|
Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko
: : nadesłane przez
Paweł B. (postów: 379) dnia 2020-05-15 18:32:39 z *.146.227.60.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl |
|
Krzepiacy jest Pana optymizm. Moim zdaniem w dzisiejszych czasach,
przynajmniej w Bieszczadach tarlo naturalne nie ma żadnych szans. Szkoda
wylegu, szkoda tarlakow. Lasy, wbrew zapewnien leśników ledwo dysza, klimat
zmienia się w tempie co najmniej niepokojącym. Myślę, że to co widać obecnie
- tu pozwolę się z Panem nie zgodzić - czyli dość pokaźne, w porównaniu z np.
Dunajcem stado lipienia to efekt zarybien. Idą ciężkie czasy, ale woda w Sanie
ciągle płynie... Pozdrawiam pb.
A tu typowy bieszczadzki dukt.... Wzruszył mnie kół. Krzysztof, do łez mnie
wzruszył...
|
|
[Powrót do
Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem] |
|
|
|
|
Nadawca
|
Data |
|
Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [2]
|
|
15.05 23:46 |
|
|
Ma Pan rację,
wywalczyliśmy, że w zlewni Folusza przestali ciąć, tak w Magurskim Parku Narodowym szła normalna
wycinka nad Kłopotnicą.
Od kilku lat nie tną i problem z mętnicą nie występuje. Wody mamy niewiele ale po ostatnich deszczach
na Sanie była kawa a w Foluszu czysto!
|
|
|
|
Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [1]
|
|
15.05 23:51 |
|
|
A u nas tną ale co 10 olchę raz na kilka lat, dlatego mamy ściółkę i pieńki w róznym stopniu zamszone. W tym
roku było większe cięcie, ale las dalej rośnie. Mamy wszystkie klasy wiekowe drzew, pod Wrocławiem. Da się
pozyskiwać drewno i jednocześnie nie dewastować gleby.
Nie trzeba być weganinem albo codziennie wpierniczać schabowego. Wystarczy mięso 1 - 2 razy w tygodniu.
Podobnie z lasami i wszystkim innym. Zrównoważony rozwój i już, a właściwie nie rozwój tylko constans ilościowy
i wzrost jakościowy.
Czasami zamiast walczyć można się ułożyć i zaproponować nieco inny model.
|
|
|
|
Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [0]
|
|
16.05 11:22 |
|
|
Weź jeszcze pod uwagę to ile w okolicach Wrocławia pada deszczu, jaka jest zlewnia i pochylenie terenu. Do
pogórza karpackiego nie ma co chyba porównywać. Co do reszty masz rację.
U "nas" najgorszą robotę co do "płynącego błota" robią rozjechane ścieżki w lasach którymi ściagają drewno.
Jest ich wszędzie na gęsto. Głębokość ich wacha się od 20-80cm. Są to wyryte w glebie koryta gdzie po
deszczach płyną nimi rzeki. I ryją ... głębiej i głębiej, szukając skały. Nie nadążają zarastać żeby choć coś
proces erozji hamowało.
|
|
|
|
|
|
|