|
Wędkarstwo muchowe i jego środowisko w Polsce w wielu
aspektach zamiast jednoczyć podlega na przestrzeni lat kolejnym
rozłamom-czy naprawdę liczy się tylko tu i teraz?
Dziś wielu z nas wie, iż bez wspólnego dialogu i konstruktywnego
działania grozi nam i naszej pasji zagłada...
To efekt popularyzacji. Do jednego worka wrzucono, zamieszano a potem wypuszczono na wody PiL
profesorów i spawczy, pomocników murarzy i lekarzy, "wykształciuchów" i absolwentów szkół
podstawowych, uczciwych i oszustów, zamożnych i takich co ledwo wiążą koniec z końcem a nade
wszystko pozwolono wejść do worka pospolitemu i roszczeniowo nastawionemu chamstwu i pazernym
na mięso masom (przy czym aby być chamem lub mięsiarzem nie ma znaczenia poziom zmożności czy
wykształcenia). Dlatego próby jednoczenia środowiska jako ogólu będą zawsze skazane na
niepowodzenie i w sumie niepotrzebne.
Natomiast jak najbardziej trzeba jednoczyć się, i tu również nie ma znaczenia poziom zmożności czy
wykształcenia, natomiast zawsze unikać trzeba chamów i oszustów, wokół lokalnych idei i inicjatyw
mających za cel dobro rzek i ryb. Przykładem niech będą Koledzy znad Raby.
|