|
Miło czytać tę Twoją relację. Ja mam jak najgorsze doświadczenia z RDOS w Warszawie, które w ogóle nie chciało rozmawiać (!) z wędkarzami nt. ochrony Świdra. Uznało, że wszystko wie najlepiej i ograniczyło się do przyjęcia przepisów, których nikt nie przestrzega. Podobnie mam materiały z redakcji pisma Ochrona Przyrody, które wprawiły mnie w osłupienie, jeśli chodzi o jej podejście do wędkarzy i w ogóle znajomość tego, co się dzieje w światowym wędkarstwie.
A kto w PZW ma być partnerem dla tych instytucji? O czym prezes ZG lub niejednego ZO ma rozmawiać z ministrem lub szefem ważnej instytucji, skoro sam nie ma pojęcia o sprawach prawnych, środowiskowych, a czasem wręcz rybackich. W PZW prezesów wybiera na zasadzie układów, koneksji i interesów partykularnych, a nie kompetencji lub autorytetu tych osób. Ilu spośród prezesów PZW jest autorytetami, np. społecznymi? Dawniej (przed 1949) prezesami towarzystwa wędkarskiego to byli profesorowie, prezesi firm, wysocy wojskowi itp. A dziś?
Ty Józku jesteś partnerem do rozmowy z różnymi instytucjami, bo masz wiedzę, doświadczenie i wyniki. A gdzie w tej całej renaturyzacji rzek, udrożnieniu cieków i ochronie ryb i wód odnajduje się PZW? Hasła PZW o ochronie wód są puste, Jak słyszę od ichtiologa na Twardej, że zarybianie Świdra jednocześnie pstrągiem i szczupakiem jest nie tylko ok, ale obecność szczupaka jest tam wręcz pożądana (chyba po to, żeby wyżerał pstrągi), to mam poważne wątpliwości czy ktokolwiek będzie chciał słuchać jego i PZW.
|