|
Ja to widzę zupełnie inaczej.
Doczekaliśmy czasów kiedy wartością nadrzędną wydaje się być
kolekcjonowanie przeżyć, emocji i wspomnień. Fejs, insta, yt, i inne
technologie królują w mentalności i przestrzeni obecnych i przyszłych
pokoleń. Nie tak jak kiedyś, gdzie nadrzędnym było utrzymanie się wogóle
jako takie, trzeba było umieć przetrwać i wyżywić siebię i rodzinę. Mało
kogo interesowały podróże czy jakieś kolekcje zdjęć z podróży. Zapchana
lodówka była synonimem sukcesu. I to jest zrozumiałe, bieda powojenna
itd.
Dzisiaj nie mamy już takich problemów lub mamy dużo więcej możliwości
na ich rozwiązanie. Jest gdzie zarabiać i poten z tego korzystać.
I to korzystanie wykorzystałbym po primo. Turystyka wędkarska to
przyszłość. Żeby gdzieś pojechać musisz mieć pewność, żeby tam
zaspokoić swoje potrzeby, np przywieźć zdjęcie z rekordowym pstrągiem
lub lipieniem czy szczupakiem albo inną rybą. Do tego chcesz się dobrze
wysoać i mieć komfirtowe warunki lokomocyjne. Takie czasy.
Wody potraktowałbym jako target w sensie j. w. Państwo może zadbać
o zapewnienie takich okoliczności aby turystyka wędkarska rozkwitała w
myś obliczeń zza oceanu, każdy dolar zainwestowany w ten segment daje
30 dolarów zwtotu. To łakomy kąsek. Mamy już zalążek takiego obrotu
spraw, komercyjne łowiska. Tam dba się o jakość. I są efekty. Coraz
więcej wędkarzy przechodzi na komercję i nie dlatego, że mogą zapełnić
lodówki.
Jeszcze raz napiszę. Mamy wody jak Ferrari. Od krainy jezior, morskie
wybrzeże, rzeki nizinne, podgórskie i górskie. Pełny wachlarz. Powozi nimi
furman, który głodzi i truje konia i nie pozwala na nic innego bo nie ma ani
chęci, ani pomysłu, ani potrzeby. To zaprzepaszczenie wielkich szans i
olbrzymich zysków dla szerszej grupy niż lobby rybacko ubeckiego PZW.
Państwo uwolnione od ideologi sowieckiego jałowienia środowiska
powinno przejść na ochronę i udostępnienie tych wartości chętnym. Ci co
chcą na tym zarobić mają mieć obowiązek utrzymania dobrej jakości bo
ona gwarantuje napęd gawiedzi.
Pozdrawiam
|