f l y f i s h i n g . p l 2025.06.29
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Ni Kill, Prof. dr hab. Wojciech Radecki, opinia prawna. Autor: mart123. Czas 2025-06-29 20:45:58.


poprzednia wiadomosc Odp: Ni Kill, Prof. dr hab. Wojciech Radecki, opinia prawna : : nadesłane przez Administracja (postów: 347) dnia 2025-06-26 11:44:53 z 195.43.143.*
  Choć zgadzam się z tezą, że w przypadku kłucia ryby haczykiem – a więc jej okaleczania – może
dojść w pewnych przypadkach do naruszenia ustawy o ochronie zwierząt, to jednak nie zgadzam się
z argumentacją używaną w artykule.

Na co pozwala ustawa o ochronie zwierząt?
Ustawa ta pozwala na zabicie złowionej ryby. A skoro tak, to pozwala również na jej złowienie, czyli
na ewentualne sprawienie jej cierpienia oraz okaleczenie haczykiem. Haczyk to nic innego jak
dozwolone narzędzie kaleczące (zgodnie z ustawą rybactwie).

(Tu ciekawostka polskiej szkoły prawa – za działania niezgodne z ustawą grozi do 3 lat więzienia –
np. za połów na żyłkę z haczykiem bez wędki, co tak przynajmniej wynika z literalnej wykładni.)

Postawiona teza:
„Jeśli zgodzić się z koncepcją Mirosława Bańki, to trzeba przyjąć, że wędkarz, który rybę złowił, a
następnie ją wypuścił do wody, ryby nie pozyskał, bo przecież już jej nie ma.”

To odpowiada sugestii zawartej w zadanym mi pytaniu, że ustawa rybacka została skonstruowana
pod kątem pożytków: pozyskiwania i zabierania.


Pragnę zauważyć, że przyjmując taką koncepcję, zawsze gdy wędkarz de facto nie skonsumuje
złowionej ryby, staje się przestępcą. Według tej logiki, każdy, kto wypuści np. 5-centymetrową ukleję,
jest przestępcą – bo jej nie zjadł, a wypuścił. Z tekstu wynika więc obowiązek konsumpcji. To absurd.

W tekście przyjęto błędne założenie, że dopiero permanentne posiadanie (czyli: „mam rybę”)
oznacza, że wędkarz ją pozyskał. To kolejny absurd. Pragnę zauważyć, że jeśli wędkarz zje rybę, to
również jej nie ma – tak samo jak wtedy, gdy ją wypuści. Wynika z tego, że zarówno ten, kto rybę
zjadł, jak i ten, kto ją wypuścił – są przestępcami. Bo w obu przypadkach ryby już nie ma, a przecież
wcześniej ją okaleczyli haczykiem. A ten, któremu ryba spadła z haczyka podczas procesu zabijania,
ma jeszcze gorzej, bo trudno powiedzieć że rybę miał a bez wątpienia okaleczył.

Gdyby ktoś postawił mi zarzut, że rybę złowiłem, ale jej nie pozyskałem, bo jej nie mam –
odpowiedziałbym, że fantazjuje. Przecież widział rybę w moich dłoniach, a więc ją miałem – a więc ją
pozyskałem (stała się moja). Skoro stała się moja, to nikogo nie powinno obchodzić, co z nią później
zrobiłem. Mogę ją zabić i zjeść – nie mam obowiązku zabijania. Mogę ją porzucić – też mam do tego
prawo – i również jej nie mieć. Tak to działa od zarania ludzkości.

Stan faktyczny
Połów ryb jest sposobem nabycia własności ryby. Aby więc móc powiedzieć, że coś się „ma”, czyli że
coś się pozyskało, trzeba wejść w posiadanie ryby, która żyje w wodzie. Z posiadaniem mamy do
czynienia dopiero wtedy, gdy ktoś, kto widzi rybę w wodzie, będzie ją miał – w sensie animus et
corpus. Czyli nie tylko będzie chciał ją mieć, ale będzie miał ją fizycznie - fizycznie rozporządzał.

Z punktu widzenia ustaw (zarówno uoz, jak i ustawy rybackiej), dalsze losy ryby nie mają znaczenia.
Jeśli ktoś coś ma, może z tym zrobić, co mu się podoba – nie musi ryby zabijać. Obowiązek zabicia
występuje tylko w przypadku gatunków inwazyjnych.

Problem w kontekście „no kill”
Problem nie leży w tym, że wędkarz łowiąc ryby ich nie zabiera. Taki wędkarz powie, że rybę
pozyskał, ale potem ją wypuścił – i to dla dobra przyszłych pokoleń, czyli nas wszystkich. Wobec tego
koncepcja ukarania go upada.

Problemem jest natomiast sytuacja, w której wędkarz nie może wejść w posiadanie ryby – np. w
łowiskach „no kill”. Co wtedy? Niby nic się nie zmienia, ale pozyskać ryby (nabyć jej własności)
legalnie już nie może. A więc albo:

pozyskuje ryby nielegalnie, a następnie je uwalnia, nawet teoretycznie żadnej nie może pozyskać.
albo

w ogóle ich nie pozyskuje, tylko haczy je haczykiem.

Tak czy inaczej – niedobrze.


Pozdr MACIEJ

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Ni Kill, Prof. dr hab. Wojciech Radecki, opinia prawna [0] 26.06 11:55
  Odp: Ni Kill, Prof. dr hab. Wojciech Radecki, opinia prawna [0] 27.06 22:22
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus