| |
Grzegorz. Myślę, że twój punkt widzenia i stanowisko co do rybności może być bardzi ale to bardzo wypaczony
faktem łowienia w 99% na zawodach, gdzie chwilowo ilość ryb jest olbrzymia i nigdy i nigdzie więcej w naturze taka
nie jest.
Może być tak, że twoim standardem i zawodników jest łowienie kilkunastu lub kilkudziesięciu ryb w turze. To jest
zwyczajne wypaczenie pojęcia co do naturalnej populacji czy rybności wody.
Jedynym miejscem, gdzie rybność jest zbliżona do tej na zawodach (dorybianych bez opamiętania) są rzeki Norwegii
Szwecji i Finlandii. Z tym, że to są nieporównywalne warunki i nigdy u nas tego poziomu nie uzyskamy. Chyba, że
lądolód z północy się przesunie na południe i Bałtyk zacznie zamarzać. Nieprędko to nastąpi.
Nasze "zdrowe" wody mają mieć strukturę pokoleniową. To daje przetrwanie gatunku. Dużych ryb jest w takiej zdrowej
rzece stosunkowo niewiele, tylko w najgłębszych miejscówkach. Zawodnicy są przyzwyczajeni do łowienia po
kilkadziesiąt muarowych ryb dziennie. Kiedyś, kiedy rzeki były w miarę "zdrowe" zawody wygrywały 2, 3 muarowe ryby.
Bośnia nie jest tu wyjątkiem. Okresowo ryb może być mniej ale tamte rzeki pozostawione samopas odbudują się bez
wątpienia bo mają strukturę populacji. Nasze niestety nie.
Śmieszą mnie te opinie, że tam jest kryzys. Kryzys w odniesieniu do wyimaginowanych oczekiwań z pewnością. Ale
ci, głoszący te nowiny, jeszcze powtarzane "bo koledzy byli i mówią" to raczej boleści kompletnie pozbawione
rozeznania w temacie.
Na 6 wyjazdów na morskie trocie do Szwecji tylko dwa razy złowiłem ryby. Byli tacy co brania nie widzieli. I co??
Szwecja ma ptoblem?? Już nie ma troci?? Nie!! W dalszym ciągu ma największą populację troci morskiej.
Pozdrawiam serdecznie.
|