|
Raz mówimy o ograniczeniu presji, ograniczaniu deptania czy zamykania pewnych odcinków wody, innym
razem o "byciu" na wodzie płosząc (niby) ptaki. Tak źle i tak niedobrze. Czyżby te "40" nikt nie wykorzystywał?
Może ogólnie za mało wedkarzy na wodzie? Ruchu mało, nudy, pieniędzy "ni mo". Zawsze można wpuścić
bogate towarzystwo na OS i wydać zezwolenie na "odstrzał" jeżeli głowacic za dużo. Drogie zezwolenie, nie za
100PLN. Nawet ze spinem jeżeli tak bardzo się chce problemu pozbyć i jednocześnie dorobić.
Wg mnie zamknięcie wody ok ale jedynie wtedy gdy będzie b. dobrze pilnowana. Ptaki, ptaki trzeba
eliminować (odstrzelać) a nie udawać że się je płoszy i bawić się z nimi (w zasadzie one z nami) w
ciuciubabkę. Dopóki nie będą czuły zagrożenia one będą decydować co i gdzie robią.
Co do dopuszczenia spinningu (mam nadzieję równie dużych przynęt jak w przypadku OS) to dla tych 3-4
miejsc nie jest warto z tym ryzykować. Pilnowanie kolejnych "mniej uczciwych" którzy udając że próbują łowić
głowacicę (gdzie na tych miejscach jest też może kilka sztuk) będą kombinowali z pstrągami. Kaleczenie
pstrągów kotwicami, wymóg stosowania min.10-12cm lub większych przynęt, więcej deptania po dnie w którym
może są gniazda tarlowe pstrągów. Wszystko po to że może uda się złowić tę jedną czy dwie ryby które (może
jeszcze) są. Warto? Wg mnie szkoda zmieniania mentalności mięsiarzy i dorzucenia kolejnych obowiązków
strażnikom.
|