|  | "Przełowienie rzek przez wędkarzy jest przecież faktem - obserwujemy to zjawisko w PL jak również na ogromnych obszarach Azji, które wydawały się jeszcze kilkanaście/dziesiąt lat temu temu nie do przełowienia.
 Niestety, biały człowiek, za sprawą bogacenia się i praktycznie nieograniczonych możliwości transportowych,
 wp...la się coraz śmielej w swoich buciorach w dziki, wodny świat i marny los czeka również te gatunki, które
 trafiły na celownik białasów z wędkami o ile nie wprowadzi się ograniczeń tej presji."
 
 Trudno się z tym nie zgodzić. Sam jednak zauważyłeś że presji z wiadomych przyczyn nie ma. Mamy wiec
 wchodzić na wody "w buciorach" czy siedzieć w swoich "norach" w miastach? Mamy wchodzić do lasów na
 grzyby, pooddychać świeżym powietrzem, spacerować zgodnie z zaleceniami w celach zdrowotnych, czy
 niszczymy wszystko i lepiej zostać w "norach"?
 Napisz mi wiec czy w ogóle mogę (i inni) wchodzić na wodę czy lepiej gdy będę ja oglądał z daleka? Może
 zacznę "łowić" ryby na zestawy bez haczyka czyli ich nie łowić a szukać (co ostatnio stosuje)? Czy to tez jest
 za szkodliwe?
 
 @mart
 Jeżeli zostawimy przyrodę "w spokoju" jak wielu radzi, to to że sarny będą spacerowały i obgryzały nam
 wszystko w ogrodach będzie niczym. Dziki, miski, wilki, bobry, wydry, czaple, bociany i wszystko co bało się
 podejść do człowieka będzie poruszać się jak u siebie. Czy mamy czekać aż odwiedzą nas żubry? Może
 mamy być dumni i cieszyć się z tego? Jakoś tego nie widzę.
   
 
 |