f l y f i s h i n g . p l 2024.04.24
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Czy fly fishing to bujda, a ryb po prostu nie ma?. Autor: Piętek. Czas 2024-04-22 08:26:18.


poprzednia wiadomosc Odp: Śladami Józefa Jeleńskiego : : nadesłane przez Mariusz (postów: 3337) dnia 2019-03-11 23:51:09 z *.neoplus.adsl.tpnet.pl
  Pytanie cały czas jest to samo. Lepiej "zarybić" strumień z inkubatora czy wylegiem?
Nie chodzi już o finansowe korzyści a o późniejszy efekt.
Po jakim czasie czy za sprawą jakich złych/dobrych warunków pstrąg ma powód/przymus aby spływać w dół?

Nie biorę pod uwagę tego że dorosły pstrąg wróci w to samo miejsce na tarło bo albo będzie zjedzony, albo nie
będzie miał możliwości lub powodu aby pchać się tam gdzie się "urodził".

A tak a propos żwiru. Brzegi wzdłuż koryt rzecznych są nim "wypchane po brzegi". Wrzucić (zepchnąć) je
jedynie z powrotem tam gdzie powinny być.
Małe strumyki? należy kierować się ekonomią, niekoniecznie przekładającą się na pieniądze.
Pstrąg nie ma przymusu, ma instynkt. Jak zaczyna brakować mu miejsca spływa. Taka jego natura. Tak było jest i będzie, chociaż po wypowiedziach miszczóf tego forum mam wątpliwości... Chyba próbowali spływać, ale im nie wyszło...
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Śladami Józefa Jeleńskiego [2] 12.03 11:34
 
"Pstrąg nie ma przymusu, ma instynkt. Jak zaczyna brakować mu miejsca spływa. Taka jego natura. Tak
było jest i będzie, chociaż po wypowiedziach miszczóf tego forum mam wątpliwości... Chyba próbowali
spływać, ale im nie wyszło..."


Chodziło mi bardziej o to czy jak pstragowi jest "za dobrze" czy nie trzeba go odłowić i przerzucić żeby można
było dalej "siać" nowe życie. Sam na pewno nie będzie się chciał wynieść chyba że rozmiar miejscówki będzie
niezgodny z jego rozmiarem.
 
  Odp: Śladami Józefa Jeleńskiego [1] 12.03 21:44
 
I na tym polega idea "metody wrocławskiej". Zanim zarybisz potok nowym wylęgiem, należy odłowić maksymalnie dużo większych ryb, które w nim mieszkają. Zasada jedzenia wylęgu jako "robaka" jak pisałem wcześniej obowiązuje.
Dodatkowo dochodzi efekt pójścia na skróty. Z wylęgu do narybku pstrąg rośnie szybciej w tych małych dopływach. Później odwrotnie, szybciej w rzece głównej. Wychodzi około rok do przodu.
Narybek odłowiony w małych potokach jest o niebo lepszy od tego z hodowli. Co z tego? Rozliczenie w Wodach Polskich sztuki jest cennikowe.
Niewiele jest miejsc w Polsce, gdzie taką robotę u podstaw (odłowy, później zarybienia) się wykonuje. U nas ponad 30 lat w ciągłości.
Jednocześnie ludzie się zniechęcają kiedy widzą jak jedna w roku (a zwykle jest ich więcej) awaria oczyszczalni niweczy ich pracę. Jak tamy bobrowe odcinają tarlakom z większej rzeki dotarcie do tarlisk. To są realne problemy, a nie wydumki forumowe.
Ja to robię dla zasady, chociaż wydarzenia z tej zimy mocno podcięły mi skrzydła.
 
  Odp: Śladami Józefa Jeleńskiego [0] 13.03 07:38
 
I na tym polega idea "metody wrocławskiej". Zanim zarybisz potok nowym wylęgiem, należy odłowić
maksymalnie dużo większych ryb, które w nim mieszkają. Zasada jedzenia wylęgu jako "robaka" jak pisałem
wcześniej obowiązuje.
Dodatkowo dochodzi efekt pójścia na skróty. Z wylęgu do narybku pstrąg rośnie szybciej w tych małych
dopływach. Później odwrotnie, szybciej w rzece głównej. Wychodzi około rok do przodu.
Narybek odłowiony w małych potokach jest o niebo lepszy od tego z hodowli. Co z tego? Rozliczenie w
Wodach Polskich sztuki jest cennikowe.
Niewiele jest miejsc w Polsce, gdzie taką robotę u podstaw (odłowy, później zarybienia) się wykonuje. U nas
ponad 30 lat w ciągłości.
Jednocześnie ludzie się zniechęcają kiedy widzą jak jedna w roku (a zwykle jest ich więcej) awaria
oczyszczalni niweczy ich pracę. Jak tamy bobrowe odcinają tarlakom z większej rzeki dotarcie do tarlisk. To są
realne problemy, a nie wydumki forumowe.
Ja to robię dla zasady, chociaż wydarzenia z tej zimy mocno podcięły mi skrzydła.


Może w takim razie zarybiac większa rzekę od razu narybkiem.
Widząc teraz że wcale nie jest to takie proste wypadałoby być "naturą" i .... jak w naturze, jeden roku tarła się
udaje, kolejny (-ne) nie bardzo. Wtedy odpada odmawianie większych rybek aby nie pożerały wyklutych larw.
Chyba jednak "sianie" ikry jest chyba korzystniejsze niż wpuszczanie wylęgu. Odpada trudniejsze rozkładanie
odpowiednich ilości, regulowanie termiki wody, przemieszczanie się z wylegiem.
Jest jakiś schemat ile osobników wylęgu ma być na dany obszar wody? Czy zależy to mocno od żyzności
wody?

Co do oczyszczalni-dlatego pisałem o strumieniach. Tam jeszcze ich nie ma. Strumyków małych jest jeszcze
trochę, choć nad nimi teź "rosną" domy.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus