|  | Co do Postolowia. Jest tam jeden cwaniak który podobnie rzucal się do mnie, gdy moje i kolegi auto stało również przy drodze,
 niby na jego "działce". Powiedziałem łebkowi że od  1993r przyjeżdżam tu nad wodę mieszkając w Lesku i
 nigdy nikt mi nie miauczal że na jego "trawie" (rowie) stoję. Ale jak łepek łowi ryby (a łowi) i stwierdził że każdy
 kto przyjedzie w jego pobliże łowi jego ryby, to trudno się dziwić że likwiduje konkurencje. Najgorsze jest to że
 posiedział dorobkiewicz troszkę za granicą, powąchał jakiś grosz i wydaje mu się że wszelkie rozumy pojadł.
 Miałem wezwać Policję żeby wyjaśnić gdzie kończy się jego działka ale kolega (przyjezdny z Polski) odpuścił.
 Nie wiem czy piszemy o tym samym pajacu czy jest ich więcej, co wcale nie wydaje się być niemożliwym w tej
 miejscowości.
 Nie przeczę że rolnik czy właściciel gruntu ma racje w momencie gdy dochodzi do uszkodzenia trawy, płodów,
 inne ale gdy człowiek staje przy krawędzi drogi żeby nie blokować przejazdu to jest to zwykle cwaniactwo.
 Wypadałoby stawiać samochód na drodze bo zakazu zatrzymywania tam nie ma i problem mieliby ci którzy
 chcieliby przejechać. Jeżeli to miejsce to mniej więcej "skrzyżowanie" dwóch dojazdowych dróg powyżej mostu
 to rozmawiamy o tym samym pajacu. Ostatnio (zeszły rok czy 2 lata temu) postawił sobie tam domek i trochę
 atrakcji nad samym brzegiem rzeki (odnoga Sanu). Zawsze można mu załatwić rozbiórkę w Regionalnym
 Oddziale Melioracji i Gospodarki Wodnej.
 Tak to wyglada gdy cham obrośnie lekko w unijne piórka.
 
 
 |