiedzieć, że na jakimś etapie wiedzy wszystkie działania były z góry skazane na porażkę. Jak sobie pomyślę, że taki łosoś złowiony przez wędkarza w Parsęcie lub innej rzece mógł kosztować tyle, ile Ferrari, to mnie zwyczajnie szlag trafia. Bo ile rocznie ich łowiono? A może do łososia trzeba już podejść podobnie jak do ewentualnej restytucji tura w Polsce?
|