f l y f i s h i n g . p l 2024.04.28
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Budowa suchej muchy-niezauważone .... . Autor: trouts master. Czas 2024-04-28 15:33:37.


poprzednia wiadomosc Odp: Dyskomfort i porażka na rybach : : nadesłane przez Jachu (postów: 4487) dnia 2020-01-18 11:01:57 z *.icpnet.pl
  Ktoś tu kiedyś parokrotnie wspomniał, że jeździł z lekką wędką na norweskie grilsy. Do Norwegii na
grilsy? Tam gdzie można łowić łososie po 10 i więcej kilogramów? Nikt nic, nawet paru słów zdziwienia.
Cały świat od Japonii, przez Północną Amerykę po Szkocję i Masyw Centralny łowi małe pstrągi w
małych rzeczkach. Małe pstrągi, ale też jakieś egzotyczne gatunki z rzeczek na Malajach i w wielu
innych miejscach. Ale nie Polacy, którzy wiedzą wszystko najlepiej i wyznaczają światu granice
przyzwoitości. Także w dziedzinie łowienia ryb na muszkę. Tatry, jakieś sprinty na Rysy, może jeszcze
gdzieś jest książka Wopistów z moim i kuzyna rekordem z sierpnia 1977, spacerki Orlą Percią.
Dziecinada. Przecież są Himalaje, choćby zimowe Alpy.
Jest jeszcze jeden aspekt, znacznie ważniejszy. Zostawcie w spokoju te maleńkie siurki i ich małych
mieszkańców. Za kilka lat zobaczycie to, co zobaczyłem po maleńkim dopływie Warty płynącym kiedyś
przez Puszczę Notecką. Lasy Państwowe wsparte pieniędzmi z Unii praktycznie ją wysuszyły. Po
pstrążkach, z których największe nie przekraczały 25 cm, po minogach i głowaczach nie ma już śladu.
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Dyskomfort i porażka na rybach [7] 18.01 15:42
 
To że cały świat coś tam robi o niczym nie świadczy, albo o czymś
przeciwnym do tego co chcesz przekazać. Były kiedyś tajmienie w
Mongolii. Potem cały świat zaczął je łowić a teraz po tajmieniach
zostały zdjęcia. Generalizując, jak się w jakiejś dzikiej krainie pojawi
biały człowiek to od tego momentu jej dni są już policzone. W kwestii
przyzwoitości, jest pewna skala rzeki, poniżej której łowienie w niej
ryb jest nie fair w stosunku do nich. Nie będę tłumaczył dlaczego, jak
ktoś tego nie czuje to nie poczuje choćby tysiąc słów napisać.
 
  Odp: Dyskomfort i porażka na rybach [6] 18.01 19:59
 
Głowy bym nie dał, że te tajmienie spałaszowali wygłodniali turyści z USA i Europy. Od czasów kiedy J.
Putrament dźwigał po dwa trupy kilometrami wędkarstwo białych bardzo się zmieniło pod tym
względem. Chciałbym mieć u nas tyle ryb, ile mają w swoich rzekach ci zmanierowani brytyjscy
dżentelmeni i amerykańskie niewykształcone półgłówki (dość powszechna w Polsce opinia). Patrzcie
jak my to robimy. My jesteśmy najmądrzejsi, na wszystkim znamy się najlepiej. A skutki tego widać jak
na dłoni w naszych rzekach. Taki dziwny paradoks. Pamiętacie Wieprzówkę, która została Rzeką Roku?
A pamiętacie co się z nią stało kilka lat później? Z wędką lub bez, odwiedzajcie te małe rzeczki, bo bez
tego one za kilka lat przestaną istnieć. Jak ta moja mała Smolnica.
 
  Odp: Dyskomfort i porażka na rybach [5] 18.01 20:09
 
Nie załadowało mi się. Mart - specjalnie dla Ciebie banda zboczeńców z Trout Unlimited.
 
  Odp: Dyskomfort i porażka na rybach [4] 18.01 20:24
 
Nie bardzo kapuję. Nikogo nie uczę ani nie krytykuję TU, ani
Amerykanów, chociaż ich i tamtych łowisk przykład w kontekście
naszej dyskusji jest słaby. Nie ta skala, wody US to kosmos w
porównaniu do naszych.
 
  Odp: Dyskomfort i porażka na rybach [3] 18.01 23:39
 
Cóż tu wielkiego do zrozumienia? Tamte społeczeństwa już dawno zrozumiały, że duże rzeki zaczynają
się i ich istnienie zależy od małych siurków. Pewnie czytałeś, a może masz np. "Lipienia" Witkowskiego,
Kowalewskiego i Kokurewicza z 1984 r. Jest tam tabela mówiąca o powierzchni tarlisk w dopływach
Dunajca. Jak te dopływy dzisiaj wyglądają, a niektóre już pewnie nie wyglądają, bo ich już praktycznie
nie ma lub tylko doprowadzają ścieki? Bo tarliskami nie są od dawna. Twierdzę, że jeszcze tylko
wędkarzy te maleńkie cieki mogą obchodzić. Bo kogo więcej? Co daje wpisanie do wykazu wód, że na
wszystkich dopływach jakiejś rzeki ustanowione obręby ochronne? Poza nielicznymi przypadkami to
pozostawienie ich na pastwę losu i nic więcej. Jaki pozytywny skutek z pisania, że nie wypada łowić w
tak małych wodach z głównie małymi rybami ? Czym różnią się maluszki biorące jeden za drugim w
Sanie od tych z maleńkich rzeczek? Czy ktoś o zdrowych zmysłach będzie się znęcać nad nimi,
urządzać zawody? Za parę lat nie będzie powodu do spierania się kto ma rację.
 
  Odp: Dyskomfort i porażka na rybach [1] 19.01 08:08
 
Otóż to, takie spacerki z muchówką wzdłuż małych siurków to również
darmowy monitoring dorzecza, stwierdzenie nowej rury albo nielegalnego
poboru wody. Wędkarze myszkujący po dorzeczu po prostu wiedzą
więcej.

W ogóle uważam, że ludzie zawężający środowisko muchowe do jakiś
wysublimowanych kombinacji podejścia do życia działają na szkodę
całości. Ze wszystkiego można odnieść korzyść, tylko trzeba zamienić
pozorną stratę na realny zysk.

Dzielenie ludzi na zawodników i rekreacyjnych też jest głupie. Moralne i
publiczne catharsis kilku niedowartościowanych jednostek nie jest warte
funta kłaków jeśli efektem będzie rozbite środowisko muchowe.
 
  Odp: Dyskomfort i porażka na rybach [0] 19.01 10:14
 
"Jak się w jakiejś dzikiej krainie pojawi biały człowiek to od tego momentu jej dni są już policzone. W
kwestii przyzwoitości, jest pewna skala rzeki, poniżej której łowienie w niej ryb jest nie fair w stosunku
do nich."
Jak w wielu sprawach zgadzam się z Martem, tak tu mam inne zdanie i jego argumenty absolutnie mnie
nie przekonują. Owszem, ale to jeszcze zależy kim będzie ten człowiek i jaka będzie jego świadomość.
Nie umniejszam roli wiedzy książkowej, internetowej, ale proszę mi powiedzieć jak wyedukować małego
mieszczucha, a tacy już w naszym społeczeństwie przeważają, bez bezpośredniego kontaktu z małym
strumykiem lub bajorkiem, gdzie widać jak na dłoni jak one funkcjonują i jak krucha jest ich natura?
Mam czekać aż mój wnuk zacznie chodzić do szkoły, kiedyś na uczelnię, może zainteresuje się
wędkarstwem, może nie. Może trafi nad San, Dunajec, jakąś inną większą rzekę, gdzie zobaczy tylko
skutki szkodliwej działalności człowieka? Jak go nie zabiorę nad siurek i stawek, nie pokażę jego
mieszkańców, nie wytłumaczę jak ważną rolę spełniają, to ich los będzie łatwy do przewidzenia. A
nawet jak mu padnie pierwszy złowiony na muchówkę (jest i czeka na niego) pstrążek lub pierwszy
mały okonek wyjęty z bajorka spinningiem (też jest i na niego czeka), to też będzie to dla niego nauczką
na przyszłość. Granic przyzwoitości nie wyznacza wielkość rzeki i ryb, które w niej żyją, ale nasz
szacunek dla nich.
 
  Odp: Dyskomfort i porażka na rybach [0] 20.01 07:53
 
Za parę lat nie będzie powodu do spierania się kto ma rację.

Otóż to. A ryby (rybki) z tak delikatnych w sensie przyrodnicznym miejsc naprawdę nie mają żadnego
interesu by co jakiś czas dostać po zębach hakiem sztucznej muchy, a los tych rzeczek wcale nie jest
uzależniony od faktu, że są co jakiś czas obławiane przez wędkarzy muchowych.

PS. Wczoraj przejeżdżałem przez Biały Dunajec w Nowym Targu, który niesie wody mniej więcej tyle co
kiedyś Skawa powyżej ujścia Skawicy.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus