|
Fachowe objaśnienia przyczyn. Wychodzi na to że wszędzie nas (ludzi nie wędkarzy) za dużo.
Źródlane nizinne rzeczki zdecydowanie jednak wygrywają z górskimi. Pstrągi maja tam zdecydowanie lepiej i
łatwiej utrzymać populację.
Nas ludzi i naszej aktywności jest coraz więcej i coraz bardziej ingerującej w środowisko życia zwierząt. Ryby mają "najgorzej", bo ich nie widać ... Jedne gatunki poradza sobie jakoś, a inne słabo lub wcale nie ... W tym kurczącym się środowisku nas wędkarzy też jest za dużo ... To łatwo policzyć "matematycznie" ... jak z każdym zakresem zasobów w zbiorze ograniczonym, przekroczenie liczby korzystających poza granice jednostkowej satysfakcji, prowadzi do względnego niedoboru najpierw, a potem do bezwzględnego i do dewastacji ... W prostych słowach - każdą wodę można wyłowić do kamieni, a zależy to tylko od włożonego "wysiłku połowowego" (ilościowo i jakościowo) ...
Jeśli już o wodach to mówimy raczej o "wyżynnych" niż "nizinnych" ... I z tym "łatwiej" też bywa róznie ... O ile mają lepsze warunki pokarmowe i może więcej ukryć dla ryb w przeliczeniu na powierzchnię, to już termika bywa trudna, a z rozrodem bywa katastrofa - odcinków z dnem odpowiednim do skutecznego rozrodu bywa bardzo kiepsko. Stąd różne, podejmowane działania (jak choćby Artura i Kolegów opisane wyżej) mające na celu prace na rzecz poprawy struktury dna (choć nieraz nie na długo, bo zapiaszczenie i zamulenie to codzienność), wytwarzanie odcinków tarliskowych czy róznego rodzaju inkubację ikry, pozyskanej lokalnie (wspomagane zarybianie) Nadesłany link: https://bialaprzemsza.pl/restytucja-pisanie-o-systematycznym-dzialaniu/
|