|   | 
      
      Co masz na myśli mówiąc o "systemie". I kto go niby tworzy oraz kto mialby go zreformować, żeby 
 stworzyć taki, "oparty na lokalnych towarzystwach"? Kiedy, na jakich warunkach, z kim, za co? I kto 
 miałby takiego systemu chcieć i go prowadzić? Dla satysfakcji grupki reprezentujących daleko 
 posunięte "wishful thinking"? 
 
 Już to niedawno pisałem. Powinno być zrzeszenie niezależnych towarzystw wędkarskich (coś na 
 kształt dawnego ZSTW). Wtedy zupełnie inaczej wszystko funkcjonuje, bo rolą zrzeszenia nie jest 
 kierowanie towarzystwami, lecz reprezentowaniem ich na zewnątrz i pomaganie w rozwiązywaniu 
 problemów, zwłaszcza na linii z administracją państwową, dużymi spółkami (np. zarządzającymi 
 hydroelektrowniami), itp. Np. nie bardzo rozumiem dlaczego wiosną br. była jakaś kontrola z ZG w ZO 
 Krosno, skoro Okręg ma własną osobowość prawną w zakresie prowadzenia gospodarki rybacko-
 wędkarskiej. W każdym okręgu jest Komisja Rewizyjna, której zadaniem powinna być kontrola 
 odpowiednich poczynań. Jeśli sprawa jest "grubsza", to od tego jest prokurator.
 Skoro w ciągu ostatnich 24 lat nie udało się stworzyć modelu wędkarstwa opartego o niezależne 
 towarzystwa, więc są marne szanse, że uda się to zrobić oddolnie w ciągu najbliższych 2-3 dekad. 
 Może to zrobić jedynie odgórnie władza administracyjna, poprzez stworzenie konkurencji dla PZW. Na 
 ten moment nie widać zainteresowania stworzeniem takiego systemu, bo w ogóle gospodarka rybacka i 
 stan wód w Polsce nie są przedmiotem większego zainteresowania władz administracyjnych i 
 politycznych (o czym świadczą liczne przypadki zanieczyszczenia wód i fizycznej degradacji koryta i 
 linii brzegowej). To się może zmienić jedynie w przypadku dostrzeżenia znaczenia wędkarstwa jako 
 ważnego elementu dochodów regionalnych.
 
 Problemem jest to, że nie ma w Polsce alternatywnego, skoordynowanego środowiska klku- 
 kilkunastu tysięcy wędkarzy, bo tylu pewnie byłoby w stanie zmienić sposób zorganizowania 
 wędkarstwa (biorąc pod uwagę, że już parę tysięcy podejmuje działania w tym kierunku, w różnych 
 miejscach w Polsce, choć jest blokowana skutecznie przez różne zaszłości i przez innych). W sumie 
 najważniejsze wciąż są duże ośrodki, w których jest wielu ludzi potencjalnie przygotowanych, ale, dość 
 paradoksalnie, niezdolnych do wzięcia organizowania wędkarstwa w swoje ręce ... więcej w tym 
 indywidualistycznego "radzenia sobie" albo wytykania, zaś tego ducha, który był w dawnych 
 Towarzystwach jakoś nie widać, mimo upływu lat ..
 
 I nieprędko będzie. Obecnie 99% wędkarzy zainteresowanych jest wyłącznie złowieniem ryby, obojętne 
 czy jest dzika, czy z hodowli, lub czy wędkarze są zwolennikami No Kill, czy chcą respektować ustawę 
 o ochronie zwierząt. Skoro jest takie podejście, więc logiczną konsekwencją byłoby prowadzenie łowisk 
 wędkarskich na zasadzie działalności gospodarczej (coś typu MW lub wcześniej JJ).
 
 W latach 2010-2011 próbowałem coś zmienić w działalności PZW. W Okręgu Mazowieckim 
 zaproponowałem powołanie podkomisji ds. ryb łososiowatych. Po półtorej roku zrezygnowałem, 
 ponieważ: 1) decydenci w OM nie mieli zielonego pojęcia o rybach łososiowatych, ani nie byli 
 zainteresowani tym, żeby gospodarka była prowadzona w sensowny sposób (prowadzili wręcz 
 działania destruktywne), 2) w OM prowadzono działania, które uznałem nie tylko za sprzeczne ze 
 statutem PZW, ale nawet z prawem, w których nie miałem zamiaru uczestniczyć (moje podejrzenia 
 później okazały się uzasadnione, o czym świadczy przypadek prezesa OM Bedyńskiego). Jesienią 
 2010 r. powołano mnie w skład Komisji ZG ds. Promocji Wędkarstwa. Jedyne, czym przewodniczący tej 
 Komisji (Bedyński) się zajmował, to było wydawanie środków na fundusz promocyjny (różne gadżety). 
 Jakakolwiek dyskusja na poważniejsze tematy, np. na temat wizerunku wędkarstwa w społeczeństwa, 
 natychmiast była ucinana. Podobnie ucinano jakąkolwiek dyskusję nt. ośrodka w Łopusznej, choć 
 wówczas był to jeden z ważniejszych tematów. Po roku przewodniczący Komisji przestał mnie 
 zapraszać na posiedzenia Komisji, bo pewnie stwierdził że nie pasuję do jego wizji działania Komisji.
 
 Stan zdrowia nie pozwala mi obecnie na szersze angażowanie się w działalność PZW. Zresztą  
 działacze uważają, że najlepiej wiedzą, co mają robić i nie interesuje ich konsultowanie z innymi 
 osobami, nawet tematów, w których są kompletnie zieloni. Na przykład jesienią 2023 r. ZG 
 zorganizował konferencję w 124 rocznicę „zorganizowanego wędkarstwa w Polsce”. Przekazałem do 
 ZG, że powielanie bzdury wymyślonej przez PZW w połowie lat 70. nie jest rozsądnym rozwiązaniem, 
 ponieważ w latach 1879-1914 KTR nie miało nic wspólnego z zorganizowanym wędkarstwem. W druku 
 jest mój artykuł w Rocznikach Naukowych PZW na temat korzeni zorganizowanego wędkarstwa w 
 Polsce (opóźnienie wydania rocznika sięga już ok. pół roku). Wśród obecnych działaczy brak jest 
 elementarnej wiedzy ws. historii wędkarstwa i ichtiologii, bo nie są zainteresowani czytaniem 
 czegokolwiek (nawet Wiad. Wędk. notują silny spadek czytelnictwa).							 
			 |