|
Tak myślałem, kupa roboty, raz lepszej innym razem mniej, ale dużo radości i ten codzienny luz, który większość z nas "łąpie" dopiero będąc nad wodą, 200 km od biura i miejskiego g..na. No i kontakty i wspólne akcje z podobnie żyjącymi i myślącymi luzakami. Taki sex and vise and rock and roll. Piękna sprawa. Dzięki za odpowiedź.
Ale żeby nie było, że zawsze tak było. Ja też przez wiele lat próbowałem łapać ten luz, wyrywając się w każdej nadarzającej się okazji z korporacyjnego Mordoru. Przyszedł czas, kiedy trzeba było sobie pewne rzeczy poukładać i podjąć jakieś decyzje. Dzięki ciężkiej i momentami bardzo ciężkiej pracy udało się do dnia dzisiejszego coś tam osiągnąć z czego jestem niezmiernie dumny, bo to nie jest łatwy temat, szczególnie w naszej szerokości geograficznej. Pzdr
|