Dzięki choć okaz przypadkowy. Nienamierzony, niewypracowany, "ciamkał jak świnia" (czyt. kleń) choć kilka
przepuszczeń suchej ominął. Pracowałem nad czymś innym który nie chciał dać się złowić (pewnie n powodu
za grubej żyłki) i był pstrągiem. Kardynał chlapnął kilka metrów dalej w głębokiej "grubej" rynnie wiec mu
podrzuciłem. Dwa czy trzy podania olał wiec mu zapracowałem suchą ("ożywienie") i ciamkną.
Żyłkę miałem za gruba )jakieś zaszłości przyponu lub jego resztki) a nie chciało mi się dowiązywać kusząc
ryby i szukając odpowiedniej imitacji. Zmianie na "dziesiątkę" czy 0.08mm to odtatecznosc.
Miejsce w którym ryby zachowywały się jak na dzikiej rzece (Wetlinka, górny San czy Wiar) wiec much raczej
nie znaly. "Tato" lipien potwierdził moje przypuszczenia bo wąsy miał jak na lipienia przystało, inne zresztą też.
Dziwnie chudy jakiś był. "Śmigacz".