|
To wszystko prawda, ale oprócz relacji i rejestracji pokarmu cenne są z książki "Co zjada...." ogólne uwagi o
dryfcie, taktyce rozpoznawania doboru generalizującego muszki do .... itp. Ja nie boję się polecać książek z roku
1996 z Anglii dla polskiego wędkarza, tym bardziej, że po przeczytaniu książki Compleat Angler przetłumaczonej
przez autora smutnej wiadomości dowiedziałem się, że w Anglii wiedza o muszkach i sportowym muszkarstwie
była większa w czasach kiedy potop szwedzki był w Polsce - niż nasza jest obecnie.
Bo w chwili obecnej muszkarstwo to pytania "jaka nimfa, w którym dołku" i kolor oraz wielkość wolframowego
kasku.
Widać to wyraźnie w róznych społecznościowych mediach, gdzie 99% prezentowanych much i zawartości
pudełek, to równiutko poukładane kolorowe nimfy, coraz częsciej i więcej też parkinsonów, gangren i innych tego
typu przynęt.
Na co komu więc znajomośc zwyczajów ryb, rodzajów owadów, okresów czy miejsc ich występowania i sposobów
imitowania i prezentacji.
Ołów, wolfram, gumka i naprzód po dołkach i rynnach...
|