f l y f i s h i n g . p l |
2025.07.10 |
 |
| | | | | |
| | | | |
FORUM WĘDKARSTWA
MUCHOWEGO
|
|
|
 |
Odp: Petycja
: : nadesłane przez
Robert Kostecki (postów: 1015) dnia 2025-05-10 10:31:16 z 84.40.234.* |
|
Popełniacie Koledzy istotny błąd, ponieważ tylko w działaniach kompleksowych mających na celu polepszenie
stanu ilościowego pstrągów potokowych w Polsce, postrzegacie uzyskanie efektu doskonałego. Ale, uzyskanie
stanu "Wędkarza doskonałego' (O czym, kto jak kto, ale Stanisław doskonale powinien wiedzieć), to nie tylko
doprowadzenie swoich umiejętności do perfekcji, mających na celu wyławianie jak największej ilości ryb.
Jednak, część wędkarzy chce w sposób doraźny, często punktowo, a nie masowo, uzyskać polepszenie obecnej,
złej kondycji pstrąga potokowego. Stąd starania w kierunku, np. wprowadzenia przepisowego zakazu zabierania
tego gatunku ryby, które poniekąd rozumiem. Ja już naprawdę nie wiem jak dotrzeć do waszych umysłów,
wydawałoby się wędkarzy myślących.
To, już ostatni przykład z mojej strony, bo mnie takie dyskusje bez zrozumienia tego, co oczywiste, po prostu
męczą.
Przykładowo jest jakieś dorzecze lub konkretna rzeka, w której warunki biotyczne i abiotyczne pozwalają na to, że
żyją w nimniej pstrągi potokowe. W okolicy jest już "pustynia" pstrągowa, chociażby z przyczyn niezależnych od
wędkarzy, które wymieniacie, więc wędkarze rzucają się na łowisko, gdzie jeszcze coś można złowić. Czy
wprowadzenie w takim dorzeczu/rzece rygorystycznych przepisów, ale jednocześnie bezwzględnie wymuszanych
na wędkarzach, spowoduje skutek pozytywny dla pstrąga potokowego. Na pewno tak. Przykład Litwa i Czechy.
Więc przestańcie już bajdurzyć o obocznościach, boi ktoś sobie jeszcze pomyśli, że poświęcacie ukochaną rybę,
dla ideologii demokracji socjalistycznej - Każdy obywatel (w tym inteligent pracujący) posiada prawo, np. do
wykorzystania w sezonie ilości godzin swojego wolnego czasu na łowienie pstrągów potokowych, według swojego
uznania i jak jest taka jego wola, to dziennie zabierze 2-3 sztuki pstrągów. Wolno mu, bo kto biednemu/bogatemu
zabroni według haseł: "Róbta, co chceta", czy "Hulaj dusza piekła nima".
|
|
[Powrót do
Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem] |
|
|
|
|
Nadawca
|
Data |
|
Odp: Petycja [25]
|
|
10.05 11:10 |
|
|
Robert,
Obowiązuje określone prawo, które należy przestrzegać. Wiem, że nie każdemu to się podoba, ale przez
8 lat widzieliśmy do czego doprowadziło łamanie prawa (jego skutki będziemy odczuwali jeszcze przez
wiele, wiele lat). W świetle nagromadzonych w Polsce problemów społecznych jest niewiele osób (wśród
polityków, radnych, itd.), które pochyli się nad rybami.
Zresztą nie tylko wędkarze mają problemy. Także hodowcy ryb stoją przed ogromnymi wyzwaniami z
powodu działalność pseudoekologów (chodzi zwłaszcza o kwestię sprzedaży ryb, ale nie tylko). Gdy
któregoś roku zabraknie na Wigilię karpi, albo ich cena sięgnie astronomicznej kwoty, to dopiero wtedy do
społeczeństwa dotrze, że coś jest nie tak.
Jestem za szukaniem legalnych rozwiązań, odpowiednich do problemów. Jeśli wędkarzom rzeczywiście
zależy na rybach, to nie powinni ich łowić tam, gdzie trzeba je chronić w sposób szczególny. Np. nic nie
stoi na przeszkodzie, żeby łowić na haczyki z odłamanym grotem. Będzie kontakt z rybą, ale ryba się nie
zaczepi i nie będzie okaleczona. Proste jak drut. Nie mogę zrozumieć po co No-Kill-owcom tak bardzo
zależy na tym, żeby rybę zahaczyć (i kaleczyć), męczyć ją holem, wyjąć z wody, zmierzyć, zważyć,
obfotografować ze wszystkich stron, itd. i na końcu wypuścić, nie będąc pewnym, czy przeżyje. Na
niektórych wodach należy wprowadzić zakaz wędkowania w ogóle, albo wydłużyć okres ochronny. Na
innych limitować liczbę wędkarzy i wejść, z ograniczeniem do zabrania 1 ryby, a potem zakazem dalszego
wędkowania (tak jak jest w części Niemiec).
Przyjęcie No-Kill na ogół oznacza, że decydenci czują się zwolnieni z jakichkolwiek innych działań na
rzecz ochrony ryb, bo uważają, że ta zasada wszystko załatwia. Nieprawda. |
|
|
|
Odp: Petycja [24]
|
|
10.05 13:42 |
|
|
Ale kto to ma zrobić? Państwo? Organ państwowy? Społeczny (PZW, dzierżawca)?
Pada powszechnie znane hasło dla dobra kraju, społeczeństwa, ogółu czy "wyższych celów" (PKB, rozwój, itp)
i po sprawie. Każdej, nie tylko połowu ryb. W prywatnym przypadku dzierżawy może być (i chyba jest) inaczej.
Niemcy to głównie "prywatne" wody. Nieważne czy klubowe czy jakiegoś Helmuta.
Odnosząc się jednocześnie do przykładu Roberta, wiele razy o tym już pisałem. "Każdy niech sam zadba o
swój ciurek" i pstrągi a nie korzysta (na takich samych zasadach) z łowisk zadbanych, pilnowanych, rybnych
(jeszcze). Tak właśnie jest w Niemczech czy Austrii. Wtedy znając pojemność łowiska, obciążenie, zasoby
możesz sobie pozwolić na "sprzedanie" zezwolenia innym lub nie.
Co do złamanego grotu haczyka, toczyłem boje z Adminem i łowienie/niełowienie ryb tym sposobem nie jest
legalne. Pewnie jak u większości opiekunów wód którzy straszą Sądami.
Ekolodzy, znawcy wszelkich problemów oraz sposobów ich rozwiązywania, dopóki będą grzebać i wymuszać
działania Państwa w dziedzinie gospodarowania wodami, gruntami, lasami, itd, będzie to zawsze waliło po
grzbiecie gospodarza i prowadziło do jego problemów. Dzierżawca wody, gospodarz powinien mieć jedyny
warunek postawiony przez Państwo, zachowanie gatunku. Genetycznie zwłaszcza, nie jakiś sztucznych
tworów. Nie patrzenie na "męczenie, znęcanie" i inne bzdury, a wymóg oraz odgórna pomoc w tym aby była
utrzymywana naturalna populacja. A jak jest, wszyscy wiemy.
|
|
|
|
Odp: Petycja [23]
|
|
10.05 16:12 |
|
|
Co do złamanego grotu haczyka, toczyłem boje z Adminem i łowienie/niełowienie ryb tym sposobem
nie jest legalne. Pewnie jak u większości opiekunów wód którzy straszą Sądami.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego haczyk bez ostrza jest nielegalny. Rozporządzenie w sprawie
szczegółowych warunków ochrony i połowu ryb w powierzchniowych wodach śródlądowych
(https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20230001373/O/D20231373.pdf) nie zabrania tego -
ani pośrednio, ani bezpośrednio. Nie określa też, jak ma wyglądać ostrze.
Poza tym, nie bardzo rozumiem, dlaczego w Polsce nie wprowadza się zasady, że wolno łowić "tylko
suchą stopą", czyli bez wchodzenia do wody. W wielu rzekach byłoby to idealne rozwiązanie, także dla
wędkarzy, którzy muszą się nałowić "do bólu". To by do bólu wyszło na przeciw ich oczekiwaniom. |
|
|
|
Odp: Petycja [22]
|
|
11.05 08:29 |
|
|
Wczoraj złowiłem "dzikiego" pstrąga potokowego (nie wpuszczaka) o długości 51,0 cm. Był w bardzo dobrej
kondycji i pewnie ważył około 1,5 kg. Trochę upaćkał się, więc przed poddaniem go podstawowej czynności
kulinarnej postanowiłem opłukać go w wodzie. W tym celu położyłem pstrąga na dłoniach i umieściłem nieco obok
silnego warkocza wody, głową pod napływ wody, tylko lekko podtrzymując pod brzuchem. Kilka minut patrzyłem,
jak prąd wody opłukuje ciało pstrąga, który w pewnej chwili, o zgrozo, czmychnął w kierunku swojego stanowiska.
Cholera, a przecież oczami wyobraźni widziałem go smakowicie przyrządzonego na półmisku.
Czy przeżyje? Tego nie wiem. Wiem tylko, że uważa się (częściowo na podstawie badań naukowych), że około
10-20% p&l poddanych intensywnej manipulacji (nie przy zarybieniu) ginie. Z tym, że procent śmiertelności dla
lipienia, jako ryby delikatniejszej od pstrąga, oscyluje wokół górnych z wyżej podanych wartości. Chciałbym się
dowiedzieć od znawców prawa, jakie wykroczenie popełniłem w opisanym przypadku.
|
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
11.05 09:00 |
|
|
Dobre wytłumaczenie dla zaspokojenia "bezsensownego znęcania się".
|
|
|
|
Odp: Petycja [20]
|
|
11.05 18:19 |
|
|
Jak zostanie opublikowany tekst prawnika, to tam będziesz miał wyjaśnione. |
|
|
|
Odp: Petycja [19]
|
|
11.05 21:54 |
|
|
Abstrahując od Ciebie Stanisławie. Zastanawiam się, skąd zawsze, kiedy pojawia się jakaś rzeczowa inicjatywa,
która może spowodować wymierne korzyści dla jakiejś dziadowskiej zastałości, to także i od razu pojawiają się
osoby, które wyszukują "dziury w całym", jednocześnie nie proponując nic w zamian, nie mówiąc o konkretnym
zaangażowaniu się w rozwiązanie problemu według swojego racjonalnego pomysłu. Bardzo często dla
rozpierduchy przedstawiają pokrętne opinie prawne i interpretacje obowiązującego prawa. Wspominamy tu
zmarłych wędkarzy, więc stojący w cieniu Jurek K., jeden z byłych doskonałych łowców i bacznych obserwatorów
rzeczywistości powtarzał, że wszystko, co obecnie zaczęło się dziać złego wokół wędkarstwa, to wynik ideologii
lewackiej (nie lewicowej). Natomiast, opór nadal przeważającej części wędkarzy w stosunku do zmian, według
nich, m.in. zdyscyplinowania, które jest równe "zamordyzmowi", wynika z opacznie rozumianych przez masy
osiągnięć socjaldemokracji. Tak, mawiał. Więc nim przeczytam ów wywód prawny, proszę o przeczytanie ze
zrozumieniem, tego co napisałem we wcześniejszych wpisach i udzielenie konkretnych odpowiedzi na zadane
przeze mnie pytania, a nie jak zwykle skakanie po obocznościach. Tyle w temacie ode mnie. Pozdrawiam. |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
12.05 07:58 |
|
|
Odpowiedź na Twoje pytanie podałem już wcześniej na łamach fff (także w P&L), wskazując konkretny
przepis, wg którego No Kill jest niezgodny z Ustawą o ochronie zwierząt. Polecam lekturę Ustawy. Jest
zakaz kaleczenia zwierząt do celów rozrywkowych i rekreacyjnych. Czy uważasz, że należy lub można
kaleczyć zwierzęta w tym celu (bo ktoś ma taką zachciankę)?
To nie ja wymyśliłem tę Ustawę. Ja tylko zwracam uwagę na obowiązujące przepisy i wynaturzenia wśród
wędkarzy. Dla mnie nie stanowi problemu wypuszczenie ryby, która była delikatnie zahaczona i jest 99,9%
szans, że przeżyje. Jako problem widzę podejście wędkarzy, bo pod szyldem No-Kill ewidentnie robi się
rzeczy, których nie należy robić, nawet nie bacząc na Ustawę. Nie widzisz tego? Ustawę przyjęto,
ponieważ w społeczeństwie powszechnie dochodziło do bestialskiego traktowania różnych zwierząt
(lewactwo [cokolwiek znaczy to słowo] nie ma z tym nic wspólnego, bo inne grupy społeczne też nie
przyzwalały na bestialstwo). Wszystkie zwierzęta wzięto pod jeden parasol ochronny, bo niby dlaczego
miano by chronić ssaki i ptaki, dopuszczając kaleczenie ryb.
Dotychczas nie otrzymałem odpowiedzi na pytania w jednym wcześniejszych postów, m.in. czy złowienie
ponad 140 tęczaków w czasie jednej tury zawodów (towarzyskich, ale to nie ma znaczenie) jest
rzeczywiście wędkarstwem zgodnym z Ustawą (także Ustawą o rybołówstwie!) i etyką wędkarską? Albo
łowienie do bólu, tj. np. ponad 70 lipieni dziennie (też znam taki przypadek, bo wędkarz tym się chwalił),
co oznacza statystyczną śmiertelność rzędu 5-7 ryb, tj. więcej niż zezwalają przepisy na zabranie ryb.
Wędkarze dostrzegają tylko to, co dla nich jest wygodne. Nie chcą dostrzec wielu rzeczy. |
|
|
|
Odp: Petycja [17]
|
|
12.05 09:45 |
|
|
Zastanawiam się, skąd zawsze, kiedy pojawia się jakaś rzeczowa inicjatywa,
która może spowodować wymierne korzyści dla jakiejś dziadowskiej zastałości,.
Sęk w tym, że totalny no-kill nie jest rzeczową inicjatywą. Oszczędzone w ten sposób ryby, pod
nieobecność kontroli, trafią prędzej czy później na widelce czy wędki kłusowników, a część, chyba
niemała, wędkarzy zrezygnuje z opłacania składek na wody P&L pogarszając i tak już mizerną sytuację
ich finansowania. Sam no-kill bez pozbycia się problemów kłusownictwa, zatruć wód góskich w wyniku
zrzutów ścieków i ich ciągłej dewastacji i zabudowy przez WP będzie tylko pozorem działania. |
|
|
|
Odp: Petycja [1]
|
|
12.05 14:35 |
|
|
Nigdy nie byłem zwolennikiem totalnego "No kill", ale głównie przeciwnikiem przerzucania podczas zawodów dla
tzw. sportu wędkarskiego tysięcy ryb i rybek. Co, dla utrzymania formy, wiąże się z nieustającym treningiem
zawodniczym. Za te działania, swojego czasu, stanąłem przed Sądem Koleżeńskim, z oskarżeniem o nielojalność
wobec Kadry. Natomiast, zabieram w sezonie dosłownie kilka ryb (3-5 sztuk), tych z najbardziej pokiereszowaną
jamą gębową, resztę wypuszczam. Ponieważ jestem maksymalnie do 15 razy w sezonie na połowach ryb
łososiowatych, to siłą rzeczy łowię nie więcej jak kilkanaście p&l. Dlatego też pisałem wielokrotnie, że samo "No
kill" nie wystarczy, kiedy zwolennicy tej idei są po 100-200 razy w sezonie na wędkowaniu i przerzucają setki p&l,
z których później 10-20% ginie. |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
12.05 19:24 |
|
|
samo "No kill" nie wystarczy, kiedy zwolennicy tej idei są po 100-
200 razy w sezonie na wędkowaniu i przerzucają setki p&l,
z których później 10-20% ginie.
To nalepioki. Inaczej nie potrafią, swoje ego budują na setkach
natrzepanych głównie żyłką ryb, a cieniasów co łowią kilka,
kilkanaście dni w sezonie mają w głębokiej pogardzie. |
|
|
|
Odp: Petycja [14]
|
|
12.05 22:03 |
|
|
Są też tacy z tych „100-200 w sezonie” którzy lubią, kochają lub nie mogą żyć bez wędki.
Znam takich. Conajmniej kilku. Ryby również zabijają ale limit 6-9szt/m-c raczej wyklucza
taki wynik presji. Choćby nie wiem jak chciał znaleść to „mięso” to ten wynik nie jest
prawdopodobny. Korzystają nie na „turystycznej” zasadzie od rana do bólu lub długie,
wielogodzinne łowienie. Są to łowcy którzy chodzą wyłącznie o okresie największego
prawdopodobieństwa spotkania z rybą. Nie dla deptania wody czy stania na dołku jak
czapla. Wpadają codziennie „na chwilę”. Tacy podobno są najgorsi i limitowanie ilości
wejść na łowisko (Okręg Krosno) miało takich się pozbyć. Tyle że nie całkiem do końca bo
kolejne zezwolenie można dokupić. Jednego znam który przez sezon wędkarski (nie w
okresie grudzień-marzec) potrzebuje dwóch 60-cio wejściowych zezwoleń. Woda i ryby to
całe jego życie. A ilu takich jest.
Czy takie podejście do wędkarstwa jest złe? Uważam że nie. Nie depcze się wody bo mam
czas, urlop, przyjechałem tyle km. Idę sobie na wodę na chwilę, o świcie czy wieczorem
licząc na zbiórki. A może wyskoczę podczas trąconej po deszczu wodzie licząc na
zmniejszoną ostrożność ryb. A może nudzę się w niedzielne popołudnie i wyskoczę sobie
zobaczyć czy coś w wodzie jeszcze żyje lub przetestuje nowy zestaw. Różne są powody
wychodzenia z wędka nad wodę i nie zawsze celem są ryby. Jeżeli celem jest jednak mięso
(dozwolone przepisami) lub wymuszone prawem to im szybciej je złowię i opuszczę wodę
tym lepiej dla pozostałych ryb. Nie dla mnie jednak takie podejście do wędkarstwa.
Nakaz/zezwolenie wyłącznie na „pobranie ryby” z wody byłby pracą do wykonania a nie
relaksem.
|
|
|
|
Odp: Petycja [13]
|
|
12.05 23:08 |
|
|
Niech się wypowiedzą koledzy z Cieszyna, którzy właściwie już tylko wyruszają na ryby do Czech. Jak tam
przepisami podeszło się do takich "nalepioków". Tam, podobno też lipień jest w odwrocie, a nieliczne mateczniki
tej ryby są chronione w sposób szczególny, m.in. limitowanym wejściem do paru razy w sezonie, zakazem
wprowadzania jakichkolwiek ścieków oraz zabierania ryb. Ale Czesi, to nie naród dyskutantów. Mimo wspólnego z
Polakami słowiańskiego pochodzenia, w przeciwieństwie do nas, przejęli jako narodową mentalność dryl
austriacko-niemiecki. A, u naszych wędkarzy pozostaje ciągle bunt i niezdyscyplinowanie wobec postanowień
"zaborców". |
|
|
|
Odp: Petycja [12]
|
|
13.05 08:16 |
|
|
Tam, podobno też lipień jest w odwrocie, a nieliczne mateczniki
tej ryby są chronione w sposób szczególny, m.in. limitowanym
wejściem do paru razy w sezonie".
U nas temat lipienia w odwrocie załatwia się inaczej. Na nielicznych
matecznikach, odcinkach rzek z w miarę silną populacją tej ryby, vide
Łupawa, organizuje się parę razy w sezonie zawody ogólnopolskie,
europejskie, często na obniżonym wymiarze i przerzuca ilości ryb
liczone w tysiącach. |
|
|
|
Odp: Petycja [11]
|
|
13.05 14:38 |
|
|
"... się parę razy w sezonie zawody ogólnopolskie, europejskie, często na obniżonym wymiarze i
przerzuca ilości ryb liczone w tysiącach".
________
Jedna ze skuteczniejszych metod odłowów kontrolnych.
|
|
|
|
Odp: Petycja [10]
|
|
13.05 15:39 |
|
|
Jedna ze skuteczniejszych metod odłowów kontrolnych.
Nie raz słyszę ten argument. Powiedz mi ale tak realnie bez bajkopisarstwa i dywagacji co PZW robi z
wynikami takich "odłowów kontrolnych"? Jak ichtiolodzy Związku używają tych danych w celu poprawy
ilości i jakości populacji lipienia w Polsce?
Czy wyniki połowów wędkarskich, zależnych przecież od tylu czynników to faktycznie jedna ze
skuteczniejszych metod odłowów kontrolnych? |
|
|
|
Odp: Petycja [2]
|
|
13.05 17:52 |
|
|
wędkarstwo to nie sport
to hobby
nie powinno być zawodów
jak już - to rzutowe itd.
i po temacie
Nie raz słyszę ten argument. Powiedz mi ale tak realnie bez bajkopisarstwa i dywagacji co PZW robi z
wynikami takich "odłowów kontrolnych"? Jak ichtiolodzy Związku używają tych danych w celu poprawy
ilości i jakości populacji lipienia w Polsce?
Czy wyniki połowów wędkarskich, zależnych przecież od tylu czynników to faktycznie jedna ze
skuteczniejszych metod odłowów kontrolnych? |
|
|
|
Odp: Petycja [1]
|
|
13.05 19:22 |
|
|
Zgadza się, z tymi zawodami rozgrywanymi na żywych organizmach. Widać, że spadkobierców myśli Feliksa
Chynowskiego jest więcej wśród nas.  Całe zło wytworzone wokół idei wędkarstwa rekreacyjnego wzięło się z
wędkarstwa wyczynowego. Wystarczy wejść w jakąkolwiek witrynę internetową Okręgu, Koła lub Klubu, to
zawody poganiają zawody. Trudno powiedzieć, jakie proporcje panują między rzeszą wędkarzy rekreacyjnych, a
grupą o zacięciu zawodniczym. Jedno jest pewne. Związek dla przyciągnięcia członków wprowadził do
wędkarstwa rekreacyjnego elementy: walki, rywalizacji, konkurencji, splendoru i zysku. To wyzwoliło mroczne
cechy charakteru ludzkiego, jak: zawiść, zazdrość, nieuczciwość, snobizm, szpan, itp.
Zupełnie nie przejawia do mnie tłumaczenie, żeby wygrywać, to trzeba trenować. Czyli przewalać na treningach
tysiące ryb w sezonie. Dla jakiej chwały? Dla kolejnego dyplomu, pucharu i medalu z szajs metalu! Większość
wędkarzy w ogóle nie interesuje, kto zwyciężył w Grand Prix, kto jest w kadrze PZW, kto zwyciężył w
mistrzostwach Polski, Europy, czy Świata. To jest potrzebne działaczom związkowym oraz samym zawodnikom,
którzy puszą się między sobą.
Teraz puśćmy wodze wyobraźni. Co by się stało, gdyby wędkarstwo wróciło do formy pierwotnej. W doopę
dostaliby producenci zanęt. Mnóstwo ryb odpoczęłoby od nieustannych treningów. Producenci sprzętu
prześcigający się w wymyślaniu coraz to nowych materiałów sztucznych, wymyślnych technologicznie zestawów,
itp. wyrobów mających zintensyfikować połowy. Czyli wynikłyby same korzyści dla środowiska naturalnego. |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
13.05 19:48 |
|
|
wiesz, co będzie?
zaraz po myśliwych oraz karpiach (vide: https://kuszlewiczwimieniu.pl/tag/ryby/)
zabiorą się wędkarzy
Zgadza się, z tymi zawodami rozgrywanymi na żywych organizmach. Widać, że spadkobierców myśli
Feliksa
Chynowskiego jest więcej wśród nas.  Całe zło wytworzone
wokół idei wędkarstwa rekreacyjnego wzięło się z
wędkarstwa wyczynowego. Wystarczy wejść w jakąkolwiek witrynę internetową Okręgu, Koła lub Klubu, to
zawody poganiają zawody. Trudno powiedzieć, jakie proporcje panują między rzeszą wędkarzy
rekreacyjnych, a
grupą o zacięciu zawodniczym. Jedno jest pewne. Związek dla przyciągnięcia członków wprowadził do
wędkarstwa rekreacyjnego elementy: walki, rywalizacji, konkurencji, splendoru i zysku. To wyzwoliło
mroczne
cechy charakteru ludzkiego, jak: zawiść, zazdrość, nieuczciwość, snobizm, szpan, itp.
Zupełnie nie przejawia do mnie tłumaczenie, żeby wygrywać, to trzeba trenować. Czyli przewalać na
treningach
tysiące ryb w sezonie. Dla jakiej chwały? Dla kolejnego dyplomu, pucharu i medalu z szajs metalu!
Większość
wędkarzy w ogóle nie interesuje, kto zwyciężył w Grand Prix, kto jest w kadrze PZW, kto zwyciężył w
mistrzostwach Polski, Europy, czy Świata. To jest potrzebne działaczom związkowym oraz samym
zawodnikom,
którzy puszą się między sobą.
Teraz puśćmy wodze wyobraźni. Co by się stało, gdyby wędkarstwo wróciło do formy pierwotnej. W doopę
dostaliby producenci zanęt. Mnóstwo ryb odpoczęłoby od nieustannych treningów. Producenci sprzętu
prześcigający się w wymyślaniu coraz to nowych materiałów sztucznych, wymyślnych technologicznie
zestawów,
itp. wyrobów mających zintensyfikować połowy. Czyli wynikłyby same korzyści dla środowiska
naturalnego. |
|
|
|
Odp: Petycja [6]
|
|
13.05 22:12 |
|
|
Wyniki połowów wędkarskich to słaba metoda badawcza. Wędkarstwa rekreacyjno-konsumpcyjnego.
Zawody formuły "No Kil" z obniżonym wymiarem wyłapują dane, od małych ryb po okazy.
Co PZW /gospodarz danego łowiska robi z takimi wynikami? Najlepiej zapytać ich samych lub się
domyślić. Co najmniej monitoruje populację różnych gatunków. W rozmowach "kuluarowych" dochodzi
jeszcze więcej innych danych. |
|
|
|
Odp: Petycja [5]
|
|
14.05 10:03 |
|
|
To jest Arku dość pokrętna odpowiedź, ponieważ wędkarstwa rekreacyjnego nie należy jednoznacznie wiązać z
konsumpcyjnym. Jeżeli tak twierdzisz, to znaczy, że nie zapoznałeś się ze zrozumieniem z treścią wcześniejszych
wpisów. Poza tym, najbardziej miarodajnym źródłem informacji byłyby uczciwie i sumiennie wypełniane rejestry
połowów, a nie wyniki zawodów. Bo takie twierdzenie, to ewidentna przykrywka dla tych drugich. Jednak wiemy,
jak to bywa z tymi rejestrami połowów.. Czyli znowu wracamy do sedna sprawy. Skoro w żaden polubowny
sposób nie można dotrzeć do sumień dużej części wędkarzy i ich samokontroli, która spowoduje, że staną się
wędkarzami honorowymi, to pozostaje "zamordyzm" przepisowy i bezwzględne egzekwowanie tychże przepisów.
Wędkarze odwiedzający Litwę zapewne wiedzą, że tam strażnik jest organem i wystawia decyzję. Są to bardzo
wysokie kary pieniężne, bez zabawy po sądach, co raz dwa zdyscyplinowało wędkarzy. W Polsce takie
uprawnienia posiada np. Inspekcja Transportu Drogowego. |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
14.05 10:42 |
|
|
”… najbardziej miarodajnym źródłem informacji byłyby uczciwie i sumiennie wypełniane
rejestry połowów, a nie wyniki zawodów. Bo takie twierdzenie, to ewidentna przykrywka dla
tych drugich. Jednak wiemy, jak to bywa z tymi rejestrami połowów..”
Jeżeli chodzi o ryby jadalne/wymiarowe to tak. Młodsze roczniki w ten sposób nie policzysz.
A gospodarz chce mieć jak najwiecej cennych dane na przyszłość, wiec od „0 do starości”
populacji.
”Skoro w żaden polubowny sposób nie można dotrzeć do sumień dużej części wędkarzy
i ich samokontroli, która spowoduje, że staną się wędkarzami honorowymi, to pozostaje
"zamordyzm" przepisowy i bezwzględne egzekwowanie tychże przepisów.”
Jak w to nie tylko w tej dziedzinie w tym kraju.
|
|
|
|
Odp: Petycja [3]
|
|
14.05 10:44 |
|
|
A odłowy kontrole czy są robione przez kilka uprawnionych osób czy przez 150
(zawodników) jest to obojętne jeżeli są robione zgodnie z przepisami i zezwoleniami.
|
|
|
|
Odp: Petycja [2]
|
|
14.05 13:02 |
|
|
No, to trzeba rozbudować wzór rejestru połowów o rubryki: ryby złowione wymiarowe, ryby złowione
niewymiarowe, ryby zabrane. Ale, oczywiście zaraz będzie kolejny z tym problem. OSRAM i wszystko jasne! |
|
|
|
Odp: Petycja [1]
|
|
14.05 17:33 |
|
|
No tak. Pod przymusem zazwyczaj nic nie działa. Jak dobrowolnie, to podobnie jak w latach
90-tych „napiszemy że wzięliśmy to więcej zarybią”. Albo „same zera”, żeby myśleli że nic
nie ma w wodach. Bądź poważny! Liczysz na coś, czego ten naród cwaniaków i wszystko
wiedzących nigdy nie zrobi solidnie i uczciwie.
|
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
15.05 18:56 |
|
|
No, tak. W moim kierunku, jako moralizatorowi, który chce innych ustawiać, zostały już skierowane pierwsze
objawy niechęci. Ale, tak jak to usłyszałem od jednego z wędkarzy, także "Zlewam to ciepłym moczem". |
|
|
|
|
|
|
|
|
Copyright
© flyfishing.pl 2002
wykonanie |
|
|