|
Widzę,że podgrzała się atmosfera.Staram się zrozumieć Witka i innych-czyli wpuszczanie ryb do wody.ale miotam się z myślami albowiem bakcyl jazdy na ryby to właśnie chęć złowienia i przywiezienia do domu zdobyczy.Kiedy przyjeżdżam nad wodę zaczynam poszukiwania jak łowca i po złowieniu pierwszego lipienia zaczynam martwić sie aby za wcześnie nie złowić kompletu.Wówczas gdy są to godziny ranne zaczyna się wpuszczanie pełnowymiarowych ryb do wody a potem kiedy ustaje żerowanie zdarza się że ciężko dołowić drugiego czy trzeciego.Kiedy uda mi się złowić za wcześnie komplet,czuje się beznadziejnie,brakuje celu a dzień się jeszcze nie skończył i wypadałoby wyjść z wody.Ale najgorzej się czuję(potężny niepokój psychiczny),kiedy wyskoczy 40 chłopa z autokaru i mnie otoczy,łowiąc trzy razy szybciej odemnie.Pozostaje jeszcze aspekt żon.Moja uwielbia mięso lipienia, co mnie bardzo cieszy, bo z dużą ciepliwością znosi moje wyjazdy na ryby a ja staram się dogodzić Jej podniebieniu.Czego się nie robi dla ukochanej. Rada dla zwolenników NO KILL-podwyższcie wymiar ochronny pstrągowi potokowemu i lipieniowi po 5 cm w górę i proponuje zmniejszyc limit do 2 sztuk.TO NAPRAWDĘ NIE JEST MIĘSIARSTWO.Cześć ukochanym Wodom !
|