Arek,
W jakiejś części Cię rozumiem. Jesteśmy coraz bardziej ograniczani w sytuacji gdy stan środowiska i
rybostanów tak czy inaczej zmierza wykładniczo do ichtiologicznego zera. Widzimy to po rzekach gdzie
presji wędkarskiej nie ma od lat, ryb z resztą również i pewnie nigdy już nie wrócą nawet gdyby
ustanowić tam ścisłe rezerwaty.
Z drugiej strony, wędkarze mają tendencję do ciągłego zwiększania presji na ryby i ich środowiska nie
patrząc na skutki. Przełowienie rzek przez wędkarzy jest przecież faktem - obserwujemy to zjawisko w
PL jak również na ogromnych obszarach Azji, które wydawały się jeszcze kilkanaście/dziesiąt lat temu
temu nie do przełowienia. Niestety, biały człowiek, za sprawą bogacenia się i praktycznie
nieograniczonych możliwości transportowych, wp...la się coraz śmielej w swoich buciorach w dziki,
wodny świat i marny los czeka również te gatunki, które trafiły na celownik białasów z wędkami o ile nie
wprowadzi się ograniczeń tej presji

"Przełowienie rzek przez wędkarzy jest przecież faktem - obserwujemy to zjawisko w PL jak również na
ogromnych obszarach Azji, które wydawały się jeszcze kilkanaście/dziesiąt lat temu temu nie do przełowienia.
Niestety, biały człowiek, za sprawą bogacenia się i praktycznie nieograniczonych możliwości transportowych,
wp...la się coraz śmielej w swoich buciorach w dziki, wodny świat i marny los czeka również te gatunki, które
trafiły na celownik białasów z wędkami o ile nie wprowadzi się ograniczeń tej presji."

Trudno się z tym nie zgodzić. Sam jednak zauważyłeś że presji z wiadomych przyczyn nie ma. Mamy wiec
wchodzić na wody "w buciorach" czy siedzieć w swoich "norach" w miastach? Mamy wchodzić do lasów na
grzyby, pooddychać świeżym powietrzem, spacerować zgodnie z zaleceniami w celach zdrowotnych, czy
niszczymy wszystko i lepiej zostać w "norach"?
Napisz mi wiec czy w ogóle mogę (i inni) wchodzić na wodę czy lepiej gdy będę ja oglądał z daleka? Może
zacznę "łowić" ryby na zestawy bez haczyka czyli ich nie łowić a szukać (co ostatnio stosuje)? Czy to tez jest
za szkodliwe?

@mart
Jeżeli zostawimy przyrodę "w spokoju" jak wielu radzi, to to że sarny będą spacerowały i obgryzały nam
wszystko w ogrodach będzie niczym. Dziki, miski, wilki, bobry, wydry, czaple, bociany i wszystko co bało się
podejść do człowieka będzie poruszać się jak u siebie. Czy mamy czekać aż odwiedzą nas żubry? Może
mamy być dumni i cieszyć się z tego? Jakoś tego nie widzę.

Nie ma co tego rozkminiać, środowisko, a wody chyba najszybciej, coraz wyraźniej zmierza do swojego
kresu możliwości utrzymania równowagi, dlatego ciesz się, że miałeś okazję połowić w czasach gdy
ryby były prawie w każdym cieku, w normalnych, czyli kosmicznych na obecne czasy ilościach. Zamknij
oczy, przypomnij sobie tamten film i przestań indyczyć na forum bo to niczego nie zmieni. Nie będzie
lepiej choćbyś zmieniał Zarząd Okręgu trzy razy w roku..

" Zamknij oczy, przypomnij sobie tamten film i przestań indyczyć na forum bo to niczego nie zmieni. Nie
będzie lepiej choćbyś zmieniał Zarząd Okręgu trzy razy w roku."

Mart.
Bez indyczenia, dlaczego "po bokach" jakoś jest lepiej? Po drugiej stronie gór. Polska tylko jest zepsuta?
Zarządy niewiele mogą. Możesz nie odpowiadać bo wiadomo że "szkoda darmo gadać". Niczego to nie zmieni
wiec niech mierzeja będzie lub nie, wsio ryba.

Czy naprawdę po drugiej stronie gór jest wszędzie cacy czy
mówimy tylko o Wagu? Nie wiem zbyt wiele na ten temat,
więc nie wymądrzam się ale wydaje mi się, że po tamtej
stronie na kiedyś rybnych Popradzie i Orawie też nie jest za
ciekawie.

Ok.
Bajka, dzieciństwo się skończyły, zostaną wspomnienia i zabawki.
Oby choć w Komisie nie zabrakło miejsc przy zbyt dużej presji.

Nie wędka jest problemem. Gówno (nasze i nie tylko) jest problemem.