| |
Arek wiem, że prowadzisz osobistą krucjatę przeciwko PZW ale uważam, że problem z rybami już jest poza nimi.
Problem jest większy od nich. To są potężne zmiany klimatyczne- od dwóch lat nie było śniegu w Beskidach, deszczu
b.mało, lasy niszczone przez drwali zwanych dla pozoru leśnikami, permanentna niżówka przedzielona dwudniowymi
ścianami błota po nawalnych deszczach, Soła im wyżej od jeziora to płycizny z przegrzaną wodą. Te lipienie, które
chciałbyś introdukować w górze i tak zdechną z powodów powyżej... Na nizinach jest tak samo. Nie ma już takiego
kłusownictwa jak kiedyś, woda niby czystsza, jakaś część wędkarzy ryby wypuszcza, wędkarze coraz lepsi, coraz
lepszy sprzęt, a ryb coraz mniej. Bo nie ma wody. Nie ma roztopów wiosennych, woda nie wylewa na łąki, a jak wyleje
to zaraz znika i ikra/wylęg wysycha, a jak jakimś cudem gdzieś przeżyje to nie ma już janowych, czerwcowych
wezbrań, które by te rybki zabrały do koryta. Arek, uważam, że nawet jakby nawet PZW zostawiło Sołę samą sobie na
10 lat to tam eldorado się nie zrobi. Na Białce w BB poniżej fiata były 15 lat temu stada kleni, rzeka wybrukowana tymi
rybami, teraz pustkowie- nawet klenie, którymi nikt się nie interesował, nikt nie zarybiał nie są w stanie same się tam
odrodzić. A co dopiero pstrągi czy lipienie... A propos Białki w centrum też nie jest tak jak piszesz, ryby są, kolega
jeździ bo mu nie przeszkadza taki street fishing. Tu akurat jest łatwiej bo ryby można wpuścić, a wszystko na widoku
w centrum miasta więc kłusole mają trudniej, no i presja b.duża, także kompletnie nie moje klimaty...
|
