f l y f i s h i n g . p l 2024.04.27
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Budowa suchej muchy-niezauważone .... . Autor: trouts master. Czas 2024-04-27 07:52:10.


poprzednia wiadomosc Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji : : nadesłane przez Forest-Natura (postów: 1352) dnia 2024-03-26 20:56:33 z *.multi.internet.cyfrowypolsat.pl
  Witam.
Warto posłuchać
https://youtu.be/RRYn-ioQraY?si=TzsZkBAvtWVOLhGv
Pozdrawiam.
Nadesłany link: https://youtu.be/RRYn-ioQraY?si=TzsZkBAvtWVOLhGv

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [24] 26.03 22:23
 
Jakieś wnioski?
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [2] 27.03 01:04
 
Witam.
Żadnych wniosków nie beę wysnuwał, bo nie o to mi chodzi - tak po prostu informacyjnie, bo czytający to
forum wędkarze, moe to zainteresuje.
Zamiast wniosków parę faktów o bobrach:

- w okresie przedwojennym, bobry wystepowały w Polsce w ilości ok. 400 szt i tylko na terenie obecnej Litwy i
Białorusi
- pierwsze bobry w iości 8 szt zanotowano w obecnych granicach naszego kraju w 1944 roku (jedna rodzina)
- do połowy lat siedemdziesiątych bobry występowały tylko w północno-wschodniej częsci Polski (głównie
Suwalszczyzna)
- od 1975 roku rozpoczęto akcję przesiedlania bobrów w inne regiony, akcja trwała do 1992 roku, kiedy to
zmarł autorytej w temacie bobrowym i główny propagator reintrodukcji bobra, prof. Wirgiliusz Żurowski
- prof. Żurowski znany był też z teg że wysilił się na naukowe wyliczenie granicznej, maksymalnej ilości bobrów
w naszym kraju, którą określił na 20 tys. szt i z tego że zakładał od samego początku akcji wsiedlania bobrów,
iż po przekroczeniu tej liczny, należy wielkość bobrzej populacji zacząć regulować, poprzez wciągnięcie tego
ssaka z powrotem na listę zwięrząt łownych i odtrzały redukcyjne
- w 2002 roku postanowiono policzyć jakie są efekty akcji trwającej nieprzerwanie ponad 25 lat - wyszło że na
terenie Rzezypospolitej bobrów było wtedy 18 tys. sztuk, czyli w sam raz, nawet biorąc pod uwagę że już od
pewnego czasu eksportowano żywe bobry wszędzie gdzie tylko można było (za granicę)

I tu mała pauza ...

- kolejne wielkie liczenie bobrów podjęto bodajże w 2014 roku (mogę się mylić), kiedy to "zauważono" już że
jest ich jakby ... trochę za dużo (?) i że są już praktycznie wszędzie - od Tatrzańskiego Parku Narodowego
(sic!) po ... fokarium na Helu ...
I co się okazało ? Że jest ich w granicach 100-102 tysiące osobników, czyli że w ciągu niecałyc 15 lat bobry
Bobry pięciokrotnie zwiększyły swoją liczebność
- obecnie najświeższe dane z 2022 roku wykazały że mamy ich Polsce około 140 tys. osobników ... czyli przez
(około) połowę poprzedniego okresu zwiększyły także prawie o połowę liczebność

Jak już wspomniałem żadnych wniosków nie będę tu formułował - niech każdy je sobie samemu wyciągnie.
Z jednej strony naukowo określona przez nestora i propagatora całej akcji wsiedlania tych zwierząt, liczba 20
tys. osobników, mogących się pomieścić w środowisku naturalnym naszego kraju (i to liczona w okresie dużo
mniejszej urbanizacji terenów wiejskich, niż jest obecnie).
Z drugiej strony obecna liczebność, przekraczająca wyliczenia naukowe aż siedmiokrotnie.
Nie dziwmy się że te sympatyczne i jak najbardziej pożyteczne zwięrzęta, w wielu miejscach są i będą coraz
bardziej uważane za szkodniki.
Dochodzi do tego jeszcze jedna rzecz - w takich wypadkach zazwyczaj wkracza już sama natura i wymyśla
coś ciekawego ... a to powszechną wściekliznę u lisów, gdy ich populacja była w szczycie w latach 70-tych, a
to "zajeczy hiv" jak się z kolei te futrzaki nadmiernie rozpleniły po wytrzebieniu lisów przez wściekliznę, a to
wirusowe zapalenie napletka u żubrów, które nie wiadomo skąd się wzięło niemal w tym samym czasie i we
wszystkich zamkniętych populacjach tych zwierząt w naszym kraju i jest cholernym problemem dla leśnków i
naukowców zajmujących się odtwarzaniem tego gatunku, kóry też już nie mieści się w tych miejscach gdzie
jest hodowany ... po najświeższe rzeczy - ptasią grypę czy ASF u dzików.

Pozdrawiam.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [1] 27.03 01:31
 
Witam.
Z tym ... no u żubrów ... to może i nieco komicznie brzmi, ale doszło już dotego że jak się stwierdzi taki przypadek
w hodowanym stadzie, to już nawet nie próbuje się tego leczyć, tylko się izoluje i przeznacza zwierzę do odstrzału
żeby reszta samców nie padła ...
Także wiecie ...
Pozdrawiam.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 28.03 11:57
 
Obrzezanie nie pomaga?
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [20] 28.03 02:44
 
Jakieś wnioski?

Wniosek jest taki, że PZW zamiast wykrzyczeć prawdę o prawdziwych niszczycielach naszych wód i ryb
w nich żyjących, znalazło kolejnego "winnego", z którym nie bardzo jest co zrobić.
Tu Arkadiusz M. ma 100% racji.
Przy okazji wyczywam pewnego rodzaju ideologiczny "smrodek". To chęć kontrolowania przyrody przy
pomocy broni palnej, a na naszym podwórku myślenie "PiL uber alles" gdzie wszystkie stworzenia które
w naszym mniemaniu przeszkadzają pstrągom i lipieniom w masowym występowaniu (które z kolei
zapewni niekończący się stan "tight lines" i hole do bólu rąk) powinny dostać śrutem w łeb.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [2] 28.03 11:15
 
Witam.
Mart ... ja to zamieściłem jako ciekawy materiał do obejrzenia i poczytania. Nie mający dużo wspólnego z samymi
rybami. W celu poszerzenia śwatopoglądu ...
Wędkarze to przecież grupa ludzi, których przyroda powinna jak najbardziej interesować
Pozdrawiam.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [1] 29.03 01:58
 
Spoko, poszerzyłeś.
Osobiście sądzę, że samo policzenie wilków czy bobrów niczego nie załatwi. Pytanie co z tą wiedzą
zrobimy. Kto i na jakiej podstawie stwierdzi, że jest ich w sam raz lub nawet za dużo.
Co do PZŁ to myślę, że u nich postrzeganie wilka jest podobne jak na naszym podwórku szczupaka na
wodach PiL.
Do tego dochodzi ogół społeczeństwa, wpadający każdorazowo w histerię gdy wilk zagryzie jakiegoś
psa, bóbr wykopie dziurę w brzegu i ktoś w nią wapdanie łamiąc kulasy, stado dzików pojawi się w
mieście i kogoś pogoni, szerszeń zrobi komuś kuku. Wtedy zawsze podnosi się krzyk: "Tak nie może
być! Zwierzęta są dla ludzi a nie ludzie dla zwierząt" itp. Trzba strzelać, truć, palić.
Niestety ale w dużej części tworzymy społeczeństwo miastowych lalusi, maminsynków, którym dzikie
stworzenia przeszkadzają w spokojnej egzystencji.
Przy okazji, ile rocznie odnotowuje się śmiertelnych ataków razem wziętych dzików, wików, bobrów i
szerszeni na ludzi a ile ludzi na ludzi?
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 29.03 07:42
 
Tak. A do tego dochodzi chrześcijańska filozofia zezwalająca na niszczenie przyrody - "czyńcie sobie
ziemię poddaną". W innych religiach nie ma tej filozofii. Już jakieś 100 lat temu opublikowano świetny
artykuł nt. różnic w podejściu głównych religii świata do kwestii ochrony przyrody. Nic się zmieniło w tym,
względzie od tamtego czasu. Kościół ma na swoich sztandarach frazesy o ochronie nienarodzonych
dzieci, ba - nawet niezapłodnionych komórek, ale o ochronie środowiska, w tym zwierząt, milczy. Dzisiaj to
środowiska wymaga ochrony, bo ludzi już jest za dużo na Ziemi, a ich liczba ciągle rośnie.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [16] 28.03 11:59
 
A może PiL wciągnąć na taką listę jak wilka czy bobra. I nie się rozplemi bez kontroli.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [15] 29.03 00:57
 
A może PiL wciągnąć na taką listę jak wilka czy bobra. I nie się rozplemi bez kontroli.


Nie rozpleni się. Bóbr czy wilk, jak mu gdzieś jest źle to bierze swoją bobrzą czy wilczą dupę w troki i
podejmuje wędrówkę. PiL nie mają takiej mozliwości, do góry nie pójdą bo zapora, w dół też nie bo już od
maja woda gotuje, do dopływów jak wejdą, o ile nie wyschły, to już nie wyjdą.
Będą trwać na coraz mniejszych odciętych od świata "placykach" aż któregoś suchego od początku roku
przyjdzie lato stulecia...
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [14] 29.03 06:44
 
Eeee, przesadzasz. Jakim wiec cudem pstrąg był na Sanie od (i poniżej) Przemyśla po
ukraińską granicę? Na pewno nie z zarybień. Klimat się zmieni i znowu woda stanie się
przyjazna. Oby tak szybko jak ostanie ocieplenie. I oby myślenie ludzi nie próbowało
„poprawiać” i reagować na te zmiany w sposób błędny, jak zazwyczaj.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [12] 29.03 07:31
 
Jakim wiec cudem pstrąg był na Sanie od (i poniżej) Przemyśla po ukraińską granicę? Na pewno nie z
zarybień.


A jednak z zarybień. Cała populacja pstrąga, lipienia, głowatki i łososia na odcinku od Myczkowców w dół
pochodzi(ła) z zarybień. Na tym odcinku Sanu nigdy nie było naturalnej populacji (jedynie w zimie mogły
się pojawić, spływając okresowo z dopływów; jest nawet jedna dawna relacja o martwym pstrągu
znalezionym koło Sanoka). A dochodziły do Przemyśla (głowatki znacznie niżej), gdy elektrownia w
Zwierzyniu funkcjonowała w innym reżymie niż od ok. 30 lat (latem dawała więcej wody). To nie zmiany
klimatyczne będą decydowały o sytuacji ryb łososiowatych w Sanie poniżej Myczkowców, lecz człowiek za
biurkiem, sterujący działalnością elektrowni (a to, czy włączy odpowiedni guzik będzie zależało od tego,
jaki jest system elektroenergetyczny w całej południowo-wschodniej Polsce, bo to są naczynia
połączone).
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [3] 29.03 19:20
 
Jakim wiec cudem pstrąg był na Sanie od (i poniżej) Przemyśla po ukraińską granicę?
Na pewno nie z

zarybień.




A jednak z zarybień. Cała populacja pstrąga, lipienia, głowatki i łososia na odcinku od
Myczkowców w dół

pochodzi(ła) z zarybień. Na tym odcinku Sanu nigdy nie było naturalnej populacji (jedynie w
zimie mogły

się pojawić, spływając okresowo z dopływów; jest nawet jedna dawna relacja o martwym
pstrągu

znalezionym koło Sanoka). A dochodziły do Przemyśla (głowatki znacznie niżej), gdy
elektrownia w

Zwierzyniu funkcjonowała w innym reżymie niż od ok. 30 lat (latem dawała więcej wody). To
nie zmiany

klimatyczne będą decydowały o sytuacji ryb łososiowatych w Sanie poniżej Myczkowców,
lecz człowiek za

biurkiem, sterujący działalnością elektrowni (a to, czy włączy odpowiedni guzik będzie
zależało od tego,

jaki jest system elektroenergetyczny w całej południowo-wschodniej Polsce, bo to są
naczynia

połączone).




Nie przekonuje mnie twierdzenie, że w górnym Sanie nie było nigdy pstrąga czy lipienia i ten
pochodzi z zarybień. Patrząc na San powyżej Soliny jest idealnym miejscem do bytowania
tych gatunków. Inna sprawa czy i jak zostały pożarte i genetycznie skundlone przez
zarybienia. Prawdziwe stada tarłowe są prawdopodobnie nie do odzyskania. Tych puli
genetycznych już nie ma i prawdopodobnie nigdy nie będzie. W tej sxerokości geograficznej
nie ma organizacji ani instytucji, która potrafiłaby o to zadbać.



Pozdrawiam
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [1] 29.03 21:51
 

Nie przekonuje mnie twierdzenie, że w górnym Sanie nie było nigdy pstrąga czy lipienia i ten
pochodzi z zarybień. Patrząc na San powyżej Soliny jest idealnym miejscem do bytowania
tych gatunków.


Czy ja pisałem o Sanie powyżej Soliny? Dawniej pstrąg występował w Sanie do Rajskich. Lipień nigdy nie
występował w Sanie w czasach historycznych. No, ale jeśli ktoś nic nie czyta, i się tym chwali, to później
tak się wypowiada.

Inna sprawa czy i jak zostały pożarte i genetycznie skundlone przez
zarybienia.


Co to znaczy skundlone? Nie znam takiego terminu w naukach ichtiologicznych.

Prawdziwe stada tarłowe są prawdopodobnie nie do odzyskania. Tych puli
genetycznych już nie ma i prawdopodobnie nigdy nie będzie.


Skąd ta pewność? Nie znam żadnych badań genetycznych pstrągów w dorzeczu Sanu. Polecałbym
lekturę współczesnych możliwości w zakresie odtwarzania pul genetycznych autochtonicznych populacji
ryb łososiowatych, ale z góry wiem, że nie zostaną przeczytane.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 29.03 22:27
 
Eee no nie cuda się zdarzają...tylko trzeba na nie zasłużyć.
Może kto poczyta,są ciekawi tylko nie piszą postów.
Zawsze warto podać nawet gdy tylko jeden wykorzysta to on jest wygrany w walce z własną chciwością,złością i
głuopotą.
Podawaj.
Nie wiem dlaczego jak czytam o bobrach to zawsze kojarzy mi się Geneza muchy Hairy Mary(włochatej Maryśki).
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 30.03 04:04
 
Tych puli genetycznych już nie ma i prawdopodobnie nigdy nie będzie.

Tak na logikę - po jaką cholerę taką wagę przykładać do czystości genetycznej? I co to w ogóle
oznacza?
Zakładam, że chodzi o naturalne populacje z czasów przedzarybieniowych, które są genetycznie
najlepiej przystosowane do specyfiki danej rzeki czy dorzecza.

Tylko co to oznacza? Ano to, że takie trwające tysiące lyb dziesiątki tysięcy lat przystosowanie do
wyliczmy to sobie, specyficznej termiki, zawartości tlenu, składników mineralnych i związków
chemicznych, lokalnego klimatu, opadów, dynamiki wezbrań, niżówek itd nie obejmuje zmian tych
parametrów, które nastąpiły w ciagu ostatnich 30 lat. A niektóre z nich tak się zdegradowały, że te
"oryginalne geny" wcale nie muszą być "tu i teraz" najlepsze do przeżycia.
Dlatego, na przykłądzie głowacicy, twierdzę, że zarybianie "genami" ryb ze stawów w Łopusznej jest bez
sensu, i to się przecież potwierdza. Co roku PZW i KKG sypią do Dunajca i Popradu dziesiątki ja nie
setki tysiecy sztuk, eksperymentują z asortymentem, a ryb z tego jak nie było tak nie ma.
By były, do produkcji materiału zarybieniowego powinno się pozyskiwać "dzikie" tarlaki z rzeki, które
samym faktem, że trwają (żyją) w danej wodzie potwierdzają, że ich geny w tej chwili są najlepsze.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [7] 29.03 22:20
 
"A jednak z zarybień. Cała populacja pstrąga, lipienia, głowatki i łososia na odcinku od Myczkowców w dół
pochodzi(ła) z zarybień. Na tym odcinku Sanu nigdy nie było naturalnej populacji (jedynie w zimie mogły
się pojawić, spływając okresowo z dopływów; jest nawet jedna dawna relacja o martwym pstrągu
znalezionym koło Sanoka). A dochodziły do Przemyśla (głowatki znacznie niżej), gdy elektrownia w
Zwierzyniu funkcjonowała w innym reżymie niż od ok. 30 lat (latem dawała więcej wody). To nie zmiany
klimatyczne będą decydowały o sytuacji ryb łososiowatych w Sanie poniżej Myczkowców, lecz człowiek za
biurkiem, sterujący działalnością elektrowni (a to, czy włączy odpowiedni guzik będzie zależało od tego,
jaki jest system elektroenergetyczny w całej południowo-wschodniej Polsce, bo to są naczynia
połączone)."

________

Z zarybień? Ok. Skąd wiec były wtedy brane? Z jakich ośrodków i w jakich latach zanim doprowadziliśmy do
zepsucia dobrego "materiału" na pstrąga potokowego?

Elektrownia właśnie dzięki temu że są zmiany klimatyczne działa jak działa. Prąd też niestety za modą z UE
jest celem. Jeżeli znowu wrócą opowiednie słotne lata to i elektrownia nie zatrzyma tego co napłynie. Bez
względu na decyzje z PGE czy UE.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [6] 29.03 22:34
 
https://pzw.org.pl/pliki/prezentacje/1395/cms/szablony/23098/pliki/072017cios.pdf

Tam są odwołania do źródeł. Polecam ich lekturę.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [5] 30.03 08:59
 
https://pzw.org.pl/pliki/prezentacje/1395/cms/szablony/23098/pliki/072017cios.pdf



Tam są odwołania do źródeł. Polecam ich lekturę.






Jakie są możliwości i wiedza akademicka to jedno, co wykorzystuje się w praktyce i
powszechnie uskutecznia to dwa odmienne światy. W tym drugim świecie liczą się kilogramy
jak w szynce i kiełbasie. Z czego i jak są zrobione nikogo nie interesuje.



Dzisiaj nie ma żadnej, powtarzam żadnej kontroli tego co wyprawiają sobie ośrodki
zarybieniowe. Wolna amerykanka i inwencja twórcza tych co im każe się i warunkuje
działania. I mamy potem wożenie materiału niewiadomo skąd przez pół Polski bo dla
fachowców jak pstrąg ma kropki to jest ok, a jak nie ma to też jest ok.



Pozdrawiam


 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [4] 30.03 09:22
 
Widzę, że Kolega nic nie zrozumiał z tego, co tam jest napisane o pstrągach.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 30.03 13:18
 
Nie warto mówić(pisać) jak kto nie słucha.
Pisz (mów) do tych co czytają.
Proste.¿?!
Zdrowych myśli,słów,czynów....świąt.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [2] 30.03 14:22
 
Widzę, że Kolega nic nie zrozumiał z tego, co tam jest napisane o pstrągach.



Napisać można wszystko. Mnie interesują rezultaty, a tych nie widać!! Tzn. widać coś
odwrotnego niż się przewiduje!

Pzdr
 
  Odp: Wilki, bobry -Warsztaty dla AM z rozumienia treści [1] 30.03 19:05
 
Jeśli miałbyś potrzebę aby Ci pomóc żebyś zrozumiał tekst wal śmiało. Zrobimy zrzutkę, wynajmiemy fachowca, mentora, coacha, nauczyciela. Pomoże. Nie martw się. Bedzie dobrze.

Tak a propos... W książce Józefa Jeleńskiego, można ją jeszcze zdobyć ale również sam Pan Józef ją sprzedaje, oprócz wspomnianego tekstu Staszka, jest napisane jak wół, gdzie i w jakich warunkach rozmnaża się pstrąg.





Widzę, że Kolega nic nie zrozumiał z tego, co tam jest napisane o pstrągach.



Napisać można wszystko. Mnie interesują rezultaty, a tych nie widać!! Tzn. widać coś
odwrotnego niż się przewiduje!

Pzdr
 
  Odp: Wilki, bobry -Warsztaty dla AM z rozumienia treści [0] 31.03 00:49
 
W książce Józefa Jeleńskiego, można ją jeszcze zdobyć ale również sam Pan Józef ją sprzedaje, oprócz
wspomnianego tekstu Staszka, >


Co to za książka? Coś nowego?
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 29.03 08:17
 
Klimat się zmieni i znowu woda stanie się przyjazna.

Zmieni na co?
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [4] 27.03 13:17
 
O proszę, Pan Profesor zblatowany z Polskim Związkiem Łowieckim.
Ważny głos w dyskusji...

 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [3] 27.03 14:21
 
Witam.
Większość naukowych autorytetów z zakresu ochrony przyrody, a już szczególnie ochrony dzikich zwierząt w
naszym kraju, jest myśliwymi. Prof. Okarma również.
To normalne że pasja życiowa kształtuje wiedzę i specjalizację zawodową.
Wspominałem o żubrach - największym obecnie w Europie autorytetem naukowym w temacie żubra jest
prof.Wanda Olech - m.in. dzięki jej 40-letniej pracy nad tym gatunkiem mamy wolno już żyjące żubry w Polsce i
populacje odtworzeniowe w innych krajach Europy, gdzie do niedawna ich wcale już nie było od wieków.
Oczywiście jest myśliwym (to się określa mianem Diana) i należy do PZŁ.
Takich przykładów można by mnożyć ... najlepszymi sadownikami są osoby lubiące jeść jabłka, a najlepszymi
rolnikami bedą zawsze ludzie znający smak chleba, jajek, mięsa i sera ...
Wśród ichtiologów też pewnie znaleźć można osoby należące do PZW ...
Pozdrawiam.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [2] 27.03 14:48
 
Warto chyba wspomnieć o tym, że o konieczności redukcji populacji wilka wypowiada się osoba nie będąca jedynie profesorem PAN-u ale również myśliwym, członkiem władz PZŁ...

Mimo, że nie jest mi z "nimi po drodze" to szczerze zazdroszczę takich wpływowych osób lobbujących za swoją organizacją. Chciałbym, żeby pani Olejarz posiadał choć 1/10 takich wpływów (pod warunkiem oczywiście, że nie będą jak wymienieni poniżej, skupiać się na bobrach)...
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [1] 27.03 18:36
 
Witam.
No mieszasz w tym momencie kompetencje zawodowe z hobby ...
Prof. Okarma nie zasiada w komisji sejmowej z racji tego że jest myśliwym, wędkarzem, filatelistą, zapaloym
grzybiarzem, numizmatykiem, czy też uprawia pole dance.
On tam jest z błachego powodu ... z racji jednego z największych dorobków naukowych w temacie ochrony i
reintrodukcji dużych ssaków drapieżnych w naszym kraju i teg że jest w tej dziedzinie autorytetem na skalę
Europy i również świata.
To kto ma tam zasiadać i wypowiadać się w powyższych kwestiach ? Piekarz ? Florysta ? Górnik ?
Pozdrawiam.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 28.03 11:46
 

Spoko, chciałbym jednak nieśmiało zauważyć, że są również inni specjaliści, z którymi warto się zapoznać.
Na przykład niejaka Nuria Selva. Z tego co wiem nie powiela pasji Pana Profesora i nie postuluje strzelania do niedźwiedzi .

 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [1] 27.03 21:48
 
Forest, dziękuję, bardzo ciekawy materiał.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 28.03 11:47
 
Witam.
Kardi ... cieszę się że zainteresowałem.
Poniżej, w dyskusji z S.R. i S. Ciosem, zamieściłem też link do bardzo fajnego wykładu tego samego prof.
Okarmy, przedstawiającego w 100 % -ach prawdziwy stan populacji wilków w Polsce - trochę długi, ale ogląda się
jak niezły film.
Polecam zainteresowanym
Pozdrawiam.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 28.03 08:19
 
Z zainteresowaniem wysłuchałem tej wypowiedzi. Dla mnie istotna jest zwłaszcza wypowiedź nt. braku
danych o liczbie wilków w Polsce, bo patrzę na to przez pryzmat jesiotra, którego historia w XIX i XX
w. jest przedmiotem moich aktualnych opracowań (w sumie 10 artykułów, 2 już opublikowane, kolejny
za niecały miesiąc, a potem systematycznie następnie).
Do 1920 nikt w Królestwie Polskim nie prowadził żadnego regularnego zestawienia liczby łowionych
jesiotrów przez rybaków zawodowych (dla porównania - w XIX w. Niemcy mieli szczegółowe dane z
Łaby i Eider) lub przynajmniej tych obecnych na targu (np. w Warszawie). Wiedza nt. liczby osobników
danego gatunku jest bowiem kluczowa dla jego ochrony lub odłowu/odstrzału gospodarczego. Jest
także kluczowa dla ustalenia odpowiednich przepisów, we właściwym czasie. U nas najczęściej
wprowadza się przepisy gdy sytuacja już jest katastrofalna. Np. w 1936 r. wprowadzono ochronę
gatunkową jesiotra (tylko na 3 lata), w sytuacji, gdy liczba osobników wstępujących do Wisły wynosiła
może 20 lub 30 (dla porównania ok. 1880 r. - kilka tysięcy).
Przykład jesiotra nie jest tylko rozważaniem historycznym, musztardą po obiedzie. To samo mamy
współcześnie z niektórymi innymi gatunki zagrożonymi, np. łososiem i głowacicą. Ile ich jest - nikt nie
wie dokładnie. Nie wiemy więc, ile jest tego dobra, które należy chronić i w jaki sposób. Jedni twierdzą,
ze jest ich za dużo, inni - że za mało.
To jest problem systemowy, ponieważ istnieje za słabo rozwinięty system monitoringu kluczowych
gatunków. To powinno być przede wszystkim w kompetencji instytucji państwowych, które mają
odpowiednie instrumenty i wiedzę. To powinien być jeden z istotnych tematów na rozmowę z
ministerstwami, a nie dywagacje o bobrach i czaplach.
Swoją drogą, nieraz warto sięgnąć do opracowań historycznych, żeby ponownie nie odkrywać koła. Na
przełomie XIX i XX strona pruska podawała szczegółowe dane dotyczące liczby zabitych szkodników
rybackich, przede wszystkim wydr i czapli. Otóż wieloletnie dane wskazały na silny spadek populacji
wydr. Inaczej było z czaplami. Początkowo ich liczba znacznie spadła, ale później ustabilizowała się na
w miarę wysokim poziomie. Powodem był fakt, że czaple gnieździły się na obszarach ochronnych i
trudno dostępnych, a na żerowanie leciały ponad kilkadziesiąt km. Tymczasem wydry nie miały
możliwości korzystania z usług LOT-u lub Lufthansy. Mamy tu więc interesującą analogię ze
współczesnymi kormoranami.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [7] 28.03 08:44
 
Mnie zastanawia fakt, że przez ostatnich 40 lat, naukowcy nie znaleźli sposobu na policzenie liczby wilków w Polsce.
W USA , w Montanie wiedzą, że ich jest dajmy na to 900, w Norwegii wiedzą, że ich mają np. 500 szt.
U nas się nie da.
Nie zarzucam braku osiągnięć panu profesorowi ale dla mnie byłoby podstawową kwestią wiedza ile ich mam na swoim podwórku.

A co do zwierząt, które poczuły zew odrodzenia czy rozmnażania to pamiętajmy, że to ludzie wchodzą im z buciorami do życia. Nie odwrotnie. Twierdzenie, że przez bobry nie ma pstrągów w danej rzece jest trochę nadużyciem choć jest zapewne pewnym problemem. To my jak ludzie-wędkarze mamy z tym problem, bo chcemy łowić te ryby.

W dzisiejszych czasach o tak niesamowitej technologi, twierdzenie naukowca, że się coś nie da jest dla mnie dziwne.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [1] 28.03 08:52
 
To nie chodzi o brak urządzeń do pomiaru populacji jakiegoś gatunku. Tu chodzi o rozwiązania
systemowe - kto ma to robić, kto mu zapłaci za to, na jakim terenie, itp. To jest zadaniem instytucji
państwowych, a nie jakiegoś koła łowieckiego lub towarzystwa miłośników misiaczków.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 28.03 09:17
 
Staszku,
ja to rozumiem, że systemowe rozwiązanie. Natomiast, brak mi wytłumaczenia dla stwierdzenia, że środowisko naukowe, które żyje z tego, że " bada" - zakładam, że bada- a z badań mają być wyciągane wnioski nie wie jaką dużą populację bada.
XXI wiek. o to mi chodzi.

Przez 20 lat pracy w środowisku farmaceutycznym spotykałem się ze środowiskiem naukowym, które żyło latami 70. i 80. Gdyby nie koncerny farmaceutyczne, które weszły w latach 90. dalej leczyliby nas biseptolem. Z moich obserwacji wynika, że profesor(dotyczy różnych dziedzin), który otrzymał nominację na profesora w 50. roku życia po tym czasie raczej mało wnosi już do nauki. Powiela w wykładach, książkach, to czego się nauczył, zbadał. Potem stagnacja i brak rozwoju. Odcinanie kuponów i pobieranie pensji, którą ma do końca życia na uczelni.


 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [4] 28.03 11:43
 
Witam.
S.Cios, S.R ... zamieszczam poniżej link do bardzo dobrej (wg mnie) prelekcji prof. Okarmy w temacie wilków
właśnie.
To godzina matariału, ale bynajmniej słucha się i ogląda jak dobry film. I jest wyjaśnienie - odpowiedź na
pytanie dlaczego nie wiemy ile mamy tak naprawdę wilków w naszym kraju. Metody ich policzenia (bardzo
dokładne), oparte na genetyce są opracowane, tylko są drogie a nikt w naszym kraju ze strony władz, nie jest
tym tak naprawdę zainteresowany (jeszcze). Ale cierpliwości - zainteresowanie się jużnie długo zacznie, jak
będzie w najbliższym czasie coraz więcej przypadków zjadania zwięrząt gopodarskich i psów domowych na
trenie już całego kraju, a nie tylk ow górach i jeżeli nie daj Boże, dojdzie w końcu do przypadku pogryzienia czy
wręcz czegoś gorszego z udziałem człowieka.
Tak jak to miało miejce z nutriami w Rybniku, które były świetną maskotką dla władz miasta do czasu aż jedna
wkurzona matka - nutria nie pogryzła dzieciaka chcącego na siłę nakarmić i przytulić jej młode. Pogryzienie
było na tyle dotkliwe, że dzieciakowi musiano ratować zycie na "ojomie" bo się o mały włos nie wykrwawił.
I nagle jak od zaklęcia nastapiło to co prof. Okarma wspomina - nutria przestała się podobać całemu
społeczeństwu w Rybniku i z dnia na dzień stała się ... szkodnikiem, którego trzeba wytępić.
A można było z nią zrobić porżadek dużo wcześniej, łatwiej i bez sensacji.

Chciałbym zwócić Wam uwagę na ciekawy fragment wykładu - z racji tego że nie można policzyć dokąłdnie
ilości osobników, zrobiono na razie coś innego - próbę oszacowania terytorium na którym wilki występuja w
naszym kraju. Zroniono to bardzo prosto - przy pomocy LP, które do szczebla leśnictw (obszar 800-1500 ha)
okreśłiły gdzie widiano wilki lub ślady ich bytowania (to bardzo łatwo okreslić).
Zdziwienie było bardoz duże - okazało się że wilk wystepuje wszędzie w Polsce. Choćby okazyjnie, ale
wszędzie - - nie odnotowano go tylko na 4 % powierzchni Polski.
Także Seba - nie zdziw się, jak kiedyś koo Ciebie zdarzy Ci się go zobaczyć, bo nota-bene ... na terenie gdzie
mieszkasz, a który jest sam wiesz jak zurbanizowany, też wilki odnotowano

Link do wykładu:

https://youtu.be/rBfOEDgTK20?si=c8l48FTntrutnc4e

Pozdrawiam.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 28.03 12:05
 
Dane z Lasów Państwowych... W minionych latach przemierzyłem polskie góry wzdłuż i wszerz (nocowanie w lesie i takie tam). Jedynie raz spotkałem na swojej drodze wilka w Bieszczadach. Zagryzienia psów domowych? Spotkałem się z tym w otulinie Babiogórskiego Parku Narodowego. Były to burki spuszczane na noc przez właścicieli, które szwendały się po okolicznych lasach. Nigdy nie słyszałem o ataku na psa towarzyszącego właścicielowi.

Wiele sygnałów o pojawieniu się watahy to często efekt działania sfory bezpańskich i zdziczałych psów.

Na południu masz większe szanse spotkać niedźwiedzia niż wilka (sam miałem 3 takie spotkania, na szczęście bezkonfliktowe).

Zgadzam się z tym, że potrzebne są rzetelne badania populacji. Może się mylę? W końcu żadna ze mnie wiarygodna próbka statystyczna. Nie chciałbym jednak, żeby decydenci opierali się jedynie na "obserwacjach" LP czy pracy członków PZŁ. Zbyt często ludzie z nimi związani próbowali wyru#$%&..ć przyrodę.

 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 28.03 17:27
 
Ziemowit,
ja się nie dziwię Żmiję zygzakowatą ostatnio widziano w Katowicach w Zarzeczu i na Kamionce. Koło domów. Więc wędrują. Wilki również. Rozmawiałem jakiś czas temu z leśniczym w Milówce, i tam również jest 1 lub 2 watahy, które krążą.

Dziwi mnie to, że naukowcy do tej pory nie znaleźli sposobu, na rzetelne policzenie zwierząt a zajmują się tym, podkreślę, naukowo! kilkadziesiąt lat.

Skoro środowisko związane z łososiami daje radę od wielu lat na zarybianie tą rybą rzek pomorskich to jaki jest problem aby coś zrobić z wilkami. Może kłania się skuteczność tego środowiska i pana profesora? a może nie jest do końca zainteresowany tym, żeby wiedzieć. Właśnie przez to, ze jest myśliwym?

Praca w .. a praca na rzecz... różni się jednak znacznie.








Witam.
S.Cios, S.R ... zamieszczam poniżej link do bardzo dobrej (wg mnie) prelekcji prof. Okarmy w temacie wilków
właśnie.
To godzina matariału, ale bynajmniej słucha się i ogląda jak dobry film. I jest wyjaśnienie - odpowiedź na
pytanie dlaczego nie wiemy ile mamy tak naprawdę wilków w naszym kraju. Metody ich policzenia (bardzo
dokładne), oparte na genetyce są opracowane, tylko są drogie a nikt w naszym kraju ze strony władz, nie jest
tym tak naprawdę zainteresowany (jeszcze). Ale cierpliwości - zainteresowanie się jużnie długo zacznie, jak
będzie w najbliższym czasie coraz więcej przypadków zjadania zwięrząt gopodarskich i psów domowych na
trenie już całego kraju, a nie tylk ow górach i jeżeli nie daj Boże, dojdzie w końcu do przypadku pogryzienia czy
wręcz czegoś gorszego z udziałem człowieka.
Tak jak to miało miejce z nutriami w Rybniku, które były świetną maskotką dla władz miasta do czasu aż jedna
wkurzona matka - nutria nie pogryzła dzieciaka chcącego na siłę nakarmić i przytulić jej młode. Pogryzienie
było na tyle dotkliwe, że dzieciakowi musiano ratować zycie na "ojomie" bo się o mały włos nie wykrwawił.
I nagle jak od zaklęcia nastapiło to co prof. Okarma wspomina - nutria przestała się podobać całemu
społeczeństwu w Rybniku i z dnia na dzień stała się ... szkodnikiem, którego trzeba wytępić.
A można było z nią zrobić porżadek dużo wcześniej, łatwiej i bez sensacji.

Chciałbym zwócić Wam uwagę na ciekawy fragment wykładu - z racji tego że nie można policzyć dokąłdnie
ilości osobników, zrobiono na razie coś innego - próbę oszacowania terytorium na którym wilki występuja w
naszym kraju. Zroniono to bardzo prosto - przy pomocy LP, które do szczebla leśnictw (obszar 800-1500 ha)
okreśłiły gdzie widiano wilki lub ślady ich bytowania (to bardzo łatwo okreslić).
Zdziwienie było bardoz duże - okazało się że wilk wystepuje wszędzie w Polsce. Choćby okazyjnie, ale
wszędzie - - nie odnotowano go tylko na 4 % powierzchni Polski.
Także Seba - nie zdziw się, jak kiedyś koo Ciebie zdarzy Ci się go zobaczyć, bo nota-bene ... na terenie gdzie
mieszkasz, a który jest sam wiesz jak zurbanizowany, też wilki odnotowano

Link do wykładu:

https://youtu.be/rBfOEDgTK20?si=c8l48FTntrutnc4e

Pozdrawiam.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [1] 28.03 20:19
 
Ziemek.można powiedzieć że u Seby to już biegają pod płotem ;-: ....miesiąc temu sfilmowano 11sztuk dwa
kilometry ode mnie...czyli jakieś cztery od Seby
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 29.03 00:18
 
Mam wrażenie że nie ogarnąłeś dyskusji.intelektualnie. Taki rechot losu 😂


Ziemek.można powiedzieć że u Seby to już biegają pod płotem ;-: ....miesiąc temu
sfilmowano 11sztuk dwa
kilometry ode mnie...czyli jakieś cztery od Seby
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [4] 28.03 15:10
 
W przyrodzie funkcjonują mechanizmy samoregulacji. W łańcuchu pokarmowym to bóbr jest
w menu wilka. Trwają trochę dłużej niż rok czy dwa, raczej to cykle kilku lub
kilkudziesięcioletnie ale skuteczne do perfekcji. Nie rozwijam tematu niech sobie każdy
rozwinie po swojemu.



Co do badań i rzetelnej wiedzy na temat nas interesujący to jest oczywiste, że PZŁ tworzą
tacy sami nieudacznicy jak PZW. Bez kompetencji, bez pojęcia głębszego. Jedni chcą
wyjaławiać wody drudzy lasy. To co się dziwicie, że są raczej słabo zorientowani. Przecież
nie o to chodzi.



Pozdrawiam




 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 28.03 17:18
 
”Co do badań i rzetelnej wiedzy na temat nas interesujący to jest oczywiste, że PZŁ
tworzą tacy sami nieudacznicy jak PZW. Bez kompetencji, bez pojęcia głębszego. Jedni
chcą wyjaławiać wody drudzy lasy. To co się dziwicie, że są raczej słabo zorientowani.”

_________[

Wierzysz w to co piszesz? Wyjaławiać lasy?
O ile na wodzie możesz złowić i wypuścić to po „cynglu” i „ostrej” już raczej nie. Jedynie
wybebeszyć i obrobić na tuszę.
Myślisz że ktoś z giwerą chce chodzić na ambonę czy zasiadkę tak jak my, dla przyjemności
wiedząc że „wszystko jest wyjałowione”? Ja mając taka świadomość mogę sobie pójść na
„spacer” po (w pobliżu) wodzie z kijem ale myśliwy, raczej nie. Zależy wiec im na
„wyjałowieniu”? A może na racjonalnej gospodarce?
Chciałbyś mieć w łowisku (jakimkolwiek) jedynie wilki (głowacice)? Zero innej ryby.

Jeżeli mielibyśmy zabraniać czegokolwiek to zabrońmy wszystko w -uj. Wędkarstwa,
myślistwa, niech sobie żyją własnym życiem a my będziemy się dostosowywać (czyt.
odsuwać) do zmieniających się warunków i przewagi stworzeń w środowisku. Patrząc
jedynie na nie jak wszystko jest pięknie, jak w raju.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [2] 28.03 17:29
 
To nie są nieudacznicy. Mają właśnie wysokie kompetencje, które pozwalają im właśnie funkcjonować.



PZŁ tworzą
tacy sami nieudacznicy jak PZW. Bez kompetencji, bez pojęcia głębszego. Jedni chcą
wyjaławiać wody drudzy lasy. To co się dziwicie, że są raczej słabo zorientowani. Przecież
nie o to chodzi.



Pozdrawiam




 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [1] 28.03 20:44
 
Witam.
Seba ... jak już wcześniej wspomniałem, dokładne i skuteczne metody policzenia wilków w Polsce są znane i
opracowane przez środowisko naukowe. Tylko że nauka i naukowcy żyją z tego co im państwo daje - a to państwo
nie chce na razie dać na policzenie wilków, bo to olbrzymie koszty (4-6 mln zł). Więc nikt nie będzie tego robił
społecznie i z własnej kieszeni ...
Pozdrawiam.
 
  Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji [0] 29.03 00:17
 
Ziemowit. I chcesz mi powiedzieć, że przez tych 40 lat czy nawet 30 czy 20 środowisko
naukowców nie dało rady nic zrobić. Dlatego napisałem, że żyją we własnym swiecie,
ogarniają pensje, które im państwo daje. Mnożą kolejnych doktorów, którzy tak jak oni żyją
na państwowym garnuszku i znów powielają wiedzę która im wcześniejsi sprzedali.

Jak trzeba zadbać o swoje środowisko myśliwych to wtedy wiedzą jak.

Niech zapytają Józefa Jeleńskiego jak ogarnia się kasę. Trzeba chcieć a nie żyć w błogim
spokoju .
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus