|
.
Zwłaszcza dla gości (czyt. przyjezdnych) którym samo uzyskanie zezwolenia na wędkowanie w rybnym
łowisku powinno już być wystarczającym pokłonem dla ich chęci poznania nowych łownych łowisk. Ryby
złowione, okazy, rekordy to dodatkowe gratisy za wykupienie takiego zezwolenia. W Niemczech (znam z
autopsji) czy Austrii (jak pisali kiedyś koledzy) nie zezwala się na zabieranie ryb przyjezdnym. Choćby
jednej sztuki. Gdy wspominałem o tym tutaj to był krzyk i wielka obraz na mnie.
Arek,
Czemu zwłaszcza dla gości? W czym oni gorsi od miejscowych?
Może się mylę, ale w Twoim wpisie dźwięczy mi następująca nuta: my tu chłopaki z Leska, Sanoka,
Krosna mamy jako miejscowi swoją rzekę, czyli San a wszyscy spoza Okregu to przyjezdni, którym
powinno się trochę utrudnić dobranie się do "naszych" ryb. Już samo wydanie im zezwolenia na San jest
z naszej strony wielką łaską i pokłonem. I nie wolno im zabierać ryb podczas gdy my swobodnie
chodzimy po wodzie z reklamówkami.
Jeżeli tak myślisz/myślałeś to błądzisz/błądziłeś.
Po pierwsze w Austrii i w Niemczech poszczególnymi odcinkami rzek i wodami opiekują się lokalne
Towarzystwa czy Kluby (Verein). Którym odcinkiem Sanu, Wy, wędkarze z Leska, Sanoka, Krosna się
opiekujecie? Nie chodzi mi o opiekę zaoczną w postaci corocznych wpłat na konto ZO Krosno ale taką w
stylu niemieckich czy austriackich die Vereine?
Po drugie, na koniec złośliwie przypomnę, kto na kulkę wodną jak również ostkę po nocach trzebił lipki aż
furczało.
Pozdrowienia
|