f l y f i s h i n g . p l 2025.06.24
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Spotkanie entomologiczne nsad Rabą. Autor: S. Cios. Czas 2025-06-24 07:52:30.


poprzednia wiadomosc Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW : : nadesłane przez S. Cios (postów: 2183) dnia 2024-07-11 18:13:33 z *.centertel.pl
  https://pzw.pl/szczegoly-artykulu/posiedzenie-prezydium-i-zarzadu-glownego-pzw-czerwiec-
2024_BLWb7JgExHGUyFeIC1Fb?parent_way=11

Ten fragment mnie zainteresował:
"Wiceprezes ZG ds. ochrony i zagospodarowania wód – kol. Wiesław Heliniak przedstawił sprawozdanie
dotyczące stanu gospodarki wędkarsko-rybackiej PZW za 2023 rok. W roku ubiegłym PZW użytkowało
218 tys. 266 ha wód, które zostały zarybione 34 gatunkami ryb o łącznej wartości ponad 55 mln zł."

Z tego wynika, że:
- średnio na 1 ha wydano 252 zł. Czy to dużo? czy to mało?
- średnio na 1 wędkarza (przyjąłem liczbę 600 tys. członków) wydano 92 zł.

Moim zdaniem te liczby należałoby porównać do średniej wartości złowionych ryb na 1 wędkarza (lub na 1
ha). Niestety brak jest takich danych, co powoduje, że te liczby pozostają w sferze abstrakcji, ponieważ nic
nie mówią nt. efektywności prowadzonej gospodarki.
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [3] 12.07 02:22
 
Co rok użytkownicy rybaccy składają do IRŚ druk RRW-23 , jest to zestawienie połowów rybackich i
wędkarskich dla każdego z obwodów. IRŚ tego pilnuje i nawet ktoś od nich dzwoni jeśli się zapomni
wysłać druk. Na podstawie tych danych są robione zestawienia połowów rybackich i wędkarskich w
Polsce. W tej chwili udało mi się znaleźć z 2016 i 2019 roku, ale zestawienia są robione
systematycznie.

Oczywiście co do jakości danych można mieć wątpliwości, wiąże się to z niedoskonałością rejestracji
amatorskich połowów, ale można ocenić tendencje. Ogólna tendencja jest taka, że połowy amatorskie
spadają i to dość drastycznie, a zarybienia wzrastają. To się rozjeżdża, szczególnie jeśli wziąć pod
uwagę, że w Polsce ciągle prowadzona jest gospodarka rybacka oparta o eksploatację zasobów i de
facto hodowlę ryb w obwodach. Myślę tu o ogólnym podejściu zapisanych w ustawach, mentalności
urzędników, ale i wędkarzy, którzy w samym zarybieniu wód widzą panaceum na rybność rzek i jezior.

Czy te 250 zł na ha to dużo? Tu nie o kwotę chodzi, (jak rozumiem te 250 zł to poszło na zarybienia).

Już dziś więcej wydaje się na zarybienia niż wartość hodowlana złowionych ryb (ok. 2x w skali
wszystkich wód w Polsce). Ponieważ łowi się głownie płocie i leszcze, a zarybia szczupakiem to
rzeczywisty koszt "wyhodowania" kg drapieżnika w obwodzie idzie w setki PLN. Ten model
gospodarki jednak wszystkim wydaje się odpowiadać, bardzo mało ogranicza się eksploatację (limity
połowów, wymiary gospodarcze) a ciągle zwiększa się relatywnie zarybienia. Co więcej zwiększa się
zarybienia, gdzie zmiany społeczne i kulturowe spowodowały, że coraz więcej wędkarzy nie zabiera,
lub sporadycznie zabiera złowione ryby. Czyli biorąc to na logikę z racji zmniejszenia połowów,
zarybienia powinny lecieć na łeb na szyję, albo ryby w całym kraju powinny już od paru lat wychodzić
na brzeg z racji ścisku w rzekach. Jeśli tak nie jest to znaczy że coś jest nie tak.


Pozdr Maciej


 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [2] 12.07 07:51
 
Interesujący materiał. Dzięki za link.

Z materiału wynika, że w 2019 r. złowiono ogółem 34 kg lipienia, w tym 17 kg tarlaków. Czyli na wszystkich
wędkarzy w Polsce przypada razem 17 kg (ok. 35 ryb). Według mnie jest to abstrakcyjna liczba, nie
oddająca stanu rzeczywistego (nawet biorąc poprawkę na No-Kill), podważająca jakość zebranego
materiału. Tym bardziej, że lipień jest na szóstym miejscu pod względem wielkości zarybianych gatunków
(tab. 11).
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [1] 12.07 08:07
 
Mój blad ws. tabeli 11 (spojrzałem na ostatnią kolumnę).

Nie zmienia to faktu, że do wód wpuszczono 206 tys. narybku + ponad 4 tony lipienia, a odłowiono... 34
kg. Jako ekonomista stwierdzam, że tak niska efektywność jest porażająca.
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [0] 12.07 15:35
 

Z tymi kwotami na zarybienia to powód do wstydu, niż do chwalenia. To trochę tak jakby rolnicy nie chwalili
się wydajnością z ha, w kg czy PLN, a chwalili by się ile to posadzili ziemniaków przy założeniu, że od lat
już sadzą więcej niż mogą zebrać z pola.

W drukach są dwa rodzaje danych.
1. połowy rybackie, te z kilku względów są dość wiarygodne jeśli chodzi o faktycznie wyłowione ryby przez
rybaków.
2. amatorskie, te nie koniecznie oddają rzeczywistą ilość ryb wyłowionych przez wędkarzy, a raczej mówią
o tym ile ryb wędkarze łowiący zgodnie z przepisami zabrali ryb z wody. (część nie wpisała, lub nie oddała
rejestrów, czyli jeśli zabrała ryby to zrobiła to z naruszeniem prawa)

Lipień może nie jest najlepszym przykładem -on jest niszowy, ale połowy lipienia (amatorskie ) to tabela 16
czyli 461 kg w 2018 roku czyli więcej niż 34 choć to nie istotne w skali kraju. Co prawda nawet jeśli te
wyniki mnożyć przez 10 i tak nijak się to ma do zarybieni na poziomie 1 mln sztuk lipieni którymi
zarybiono wody w 2018 r.

Wydano na zarybienie ca. 1 mln zł. Cena wyprodukowania 1 kg lipienia (przy założeniu że wszystkie
zabrane ryby pochodzą z zarybienia - co nie jest prawdą) wychodzi na 2500 zł za KG. Jeśli z tych 1 mln
sztuk znaczna część ryb (lub ich potomstwa) dalej nie pływa w wodzie to doszło do porażki rybacko-
gospodarczej i trzeba mieć tego świadomość czytając przechwałki o kwotach przeznaczanych na
zarybienia.


pozdr Maciej
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [16] 12.07 10:22
 
Obawiam się, że kwota 55 mln zł nie odzwierciedla całkowitych kosztów zarybienia (prawdopodobnie jest to jakaś szacunkowa wartość materiału zarybieniowego).
Ciekawe czy np. koszty ośrodków zarybieniowych, transportu itp są tam zawarte?
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [15] 12.07 21:53
 
Pzw to są niezależne Okręgi, każde o innej specyfice. W przypadku
zarybien sandaczem jesiennym rejestry polowow zgadzaja sie rok
pozniej do 10 % w sztukach, a zarybienie lipieniem - w sztukach, a nie
kilogramach nie ma żadnego przełożenia na połów bo mamy zakaz
zabierania . Jako Okręg wydajemy na zarybienia ponad 1.5 miliona.
Rejestry są znacznie wyższe
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [10] 12.07 21:55
 
Czyli mniej więcej wydajemy 250 zł na jednego członka Okręgu na
zarybienia
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [9] 12.07 22:43
 
Ubaw po pachy. Nie ośmieszajcie się prowadząc dyskusje o danych z UBeckiego PZW.

To się nazywa kreatywna księgowość i należy się za nią kryminał. To że w kołchozie nie ma
odważnych żeby to rozliczyć i pogonić to wiadomo ale żeby aż tak dawać się dymać to dla
mnie niezrozumiałe.

Bardzo wam współczuje, naiwnych PZW lubi najbardziej.
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [8] 12.07 22:56
 
Ubaw po pachy. Nie ośmieszajcie się prowadząc dyskusje o danych z
UBeckiego PZW.

To się nazywa kreatywna księgowość i należy się za nią kryminał. To że w
kołchozie nie ma
odważnych żeby to rozliczyć i pogonić to wiadomo ale żeby aż tak dawać
się dymać to dla
mnie niezrozumiałe.

Bardzo wam współczuje, naiwnych PZW lubi najbardziej.


Panie Wilk Macieju, jaki trend z oszukanych danych? Oszukany?

Jest dużo gorzej.

Kupują materiał sami od siebie. Jak to podają?
Oszustwo globalne, nic więcej. Te duże kwoty mają powodować zachwyt i
opad szczęk. Kto w to wierzy?
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [7] 13.07 02:57
 
Oszukany? Nie bardzo wiem nawet przez kogo miałbym się czuć oszukany. To czy w PZW wycenią
sobie ryby po kosztach produkcji, czy po cenie rynkowej nie zmienia ani o jotę sytuacji, o której
pisałem.

Kwestionuję co innego,
po pierwsze oderwanie nakładów na zarybienia od wartości pozyskiwanych ryb.
Uważam, że owszem prowadząc racjonalną gospodarkę można w krótkim okresie czasu ponosić
znacznie większe nakłady na zarybienia niż wartość wyławianych ryb.

Np wspomagamy dany gatunek zarybieniami, stosujemy maksymalne dawki zarybieniowe, w celu
odtworzenia jego populacji. Sytuacja taka nie może jednak trwać wiecznie, po pewnym czasie
zarybienia powinny ustać lub zostać znacząco ograniczone. Kontynuacja dużych nakładów niczemu
po prostu nie będzie służyła, wraz ze wzrostem populacji danego gatunku, efektywność zarybień
będzie spadać. Więc po co ładować w to pieniądze?

Nawet jeśli nie uda się odtworzyć samo rozradzającej się populacji w ciągu paru lat to tym bardziej
zarybienia powinny ustać. Kontynuacja niczemu nie służy, ani w znaczeniu produkcji rybackiej ani w
znaczeniu przyrodniczym. Po co więc zarybiać?

Po pierwsze więc ekonomika przedsięwzięcia, a nie możliwości finansowe.

W skali kraju mamy natomiast sytuację, że nie tylko przy wzroście nakładów na zarybienia
(ilościowym) wartość połowów (ilość) spada, ale również to że wartość zarybień permanentnie
przekracza blisko dwukrotnie wartość złowionych ryb. Wiadomo więc, że wzrost nakładów na
zarybienia nie przekłada się na ilość pozyskanych ryb, a wręcz jest to odwrócona proporcja. Więcej
zarybień, mniejsza ilość pozyskanych ryb.

Na to wszystko nakładają się światowe trendy społeczne w zakresie ochrony przyrody, wykraczające
poza wędkarstwo. W Polsce już od co najmniej kilku lat wędkarze chcą łowić w coraz większym
stopniu ryby dzikie i nie koniecznie je zabierać. Zatem rybactwo w wodach otwartych niezależnie czy
komuś to się podoba czy też nie ewoluuje w innym kierunku niż zwiększanie nakładów na zarybienia.
Kierunek to raczej ochrona naturalnych populacji i zrównoważenie naturalnych możliwości wód, niż
produkcja w ryb dla wędkarzy w obwodach. W Polsce niestety ciągle tkwimy prawnie i mentalnie w
XIX wierze o możliwości wyżywienia narodu poprzez zarybienia. Lekko zmodyfikowanej - Skoro już nie chcą ich jeść to my im
dostarczymy ryb aby sobie połowili. Pomijając już ekonomikę która się nie spina to przecież nie o to w tym chodzi.

W tym kontekście to ile ktoś wydaje na zarybienia i jak te kwoty liczy ma trzeciorzędne znaczenie.

Pozdr Maciej









 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [3] 13.07 06:52
 
Tak jest.

Wiadomo więc, że wzrost nakładów na zarybienia nie przekłada się na ilość pozyskanych ryb, a
wręcz jest to odwrócona proporcja. Więcej zarybień, mniejsza ilość pozyskanych ryb.


Już w okresie PRL udowodniono, że na Mazurach była odwrotna korelacja między zarybieniami i
wielkością połowu szczupaka (wówczas w skali całej Polski szczupak był drugim gatunkiem, po
sielawie, zarybianym w największej ilości). A mimo tego ładowano wylęg do wód, ile się dało.

Ostatnio zwiedziłem dwa (na Mazurach) spośród największych gospodarstw rybackich w Polsce.
Zadałem proste pytanie - jak ich szefowie oceniają efektywność zarybień szczupakiem? W ogóle nie
rozumiano powodu mojego pytania, bo uznaje się, że zarybianie jest oczywiste i przynosi korzyści. A
gdy poprosiłem o dowody, to obrażono się na mnie, że o takie rzeczy pytam, nie udzielając odpowiedzi
na moje pytanie. Nadmienię, że dotychczas nikt na świecie nie udowodnił, że zarybienia szczupakiem
cokolwiek dają, jeśli w wodzie są warunki do naturalnego tarła, i rekrutacji poszczególnych roczników.
Tak więc w naszym systemie rybackim (dotyczy to też PZW) pokutuje "wiara", że zarybienia są
potrzebne, a nie wiedza o rzeczywistym stanie. To jest to, o czym wspomniał Maciek - nadal pokutują
poglądy z XIX w. A ci, którzy powinni promować wiedzę w oparciu o najlepszą wiedzę ichtiologiczną (tj.
naukowcy), tego nie czynią, bo sami mają braki w takiej wiedzy (brak oczytania).

Te ogromne środki (ponad 55 mln zł) powinny iść na odbudowę tarlisk, dostępu do nich, odtwarzania
naturalnych warunków, a także wspierania tarła naturalnego. Z powodu braku danych o efektywności
zarybień, te liczby o łącznych kwotach na zarybienia są tylko pustymi hasłami propagandowymi.
Ciekawe, kiedy ktoś zacznie liczyć pieniądze (także w PZW) i zastanawiać się nad efektywnością ich
wydatkowania.


 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [2] 13.07 15:20
 
Z tym szczupakiem to w ogóle jakiś kosmos, bo to gatunek najbardziej "zarybiany" a więc dobry do analizy.
Gdyby założyć, że skuteczność zarybienia szczupakiem jest zaledwie na poziomie 1 % to Polska była by
największym producentem szczupaka na świecie, a my jak w średniowieczu, odmawialibyśmy jedzenia
szczupaka częściej niż raz na tydzień...

z teco co tak na szybko policzyłem, to aby zarybić 400 mln (wylęgu/narybku) sztuk szczupaka, wyłowiono
ok. 20 000 kg samic szczupaka w celu pozyskania ikry (o samcach nie wspominając).

Pozdr Maciej
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [1] 13.07 16:25
 
z teco co tak na szybko policzyłem, to aby zarybić 400 mln
(wylęgu/narybku) sztuk szczupaka, wyłowiono
ok. 20 000 kg samic szczupaka w celu pozyskania ikry (o samcach
nie wspominając).


Zmowa zarybieniowa trwa od lat i już chyba wszyscy wiedzą, że nie
jest po to by ryby były. Pytanie, kto i kiedy wsadzi kij w szprychy tego
pojazdu?
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [0] 15.07 00:23
 
Tarlaków szczupaka pozyskano do zarybienia nie 30 000 a 66 000 kg , Ciekawe ile by z nich było
narybku jeśli by je zostawić w spokoju Może niektóre wytarły by się parę razy.
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [0] 13.07 08:01
 
"Kwestionuję co innego, po pierwsze oderwanie nakładów na zarybienia od wartości pozyskiwanych ryb.
Uważam, że owszem prowadząc racjonalną gospodarkę można w krótkim okresie czasu ponosić znacznie
większe nakłady na zarybienia niż wartość wyławianych ryb.
Np wspomagamy dany gatunek zarybieniami, stosujemy maksymalne dawki zarybieniowe, w celu odtworzenia
jego populacji. Sytuacja taka nie może jednak trwać wiecznie, po pewnym czasie zarybienia powinny ustać
lub zostać znacząco ograniczone. Kontynuacja dużych nakładów niczemu po prostu nie będzie służyła, wraz
ze wzrostem populacji danego gatunku, efektywność zarybień będzie spadać. Więc po co ładować w to
pieniądze?"


Widząc że efektywność jest niższa (znacznie) od długiego już czasu dalsze brnięcie w takie rozwiązanie jest
"topieniem" kasy w wodę. Podobnie jak działania RZGW w "utrzymaniu" rzek. Rozsądni twórcy takich
projektów powinni natychmiast zaprzestać takich działań i podjąć inne sprawdzajace sie rozwiązania. Choćby
"ładowanie kasy" w odtworzenie naturalnych tarlisk (przykład Józefa Jeleńskiego, Raby). Koszty podobne a
wyniki .... po latach do sprawdzenia.

Ale może wymienione na początku działania są komuś potrzebne? W myśl starej zasady "szanuj prace bo za
chwilę możesz jej nie mieć". Czyt. rób najmniej, udawaj że wszystko jest ok aby praca ciagle była ....
nieskończona.
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [1] 13.07 08:14
 
Wszystkie dane dotyczące pozyskania nie dotyczą łowisk No kill oraz takiego podejścia wedkarzy na
łowiskach "otwartych". Czy są one wiarygodne? Chyba że są robione połowy kontrolne a i one z własnego
doświadczenia wiem są niepełne i nie mogą być wiarygodne.
Fakt zbyt niskiej efektywności zarybien jest bezsprzeczny. Żeby rzeczywisty obraz był jednak pełny łowiska No
kill jak i podejście catch&release powinny być rejestrowane. Gorzej że w ten sposób łowi się te same ryby a to
już nie jest poprawnym liczbowym wynikiem populacji.
Nie pisze już o rejestrowaniu ryb niewymiarowych bo po roku/ dwóch powinny być one rybami dorosłymi.
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [0] 13.07 14:49
 
Zestawienia dotyczą połowów rybackich i wędkarskich, więc siłą rzeczy w obwodach gdzie nie można zabierać
złowionych ryb skuteczność zarybień nie wyjdzie w tych zestawieniach (ewentualnie poniżej jak ryby spłyną).
Teoretycznie łowiska gdzie nie można zabierać danego gatunku ryb tworzy się tylko po to aby ich docelowo
nie zarybiać tym gatunkiem, a docelowo zrównoważyć naturalne możliwości produkcji rybackiej z presją.
Inaczej tworzenie takich łowisk nie ma większego sensu, wręcz w pewnych przypadkach może być
postrzegane jako moralnie dwuznaczne.

W przypadku tego typu łowisk skuteczność zarybień da się jednak ocenić w inny sposób, a sam cel jakiemu
służą jest ten sam. Sukcesem zarybieniowym jest wytworzenie naturalnych populacji zdolnych do samo
rozrodu, a nie wpuszczenie ryb do wody. Czy udało się osiągnąć sukces można zweryfikować dokonując
odłowów agregatowych (pojawienie się naturalnego narybku jesiennego przed wprowadzeniem go do wody).
W przypadku lipienia jest to utrudnione z uwagi na to, że żle się go łowi prądem, ale się da to ocenić.

Pozdr Maciej
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [3] 13.07 07:09
 
Pzw to są niezależne Okręgi,

Jakoś fakty temu przeczą. To po co i z jakiego tytułu była kontrola ZG PZW w Okręgu Krosno na początku
roku? A kto ustala składkę członkowską? Znane mi są inne różne działania (w tym naciski) ze strony ZG
PZW ukierunkowane na poszczególne okręgi i ich działaczy. Okręgi będą niezależne, kiedy będą miały
własny statut i nie podlegały żadnym decyzjom i ograniczeniom stwarzanym przez ZG.
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [1] 13.07 08:31
 
Radosne nowiny widzę.
Proszę sobie przeskrolować forum i odszukać dyskusję o szkodliwości
zarybień wogóle. Wtedy jeszcze argumenty do was nie docierały ale opór
był podsycany z piątej kolumny zorganizowanej przeciwko mojej osobie
i na krótko przez paru tutaj nieudaczników na usługach. Obaj panowie
krążyliście gdzieś na orbicie. Dzisiaj widzę zmianę i to mnie bardzo cieszy,
może nawet za jakiś czas wylądujecie.


Macieju,
Panowie
O danych z UBeckiego PZW. Ani kwoty ani ilości połowów nie są
prawdziwe to czysta manipulacja na potrzeby ich biznesu.
Po pierwsze podają koszty zarybień kupując materiał zarybieniowy od
samych siebie. Czysta patologia. Z jednej strony zysk że sprzedaży
ujmowany z drugiej jako koszty. Majstersztyk dla małorozgarniętej
gawiedzi. Jest to tak podane, jak w sprawozdaniu finansowym. Nikt nie
ma szans zorientować się dokładnie gdzie zostały utopione pieniądze
wędkarzy ze składek.
Drugi aspekt. Rejestracja połowów to taka sama fikcja jak dla
zwolenników UFO. Mały procent wędkarzy rzetelnie wypełnia rejestry, raz,
ile ich ginie po drodze dwa, z braku kontroli większość nie wypełnia
wogóle. Te dane są lepione na potrzeby urealniania pisanych metodą
kopiuj-wklej operatów dla urzędnika z UM, który nie daj boże zechciałby to
sprawdzić lub porównać. To jeden wielki przekręt i wyciąganie z tego
jakichkolwiek wniosków to groteska jak twórczość Barei. Znacie ją
doskonale.

Logika zarybień w komuszym PZW sprowadza się do następującej treści,
jak najmniej pracy jak najwięcej zysków. Duże kwoty zarybień to duże
zyski. Kropka.
Trochę mają ostatnio kłopoty, bo dzięki wymianie informacji coraz więcej
wędkarzy zrzuciło klapki z oczu.
Heliniak ze swoimi działaniami i poborami jest największym oszustem
jakiego znam.

Pozdrawiam

***** *Z*
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [0] 13.07 10:32
 
Przestań gwiazdorzyć. Nikt jeszcze nie słyszał o wędkarzu wyklętym,
rodmistrzu AM a zarybienia w wykonaniu "zmowy" PZW-RZGW/WP
były już tu i nie tylko tu krytykowane.
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [0] 13.07 09:31
 
Pzw to są niezależne Okręgi,

Staszku, w pewnych aspektach masz rację, ale to margines działalności
gospodarczej. Każdy Okręg ma inną specyfikę, stosuje inne rozwiązania i
nie da się porównać Okręgu nizinnego z górskim. To są zupełnie inne
historie.
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [9] 15.07 15:25
 
Witam.
Ciekawa dyskusja.
Przy obecnym modelu gospodarki wodami, o którym tu wspominano, nakłady pieniężne na zarybienia idą "w
piach". I nie jest to wina PZW, ani innych użytowników obwodów rybakich, bo ktokolwiek by się nie wziął za to, z
góry jest skazany na niepowodzenie.
Model "towarowy" gospodarowania wodami rzez ich użytkownika w naszym kraju, nie uwzględnia wcale, albo
uwzględnia w minimalnym stopniu wszelkie straty w rybostanie, wynikłe z winy ogólnie naszego państwa i zwalnia
również w dużej mierze nasze pańśtwo z odpowiedzialności za nie.
Brak jest scalonego systemu zarządzania wodami, uwzględniającego potrzeby, prawa i obowiązki wszelkich
mozliwych ich użytkowników, z uwzglęnieniem interesu przede wszystkim samych wód.
Mamy całkiem niezłe prawo geologiczne, całkiem niezłą ustawę o lasach, a wody - jako kolejny zasób
ogólnonarodowy, leżą (dosłownie i w przenośni) w gównach. Począwszy od samego początku, czyli wód
opadowych, poopprzez wykorzystanie gospodarcze i społeczne, po ochronę ich zasobów.
Woda przecieka nam przez palce ... Pełen socjalizm - wody są wszystkich więc są niczyje.
Żadna ekpa rządząca nie widzi potrzeby zającia się tym problemem i żadna też nic nie robi w tym zakresie.
Myślę że dopiero za kilkanaście/kilkadziesiąt lat, gdy zacznie się u nas w kraju taki prawdziwy kryzys z wodą i
będzie ona musiała być w wielu miejscach reglamentowana, to cokolwiek zacznie się dziać w tym temacie.
Jedyne co mamy dobre w temacie to monitornig poziomu wód płynących w naszym kraju.
Pozdrawiam.
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [8] 15.07 16:17
 
Nie do końca jest tak jak piszesz. UR to gniot od samego początku i tu nie ma o czym
dywagować. Kreuje pewien, nieudolny model gospodarki w obwodach śle nie jest wyrocznią
jak można wywnioskowsć z twojej argumentacji. Każdy użytkownik ma możliwość
realizowania różnorakich działań. I widać to w przekroju całego kraju, że takie rodzynki się
zdarzają, chociażby sypanie tarlisk, czy inkubatory. To się zdarza i nue jest żadną normą
narzucone. To raczej wola i chęci lokalnych aktywistów ale ci sami powiedzą, że największe
trudności mają z PZW bo tam beton jest największy.

To PZW przez 70 lat konserwowało wygodny biznes i skutecznie niezabiegało nigdy o inny.
Jest kojarzone z największym z największych i jak najbardziej ma największe możliwości.

Zaniechanie, nieróbstwo i wygodnictwo połączone z brakiem kompetencji.

Tak, to PZW ponosi odpowiedzialność za utrwalanie nieefektywnego modelu.
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [0] 15.07 17:40
 
"To PZW przez 70 lat konserwowało wygodny biznes i skutecznie niezabiegało nigdy o inny.
Jest kojarzone z największym z największych i jak najbardziej ma największe możliwości. "

jakby nie patrzeć jest jedną z największych zrzeszeń lobbingowych po nauczycielach. I nadmienię jedną z najbardziej skutecznych, w tym co robią. Potem są działkowcy, itd itd można by jeszcze wymieniać.

Jako związek są skuteczni bo inaczej mogłoby się okazać, że ktoś by tupnął nóżką i wody poszłyby się jeb...ać w ręce niczyje np.

I co Ty na to?

Jako grupa wędkarzy krainy pstrąga i lipienia nie założyliśmy żadnego stowarzyszenia, które mogłoby coś powalczyć w zakresie jw.

Tzn że ktoś jest lepszy, sprawniejszy a my mniej skuteczni.

 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [6] 16.07 00:29
 
Nie do końca jest tak jak piszesz. UR to gniot od samego początku i tu nie ma o czym
dywagować. Kreuje pewien, nieudolny model gospodarki w obwodach śle nie jest wyrocznią
jak można wywnioskowsć z twojej argumentacji.


Ustawa była uchwalona w innej sytuacji społecznopolitycznej, tekstu uchwalonego w 1985 r nie nazwał
bym gniotem, choć na pewno była pisana pod rzeczywistość socjalistyczną i nie przystawała by do
obecnej sytuacji,
Jednak pisana była językiem dość abstrakcyjnym pozwalającym dostosować ją w prosty sposób do
nowej sytuacji. Wystarczyłyby jeden przepis ustrojowy i zniesienie jednego obowiązku, reszta to mniej
istotne szczegóły.

Dla mnie "gniotem" stała się trochę później poprzez nowelizacje, dziś jest chyba jedyną na świecie
ustawą rybacką, gdzie słowa minister i organ administracji występują 91 razy, natomiast uprawniony
do rybactwa tylko 19 razy. , a amatorski zaledwie 18 razy. Chyba nie muszę tłumaczyć co to w
praktyce oznacza.

Spytam z ciekawości, co byś w niej zmienił, konkretnie? Czy może jakieś nowe obowiązki dla
użytkowników? czy więcej ministra? dodatkowe uprawnienia dla wędkarzy? może jakiś przepis
ustrojowy? Jakieś konkrety pomysły proszę.

Pozdrawiam,
Maciej
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [5] 16.07 20:55
 
To bardziej złożony problem jak złożony jest sam ekosystem, który sprowadzony został do stawu budowlanego z
karpiem.

Nie zmieniałbym nic tyko w całości zastąpił nowym modelem zarządzania wodami.
Jakim? Powtórzę ponownie. Po pierwsze ochrona zasobów, po drugie przywracanie naturalnych procesów, model
wędkarstwa powiązany z turystyką wędkarską, a rybaczenie tylko w ściśle określonych warunkach. Ścisły nadzór
instytucji na wzór Wildlife Resources jak w Stanach i przede wszystkim wymogi kompetencyjne, nie jakieś tam
esbeckie pocioty z PZW.

Pozdrawiam
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [0] 16.07 20:56
 
To bardziej złożony problem jak złożony jest sam ekosystem, który sprowadzony został do stawu budowlanego
z
karpiem.

Nie zmieniałbym nic tyko w całości zastąpił nowym modelem zarządzania wodami.
Jakim? Powtórzę ponownie. Po pierwsze ochrona zasobów, po drugie przywracanie naturalnych procesów, model
wędkarstwa powiązany z turystyką wędkarską, a rybaczenie tylko w ściśle określonych warunkach. Ścisły nadzór
instytucji na wzór Wildlife Resources jak w Stanach i przede wszystkim wymogi kompetencyjne, nie jakieś tam
esbeckie pocioty z PZW.

Pozdrawiam


Miało być oczywiście hodowlanego, nie budowlanego.
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [3] 17.07 00:57
 
Ochrona zasobów to tylko jeden z elementów który reagują ustawy rybackie na świecie, a ochrona ta
nie jest ochrony gatunków, a ochronę zasobów w celu korzystania z ich w sposób dosłowny.
Amerykański model u nas by się nie sprawdził inne zasoby naturalne, podobne zadania ma służba
rybołowa (czy jakoś tak) w Rosji. W Polsce teoretycznie jest taka służba PSR.

Podstawowe zadania ustaw rybackich (czy bardziej precyzyjnie rybołówstwa na wodach
śródlądowych) to rozdział tych zasobów. Ustawy kształtuję więc przede wszystkim ustrój na wodach
otwartych, który co do zasady nie powinien odbiegać od ustroju państwa. Przez ustrój rozumie się kto
może i na jakich zasadach czerpać korzyści z tego, że ryby żyją w wodzie. Czyli rozdziela kasę.
Ochrona ryb i sposób tej ochrony jest tylko jednym z elementów ustawy, to jak się do niego dochodzi
wynika raczej z całego systemu prawnego oraz społecznego w danym kraju, niż stricte z przepisów
rybackich.

Z przepisów ochronnych zwykle są to przepisy w wymiarach i okresach, zapisy te ustala się zwykle
nie ustawą, a na jej podstawie. U nas jest podobnie, ale np angielskiego systemu wprowadzić za
bardzo się nie da, z racji ustroju rybactwa w Polsce..

Więc zanim przejdzie się do przepisów ochronnych i sposobu ich egzekwowania, najlepiej
odpowiedzieć sobie na pytanie na to co jest nie tak z polską ustawą. Tu masz takie ogólne
porównanie obecnej ustawy z innymi przepisami. One może fajnie brzmią, ale ich wdrożenie czy
skopiowanie jest mało realne, bo nie widzę podmiotu ani związanego z rybactwem ani politycznego
których chciałby to wprowadzać.

Pierwsze co zwykle regulują ustawy to własność ryb w wodzie (zwykle nie mają właściciela, tak też
było w ustawie z 1932 r. ) Teraz jest inaczej ryby są częścią wody w sensie prawnym są pożytkami -
trochę podobnie jest na Węgrzech - choć Węgrzy mają mniej idiotycznie.

w ustawie z 1932r przepisem ustrojowym był przepis mówiący, że obwód powinien dawać utrzymanie
rodzinie rybackiej, to również jest przepis ustrojowy, który mówi o wielkości tego gospodartwa, (takie
do 300 ha w obecnej ustawie rolnej), czy zapis obecnej konstytucji regulujący ustrój rolny. U nas w
ustawie rybackiej nie ma takiego zapisu, więc teoretycznie ustawa dopuszcza jedne podmiot który
może użytkować 100 % wód publicznych.

Następnie ustawa powinna regulować kto ma prawa do połowu, i jak z nich może korzystać. Tu
zwykle jest system mieszany Państwo, gminy, osoby prywatne. W Polsce od 1960 r to wyłącznie Skarb
Państwo - reprezentowany przez dyrektora RZGW. (prawa połowowe mają charakter praw prywatnych nie publicznych) Zwykle jest tak, że właściciel praw połowowych nie może sam wykonywać tych praw, może
je natomiast wydzierżawić. W Polsce RZGW (jako firma - nie organ) może i korzysta.

Często ogranicza się możliwość dzierżawy wód organizacjom/stowarzyszeniem/osobom prywatnym
zostawiając część wód do użytku publicznego (połów na własne potrzeby - wędkarzom) dla
przykładu ustawa hiszpańska dopuszcza wydzierżawienie tylko co 2 obwód, a użytkować
wydzierżawione obwody można tylko wędkarsko. UK. wody pływowe, te są ogólnie dostępne (USA ,
Rosja podobnie praw połowowych państwo raczej nie dzierżawi choć nie jest to zasada ) U nas nie
ma takich ograniczeń, a obwody można użytkować zarówno wędkarsko jak i rybacko

Zwykle w obwodach niewydzierżawionych można łowić bez zezwolenia (państwo nie pobiera od
swych obywateli pieniędzy za łowienie w tych wodach - czasami natomiast pobiera opłatę za łowienie
w ogóle - czasami jest to forma podatku a czasami składka na cele rybackie - np. Francja), Podobna
składka była w ustawie z 1932 r, po 1947 państwo przejęła to składkę, a po 1956 zleciało PZW
zarządzacie tą składką (składkę na zarybienie i ochronę wód otwartych).

W Polsce w wodach niewydzierżawionych nie można w nich łowić bez zezwolenia więc choć są
niewydzierżawione to de facto dzierżawi je samo sobie państwo (a w zasadzie RZGW pobiera kasę
od obywateli aby ci mogli korzystać z dóbr przyrody - kuriozum na skalę światową.). Pieniądze które
trafiają ze składek czy podatków są to pieniądze publiczne, które trafiają zwykle w innych krajach do
wód na cele rybackie, u nas pieniądze ponabierane przez Wody Polskie (za zezwolenia) trafiają do kieszeni Wód
Polskich i są ich prywatnymi pieniędzmi które mogą wykorzystać na zakup wina na imprezę
zakładową.

Sama ustawa to jedno, ustawa z 1932 r była ustawą wybitnie ochronną która przewidywała szeroki
rozdział wód. W zasadzie w różnej formie miała przepisy o których tu napisałem (nie wszystkie)
jednak to właśnie w czasie obowiązywania tej ustawy, powstał Polski Związek Wędkarski, a z wód
które przed wojną były publiczne, gdzie zadaniem państwa była ich ochrona, zrobiono wody
państwowe, których ochronić miał Związek. Urzędnicy znieśli z siebie odpowiedzialność, a zostawili
sobie władze i tak jest do dziś. Jest może jeszcze bardziej. Teraz jest tak, że to nie ustawa reguluje ustrój i faktyczny kształt rybactwa na wodach płynących, ustrój i kształt gospodarki regulują urzędnicy poprzez rozporządzenia. Na użytkowników nałożono obowiązki które nie wiele wspólnego mają z użytkowaniem, a co raz ktoś wpada na pomysł, aby dorzucić nowe. Użytkowanie rzeczy, czy czegokolwiek nie polega na polepszaniu rzeczy, to nie jest i nigdy nie będzie obowiązkiem użytkowanika.
Użytkownik jest zobowiązany do zachowania substancji rzeczy, czyli do nie pogorszenie, nie zaś do poprawy. Poprawa jest więc prawem użytkownika i jeśli nastąpi stanowi jego roszczenie w stosunku do właściciela.

Mówiąc inaczej jeśli państwo/społeczeństwo oczekuje poprawy stanu rzeczy to powinno się na nią zrzucić.

Problem w tym że państwo nie tylko nie chce się zrzucić robi wszystko aby utrudnić poprawę z jednej strony urzędnicy formułują debilne przepisy, z drugiej nie realizują zobowiązań wobec wód a wynikających z członkostwa w UE.

Pozdrawiam,
Maciej
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [2] 17.07 08:43
 


Użytkownik jest zobowiązany do zachowania substancji rzeczy, czyli do nie pogorszenie, nie zaś do poprawy.
Poprawa jest więc prawem użytkownika i jeśli nastąpi stanowi jego roszczenie w stosunku do właściciela.


Pozdrawiam,

Maciej


Takie stawianie spraw zawsze ale to zawsze spowoduje pójście na skróty, czyli nicnierobienie.

Pomijając wszystkie techniczne, administracyjne i prawne elementy, które są bardziej lub mniej efektywne w
zależności od tego po czyjej stronie leży obowiązek podstawowym , najważniejszym i najbardziej szkodliwym że
wszystkich aspektów UR jest założenie, że naturalne procesy można uprościć i na wzór monokultury stawu
karpiowego traktować ekosystem który utrzymuje się samoistnie z setkami o ile nie tysiącami zależności. Bez tych
powiązań, lub ich zaburzeniem, co czyni przyjęty model gospodarki rybackiej, powoli się broni ale jest to zawsze
droga w jednym kierunku. To zagłada, ktorej doświadczamy bardzo mocno już teraz. Agonia P&L jest nieunikniona
jeżeli nie nastąpi zmiana.


Pozdr
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [1] 17.07 09:36
 
Takie stawianie spraw zawsze ale to zawsze spowoduje pójście na skróty, czyli nicnierobienie.


Takie podejście jest społecznie 1przyjęte, a ukształtowano się przez tysiące lat we wszystkich systemach
społecznych, (może poza komunizmem).

Popatrz, jak komuś dasz w użytkowanie rower czy samochód, bierzesz za to kasę, to ten któremu ten
rower czy samochód oddałeś nie ma ci go ulepszyć czy wyremontować, a jedynie nie pogorszyć stanu w
którym go otrzymał.

Jeśli oczekujesz, że ci go ponaprawia, ulepszy i z starego gruchota zrobi elektryczny, ty mu go pod byle
pretekstem odbierzesz i to jeszcze za darmo, oznacza, że chcesz się bezpodstawnie wzbogacić. Postaw
się w sytuacji odwrotnej, jak mogę ci oddać w użytkowanie stare koło od roweru za 50 zł rocznie, zrób z
niego super elektryka a ja ci go potem zabiorę, jako powód powiem, że nie jest wystarczająco szybki.


Kto tu więc chce iść na skróty?
W tym wypadku było to państwo, a w zasadzie jego urzędnicy, bo to poszło z rozporządzeń, oderwali
nakłady od eksploatacji wód, licząc na to że użytkownicy mu im te wody naprawią poprzez maksymalizację
zarybień, miało być wspaniale, a wyszło, że jak zawsze.

Użytkownik (niezależnie kto nim jest czy właściciel czy dzierżawca) jeśli rzecz użytkuje, w naturalny sposób
jest zainteresowany w tym, aby rzecz którą użytkuje funkcjonowała mu dobrze, będzie więc o tą rzecz dbał
najlepiej jak potrafi i warunki mu pozwalają, ale nie oczekuj od użytkowników że ci zrobi elektryka ze stargo koła czy
rzeki "wyremontują".

Pozdr
Maciej
 
  Odp: Trochę liczb ze sprawozdania ZG PZW [0] 24.07 13:07
 
Witam.
Szanowni ...
Cały czas rozmawiacie o jednej ustawie rybackiej.
A to o całokształt modelu zarządzania wodami w naszym kraju się rozchodzi a nie o hodowlę w nich ryb na
potrzeby wędkarstwa.
UR, choćby nie wiem jak doskonała, nie zagwaratuje sukcesu, jeżeli kilku/kilkunastu/kilkudziesięciu/kilkuset innych
użytowników tych samych wód będzie równolegle robić mnóstwo rzeczy je niszczących lub mocno zubażających
te wody we wszelkich możliwych kwesiach i aspektach - od składu i jakości po jej ilość, czy (niby) mało znaczące
kwestie krajobrazowe, które defacto definiują często skład fauny i flory innej niż ryby, bezpośredbio zależnych od
tych wód ...
Nie ma u nas w kraju ogólnego modelu zarządzania wodami i każdą UR, choćby nie wiem jak była dobra, to
można sobie o kant stołu ...
Pozdrawiam.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus