|
Kto teraz tak pisze, komu chce się składnie i urokliwie ułożyć w
zdanie kilka wyrazów
O poczynającym się z mroku ruszył tedy mąż ów, szlachetnie
muszkarz urodzony, nad rzeki toń błogą, gdzie wody szemrzą
szeptem pradawnem, a mgły poranne wiją się jak duchy przodków w
świętym misterium. W ręku dzierżył kij prześwietny, nie z żelaza
wykuwany, lecz z węglowego tworzywa, lśniący, giętki, godny samego
Neptuna, co falom i rybom panem jest odwiecznym. I zarzuciwszy
przynętę sztuczną muchą zwaną w głębiny nieprzeniknione, począł
czynić rytuał cichy, a przecie wielce wzniosły, gdzie każda chwila
oczekiwania brzemienna była w swej istocie. A gdy linewka zadrżała
jak struna lutni Apollinowej, tedyż wędkarz poznał, iż nie rybę jedynie
schwytał, lecz samą prawdę świata — lśniącą i nieuchwytną.
|