Wszystko zależy od skali zjawiska

A i koncentrację trudno utrzymać

Trzeba wstać rano na ryby, a wtedy na polach namiotowych tylko chrapanie. Na paluszkach pomiędzy namiotami i
można śmigać na mokrą...

Czasem jest tak, że przepłyną i niweczą łowienie. Czytaj można wracać do domu. Pomijam przykre komentarze ale już niszczenie rzeki przez wyciąganie drzew bo te przecież przeszkadzają płynący kajakarzom czy niszczenie tarlisk przez oranie żwiru dnem kajaka, śmiecenie...

Łowiłem kiedyś na Drawie po między kajakami T R A G E D I A
Brakuje jeszcze tego na Sanie.

A wiesz kto w Drawie wytłukł lipienia? Nie kajakarze.

Tematem wątku nie była dynamika populacji lipienia w Drawie, tylko raczej wpisy użytkowników forum, komu to
przeszkadza w łowieniu, a komu nie. Mi póki co nie przeszkadza, ale rzeka ma 20 - 40 m szerokości zależnie od
odcinka. Choć na Drawie i Piławie też łowiłem ryby po przepływie kajaków. Jakoś mnie to nie irytuje, zauważyłem
że są przerwy, a poza tym i tak latem najlepszy jest świt i zmierzch, a wtedy ich raczej na wodzie się nie spotyka.

Dla mnie spoko, czasami zagadam, czasami nawet spędzę z nimi noc przy ognisku na jednym biwaku. Ważne,
żeby lubić rzekę i jej dolinę.

Tematem wątku nie była dynamika populacji lipienia w Drawie, tylko raczej wpisy użytkowników
forum, komu to przeszkadza w łowieniu, a komu nie.

Muszkarzom chyba wszystko przeszkadza, przepływankowcy, spinningiści, kajakarze, pontoniarze,
flisacy, plażowicze, off roadowcy, puszczający kaczki... podczas gdy to oni są największymi
szkodnikami wód P&L.
Oczywiście są przypadki, przykład Wieprza opisany przez Piotra, gdzie doszło do zachwiania proporcji.
Wpuszczono setki kajaków bez żadnej kontroli, bez wiedzy jaki jest wpływ takich trwających od wiosny
do jesieni rajdów na kruchy ekosystem niewielkiej rzeki. Tak jest w sytuacji gdy presja na przyrodę
wyprzedza przepisy ochronne, gdyż na przyzwoitość "przemysłu" kajakowego ani jego klientów w
kwestii samoograniczenia nie ma co liczyć.
Na dużych rzekach paradoksalnie spływy pomagają redukować presję wędkarską zniechęcając
pstrągowo-lipieniową wakacyjną stonkę i płosząc ryby, które zmieniają miejsca żerowania na mniej
oczywiste z tym, że z tym płoszeniem to różnie bywa. Złowiłem wiele lipieni na odcinku sromowieckim
Dunajca praktycznie spod tratew flisackich. Ryby po jakimś czasie przyzwyczajają się do ruchu na
powierzchni traktując go jako element krajobrazu.

Czasem jest tak, że przepłyną i niweczą łowienie. Czytaj można wracać do domu. Pomijam przykre komentarze ale już niszczenie rzeki przez wyciąganie drzew bo te przecież przeszkadzają płynący kajakarzom czy niszczenie tarlisk przez oranie żwiru dnem kajaka, śmiecenie...
Piotrze, Ciebie o stereotypy nie posądzałem. Bardzo często spływam Dunajcem i Popradem alpacką raft ( jednoosobowym pontonem ) Idealny sposób łapania kłusowników i lokalizacji zanieczyszczeń. Kajakarze często organizują sprzątanie rzek, a spływ "po zwałkach" jest popularną zabawą .
Można się ścigać . kto wiecej zostawia śmieci , wędkarze pudełek po zanętach i robakach , czy kajakarze po ...?
Mam co kilka dni puszki po piwie zostawione w łódce na Królowie. Łódka na brzegu dostępnym wyłącznie dla muszkarzy!!!

W samo sedno.
Kajakarze, brudasy, pontoniarze, niszczyciele, śmieciarze, chamy,
przez nich ryby uciekły do Szwecji. Gdzie im do elity Fly Fishing
Poland pseudonim " kur..., ja pierd...e".

Przeciwko kajakarzom, takim prawdziwym nie mam nic. Jednak przykłady
gdy powstają dziesiątki firm, wypożyczalni i prześcigają się w ilości
puszczanych rzeczką klientów są trudne do zaakceptowania. Skrajny
przypadek to roztoczański Wieprz zniszczony pod kajakarzy lub raczej
przemysł kajakowy. Tam dziennie potrafi spłynąć ponad tysiąc kajaków.
Żeby to zrozumieć należy wybrać się w wakacyjny dzień na ryby właśnie
nad Wieprz. Przepraszam za tak radykalny osąd.

W takich skrajnych przypadkach należy ograniczyć natężenie. Pytanie tylko jaka instytucja jest władna narzucić
taki limit kajaków na rzekę, żeby było tylko ciszej i spokojniej? RDOŚ?

W takich skrajnych przypadkach należy ograniczyć natężenie. Pytanie tylko jaka instytucja jest
władna narzucić taki limit kajaków na rzekę, żeby było tylko ciszej i spokojniej? RDOŚ?

Najpierw musi istnieć prawo, przepis wg którego urzędnik określi limit a potem go narzuci i służba, która
będzie tego limitu strzec.

W takich skrajnych przypadkach należy ograniczyć natężenie. Pytanie tylko jaka
instytucja jest
władna narzucić taki limit kajaków na rzekę, żeby było tylko ciszej i spokojniej? RDOŚ?

Najpierw musi istnieć prawo, przepis wg którego urzędnik określi limit a potem go narzuci i
służba, która
będzie tego limitu strzec.
...oraz obatele, którzy nauczeni będę go przestrzegać, a nie wyedukowani w jego ciągłym
obchodzeniu.

Czasem jest tak, że przepłyną i niweczą łowienie. Czytaj można wracać do domu. Pomijam przykre komentarze ale już niszczenie rzeki przez wyciąganie drzew bo te przecież przeszkadzają płynący kajakarzom czy niszczenie tarlisk przez oranie żwiru dnem kajaka, śmiecenie...
Piotrze, Ciebie o stereotypy nie posądzałem. Bardzo często spływam Dunajcem i Popradem alpacką raft ( jednoosobowym pontonem ) Idealny sposób łapania kłusowników i lokalizacji zanieczyszczeń. Kajakarze często organizują sprzątanie rzek, a spływ "po zwałkach" jest popularną zabawą .
Można się ścigać . kto wiecej zostawia śmieci , wędkarze pudełek po zanętach i robakach , czy kajakarze po ...?
Mam co kilka dni puszki po piwie zostawione w łódce na Królowie. Łódka na brzegu dostępnym wyłącznie dla muszkarzy!!!



Często spotykam muszkarzy, którzy zachowują się niczym jakieś paniska dla których uprzątnięcie po sobie śmieci jest straszną katorgą i ujmą na honorze. Dlatego Romku, może warto pomyśleć o podniesieniu ceny licencji i zatrudnić na OS-y osobę do sprzątania. Co o tym sądzisz ?

p.s. wśród kajakarzy też można spotkać wielu "buraków".
Fota poniżej, z ostatniego piątku "pod Marysią".

...może warto pomyśleć o podniesieniu ceny licencji i zatrudnić na OS-y osobę do sprzątania. Co o tym
sądzisz ?

Nie do mnie pytanie ale odpowiem bo pomysł uważam za z piekła rodem. Wszyscy potraktują to jako
przyzwolenie na zostawianie śmieci: skoro płacę za śmieci to mogę je zostawiać.
Mamy regulamin który zakazuje śmiecenia i nakazuje sprzątanie stanowiska nawet jeśli zastaliśmy je
zaśmiecone!

Mamy regulamin który zakazuje śmiecenia i nakazuje sprzątanie stanowiska nawet jeśli zastaliśmy
je zaśmiecone!

A co w przypadku gdy takie Wielkie Flyfishingowe Panisko ma ten punkt regulaminu w dupie?

Dlatego trzeba organizować jak najwięcej imprez muchowych, ponieważ ludzie w odosobnieniu lub małym gronie
po prostu dziczeją.

Obowiązują przepisy powszechne, czyli można teoretycznie dostać mandat za zaśmiecanie,
dodatkowo jeśli masz pozwolenie użytkownika rybackiego to na jego zasadach i opłatach.
Po trzecie, jestem absolutnie przeciwny oficjalnemu sprzątaniu po gnojkach.Akcyjnie tak.
Sam się łapię na tym, że puszki z lasu zaczynam zbierać na grzybach

O czym tu się marzy jaśnie Panom? Jakieś śmieci wam
przeszkadzajo?
Specyficzny, dominujący gatunek homo sapiens czyli "polski cham"
ma za nic przepisy i ograniczenia a kultura osobista i dobre obyczaje
dawno temu wypadły z puli genów. Interesuje go wyłącznie własna
wygoda, prawa i korzyści. No i koniecznie żeby się opłacało.
Aha, i żeby piwo było tanie i Żabka blisko była.

O czym tu się marzy jaśnie Panom? Jakieś śmieci wam
przeszkadzajo?
Specyficzny, dominujący gatunek homo sapiens czyli "polski cham"
ma za nic przepisy i ograniczenia a kultura osobista i dobre obyczaje
dawno temu wypadły z puli genów. Interesuje go wyłącznie własna
wygoda, prawa i korzyści. No i koniecznie żeby się opłacało.
Aha, i żeby piwo było tanie i Żabka blisko była.



Jakbym siebie słyszał. W samo sedno!
Gryl, pywo i co ino! plus 500 i szał w Biedronce.
Amatorzy taniej rozrywki. W przeważającej większości stonka, która po wyjściu z zakładu pracy i zachłyśnięciu się
świeżym powietrzem dostaje małpiego rozumu. Ta sama sytuacja dotyczy dzisiejszej muszkarskiej elyty. I tu i tu
"polski cham" w bezpośredniej konfrontacji z matką naturą pokazuje swoją "wyższość".
Piszecie o ograniczeniach i regulacjach prawnych? W tym kraju to się nie sprawdza. Tutaj rządzi "polski cham",
który kombinatorstwo i chodzenie na skróty wyssał z mlekiem matki. Smutne to jest niestety, ale prawdziwe.
Mieszkam i wędkuję w rejonie, gdzie kajakowy okupant w okresie letnim zdominował rzeczki. Co roku na wiosnę,
sprzątam zarówno po chamach mieszkających w bezpośredniej bliskości z rzeką jak również po kajakarzach.
Największe skupiska śmieci znajdują się obok przystani, zbieg okoliczności? Nie sądzę.

Chciałbym tylko dodać, że od momentu wprowadzenia programu 500+ z uwagi na inflację obecnie ten nominał ma
siłę nabywczą o wartości ok. 370 zł. Tak więc socjal has failed...

500+ nie ma tu żadnego znaczenia. Brak elementarnych zasad i
nawyków nie wynika z zasobności portfela. Arogancja to raczej
poziom mentalny powiązany z brakiem wyobraźni. Te deficyty są
nieuzupełnialne i charakterystyczne dla ludzi prymitywnych.
Tragedią jest skala tego zjawiska zauważalna w każdym obszarze
społecznym. Soory, taki mamy klimat.
Jedynie gorącym żelazem wypalać, nie poddawać się i nie pozwalać
panoszyć się gburom i prostakom.

500+ nie ma tu żadnego znaczenia
Owszem ma. Gołym okiem widać wzmożoną turystyczną aktywność polskiego chama.

No tak. W tym sensie owszem, cham ma dodatkowe środki na
ekspansję i panoszy się powszechnie.

Już teraz rozumiem ideę promowania łowienia na Sage i Hatche oraz inne markowe sprzęty... to zwyczajnie
prosta metoda na zmniejszenie ilości wędkarzy muchowych, a co za tym idzie konkurencji nad rzeką

Nie jest to takie głupie, choć jest wiele innych dróg

Chciałbym tylko dodać, że od momentu wprowadzenia programu
500+ z uwagi na inflację
również tym programem spowodowaną...

Mamy regulamin który zakazuje śmiecenia i nakazuje sprzątanie stanowiska nawet jeśli zastaliśmy
je zaśmiecone!

A co w przypadku gdy takie Wielkie Flyfishingowe Panisko ma ten punkt regulaminu w dupie?

Pozwolę sobie na przypomnienie wędkarzom z PZW NS, że prawdopodobnie nadal obowiązuje Uchwała ZO o obowiązku przeprowadzenia krótkiej akcji sprzątania przed każdymi zawodami i dodam, że nigdzie nie doczytałem, aby kiedykolwiek była zniesiona.
Niestety, od samego początku jej obowiązywania traktowana była po macoszemu, choć muszę wspomnieć, że zdarzały się pozytywne wyjątki. Natomiast, Os-y to komercja, dla klientów z grubszym portfelem, którzy oczekują dobrej jakości oferowanej usługi. Właściciel knajpy raczej nie narzeka, że musi posprzątać po swoich gościach. Po prostu dobrze na klientach zarabia i stara się, aby do niego wrócili. W naszym kraju muszkarze/klienci nie mają zbyt wielkiego wyboru i dlatego muszą godzić się na bylejakość oferowaną przez PZW, a złowienie dużych hodowlanych ryb ma im zrekompensować całe zasyfione otoczenie. Smutne i żałosne.

"Natomiast, Os-y to komercja, dla klientów z grubszym portfelem, którzy oczekują dobrej jakości oferowanej
usługi. Właściciel knajpy raczej nie narzeka, że musi posprzątać po swoich gościach. Po prostu dobrze na
klientach zarabia i stara się, aby do niego wrócili."

Zgadza się, powinna być "opłata szkodliwa dla środowiska". Gospodarz powinnien sobie wliczyć to w cenę i
dbać (zadbać, sprzątając od czasu do czasu) o jakość swojej oferty.
Podobnie jest (powinno być) z dostępem w góry (Zakopane, Bieszczady) czy w inne miejsca gdzie sezonowo
przyjeżdża mała "bomba ekologiczna" która "telepnie" nie dostosowanym do tego środowiskiem
(oczyszczalnie, odbiór odpadów, infrastuktura drogowa, rzeczki, lasy, trasy, itp). Skoro kogoś (korzystających z
tego) stać, to niech płaci.
Nie tylko PZW powinien pomyśleć o czymś takim na swoich "top łowiskach" ale i gminy mogłyby (powinne) o
tym pomyśleć i ich wspierać.

Właściciel knajpy raczej nie narzeka, że musi posprzątać po swoich gościach.

Jacku,
Rzeka górska, a szerzej ujmując zasoby przyrodnicze to nie knajpa czy kibel, chociaż w PL wszystko do
tego zmierza. Taka filozofia, idealnie wpasowuje się w sposób postrzegania świata i przyrody przez
wspomnianego tu "polskiego chama", który uważa, że jak płaci to mu wszystko wolno, również nasrać i
rozmazać po nadrzecznym kamieńcu przetrawioną kaszankę.

...może warto pomyśleć o podniesieniu ceny licencji i zatrudnić na OS-y osobę do sprzątania. Co o tym
sądzisz ?

Nie do mnie pytanie ale odpowiem bo pomysł uważam za z piekła rodem. Wszyscy potraktują to jako
przyzwolenie na zostawianie śmieci: skoro płacę za śmieci to mogę je zostawiać.
Mamy regulamin który zakazuje śmiecenia i nakazuje sprzątanie stanowiska nawet jeśli zastaliśmy je
zaśmiecone!
Nie zgadzam się z Pana zdaniem. Większość ludzi kiedy widzi, że ktoś dba, to potrafi porządek uszanować, a jak widzą syf, to przechodzą obojętnie lub dorzucą się do tego bajzlu. Rozumiem, że dla Pana pomysł zatrudnienia kogoś do sprzątania jest niemądry, no bo trzeba trochę uszczknąć z OS-owych dochodów, ale proszę nie zakładać, że klienci łowiska przestraszą się regulaminu i zrezygnują z wędkowania, na rzecz sprzątania Waszego "podwórka". Choć czasami cuda się zdarzają :

Sprzątanie wędkarzy?

Podam przykład z "wejścia przy kanale" koło Salamandry. Będąc tam ostatnio w poszukiwaniu miejsca gdzie
jeszcze mogę coś złowić na suchą (lipienie), przy zupełnym braku wędkarzy mimo niedzielnego popołudnia,
miałem przykład owego zbierania "śmieci" przez wędkarzy.
Dobrą chwilę łowiłem sam a później wszedł na wodę inny muszkarz. Ryby ładnie zaczęły zbierać, muszkarz
ciągnął raz po raz kolejne mniejsze i większe, ja nie zdążyłem jednak przestawić się ze strima na suchą gdyż
zaczęło mocno lać. Powoli przechodziłem przez San licząc że może się rozejdzie, a "kolega" po kiju w pośpiechu
uciekł do auta. Tak szybko się śpieszył że nie zauważył że na brzegu przy wyjściu z wody (przy kanale) leżały 3
butelki po napojach. Nogi sobie jakimś cudem na nich nie skręcił.
Deszcz nie ustał, zszedłem z wody mokry na wylot i zabrałem to co inni nie potrafili choć było puste. Poza tym
"ktoś" w tym miejscu oznaczył sobie teren jako prywatny, ogrodził, nasadził drzewek ale po sąsiedzku też nie
zauważa drobnych śmieci pod nogami. Można i tak.

To że się nie zgadzamy to nie nowina, obecnie raczej reguła.

Pod wiatą trapera był kosz na śmieci, cały czas pełny a i obok było czasem naśmiecone.
Strażnicy raz w tygodniu wywozili śmieci. Kazałem kosz zlikwidować. Dzisiaj śmieci nie ma bo
każdy zabiera je ze sobą...

Niestety tak jest. Mam porownanie z Oregonu i z Missouri. Woda podobna, ale presja kajakarzy i pontonowcow
inna. W Oregonie organizujacy splyw (a takze przewodnik wedkarski) musi miec licencje. Ilosc licencji jest
ograniczona i albo trzeba czekac az ktos zlikwiduje licencjonowana dzialalnosc (w praktyce - zachoruje lub umrze)
albo trzeba taka licencje odkupic. Tlok na wodzie nieduzy. W Missouri licencji nie ma, w lecie tlok jest znaczny i
lowi sie trudno. Ale wiedzac gdzie kajaki sa spuszczane, gdzie sie je wyciaga i jak dlugo plyna - mozna sie
wstrzelic w chwile spokoju. Dopoki nie pija, nie wrzeszcza, nie wala pagajami na plask o wode i nie przeplywaja za
plecami bez ostrzezenia - nie mam wiekszych problemow. Tez uzytkownicy wody.

Witam,
tak z ciekawości zapytam - kto z użytkowników wody wnosi opłaty do Skarbu Państwa za korzystanie z niej
? Chyba tylko wędkarze (PZW) płacą dzierżawę - bo kajaki , pontony, tratwy i inni chyba nie. Więc rozumie
rozgoryczenie niektórych kolegów którzy płacą i nie mogą łowić (korzystać).
pozdrawiam-pj

Witam,
tak z ciekawości zapytam - kto z użytkowników wody wnosi opłaty do Skarbu Państwa za korzystanie z niej
? Chyba tylko wędkarze (PZW) płacą dzierżawę - bo kajaki , pontony, tratwy i inni chyba nie. Więc rozumie
rozgoryczenie niektórych kolegów którzy płacą i nie mogą łowić (korzystać).
pozdrawiam-pj

Mylisz się .
Organizujący spływ w formie zorganizowanej działalności gospodarczej muszą posiadać pozwolenie wodno-prawne i zapłacić za to. Muszą wskazać prawa do miejsca startu i lądowania ( zwykle dzierżawa) i zapłacić za przepływanie przez Park Narodowy, jeśli dotyczy. Niestety na Dunajcu rocznie wydaje się kilka nowych zezwoleń dla firm, a te z poprzednich lat wciąź działają. Nikt nie ogranicza podaży.

witam,
OK dzięki za wyjaśnienie, ale z tego wynika że tylko firmy zorganizowane płacą a prywatne wycieczki "kilku
pontonowe/ kajakowe" nie, a takich też jest sporo.
pozdrawiam-pj

Powszechne korzystanie z wód jest bez opłat. Bardzo często wykorzystują to wycieczki ze Słowacji i Czech. Przyjeżdzają firmowe autobusy i przez całe wakacje spływają bez pozwolenia.

Powszechne korzystanie z wód jest bez opłat. Bardzo często wykorzystują to wycieczki ze Słowacji i Czech. Przyjeżdzają firmowe autobusy i przez całe wakacje spływają bez pozwolenia.

Rodzime firmy też tak postępują. Nie organizują spływów, bo na to potrzebowałyby pozwoleń, o jakich napisałeś wyżej, oraz ponosiłyby odpowiedzialnośc za uczestników, musiałyby zapewnić obstawę i bezpieczeństwo uczestnikom, ubezpieczyć itp., a kto by to kupił... Dlatego tylko "wypożyczają kajaki" zaś spływ odbywa się na zasadach powszechnego korzystania z wód przez każdego indywidualnie, na wypożyczonym kajaku ... "A kto mi zabroni z pastowanym kabanem na sznurku po lesie chodzić?" ... Do tego każdy odpowiada za siebie w razie problemów ... Uczestnikom może wydawać się inaczej, ale jest jak jest ... bo taniej ... i "ciemny lud wszystko kupi" jak powiedział kiedyś znawca tematu ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

Jurku,na Dunajcu to nie przejdzie.
Już nie jeden kajak poszedl na dno

Jurku,na Dunajcu to nie przejdzie.
Już nie jeden kajak poszedl na dno


?????

Czyżby ci "legalni" posługiwali się nielegalnymi środkami do walki z konkurencją?

Bo to, że rzeka nieprzewidywalna, ludzie wypływaja nawet w trakcie powodzi, bez przygotowania i wyposażenia to raczej wiadomo ... ale na głupotę nie pomoże nawet amerykańska penicylina, jak mawiał mój Tato.

Wracając do sprawy - w wielu miejscach w Polsce tak to działa jak opisałem ... niestety ... Żadnego szczególnego korzystania z wód, opłat i odpowiedzialności, a co najgorsze - rzeki są dewastowane przez władze publiczne (rządowe i samorzadowe) w imię wspomagania tych "biznesów" ... wpływów tylko można się domyślać ...

Przecież każda władza jest niejako z nas... ma w głowie to samo co lud. A lud mówi: "Regulować", więc regulują...

Hej
Sam pływam kajakiem i łowię ryby, a i nurkuję i plażuję...
Każdy ma jednakowe prawo.

Buraki są zarówno wśród wędkarzy jak i kajakarzy.

pzdr
tomek