|   | 
      
      Problem jest bardziej teoretyczny niż praktyczny. Raz mieliśmy taką sytuację, że wędkarz zaczął latać ze 
 strimlem (bez kolanka) i twierdził że może, na szczęście zadzwonił i dał się przekonać, że nie. Inaczej 
 musiałbym, chcąc nie chcąc, doprowadzić do ukrócenia tego procederu wszelkimi sposobami, nie z uwagi na 
 straty a szkody, a z uwagi na podważanie moich kompetencji w zakresie połowów w obwodzie.
 
 Nie zamierzam też niczego wprowadzać w regulaminie, bo aby realnie mieć pewność że haczyka nie ma w 
 majtkach musiał bym postawić obok nich strażnika, a w tym czasie drugi sportowiec już z haczykiem obławiał 
 by łowisko bez zezwolenia. Póki co nie słyszałem o przypadku że ktoś chciał sobie w obwodzie potrenować 
 rzuty bez zezwolenia. 
 
 Pozdrawiam
 Maciej							 
			 |