|
Tego samego autora:
... Je¬żeli założeniem zawodów wędkar¬skich „na żywej rybie" jest wypusz¬czenie złowionych ryb po
zmierze¬niu do wody, to nie ma zagrożenia ich życia i zdrowia (poza oczywisty¬mi zagrożeniami
związanymi z każ¬dym wędkowaniem, które muszą być tolerowane, gdyż w przeciwnym ra¬zie samo
wędkarstwo trzeba by uznać za nielegalne, a tego nikt roz¬sądny nie postuluje). Czy zatem ta¬kie zawody
powodują cierpienia ryb? W tym miejscu zauważyć trzeba od razu, że z tego punktu widzenia jest
dokładnie obojętne, czy długość li¬pienia wynosi 28 cm, czy 32 cm, a zatem - powtarzam, z tego punktu
widzenia - obniżenie na zawodach sportowych wymiaru ochronnego li¬pienia z 30 cm do 27 cm jest
pozba¬wione jakiegokolwiek znaczenia prawnego. Okazuje się, że wracamy do podstawowego pro¬blemu
prawnego, jakim jest relacja między ustawą ry¬backą a ustawą o ochronie zwierząt. Pominę mocno
kontrowersyjny problem, czy złowienie ryby na węd¬kę rzeczywiście powoduje jej cierpienie. Załóżmy, że
tak, bo jeżeli nie, to w ogo¬lę nie ma o czym mówić. Jeżeli złowienie ryby na wędkę nie powoduje
cier¬pienia ryby, to żadne za-wody wędkarskie nie na¬ruszają przepisu art. 13 ust. 1 ustawy o ochronie
zwierząt, leżeli natomiast założymy, że powoduje, to musimy zauważyć, że gdyby ustawa o ochronie
zwierząt miała pierwszeństwo przed ustawa rybacką, to wędkarstwo stałoby się nielegalne. Jeszcze
można byłoby argumentować, że wprawdzie ryba przez jakiś czas cierpi, ale po wyłowieniu zostanie
natychmiast uśmiercona, a ze względu na wielo¬wiekowe tradycje wędkarstwa można to cierpienie
usprawiedliwić. Ale to rozumowanie łamie się w odnie-sieniu do ryb niewymiarowych (a na tej samej
zasadzie w odniesieniu do ryb w okresie ochronnym), nigdy bowiem nie można wykluczyć, że przynętę
chwyci ryba niewymiarowa, a ona nie zostanie uśmiercona, po¬nieważ zgodnie z art. 4 ust. 1 ustawy
rybackiej musi być wypuszczona. Dopiero teraz dochodzimy do tezy, ze to co jest dozwolone w
wędkarstwie, nie może być zabronione ustawą o ochronie zwierząt. ...
|