| |
Większość przeróżnych występków z Ustawy Rybackiej zagrożona jest wysokimi karami i grzywnami do tego stopnia, że czasem lepiej jest zminimalizować przewinienie i łupnąć mandat "za brak dokumentów uprawniających do wędkowania" który wynosi 200 złotych w taryfikatorze ministra spraw wewnętrznych (ostatnie rozporządzenie ustalające wysokość mandatów za różne przewinienia). Dla wszystkich jest to rozwiązanie wygodniejsze, bo strażnik (czy policjant) nie jest wleczony do sądu grodzkiego, kłusownik ma "czyste konto", czyli nie grozi mu recydywa jak go drugi raz złapią, a złapanie kogoś na gorącym uczynku + skuteczne ukaranie sprawcy liczą sie bardzo dobrze do statystyk walki z przestępczością. Właściwie kłusownik, który nie zapłaci tych 200 złotych na miejscu pewnie albo nic nie zapłaci, albo będzie winien wymiarowi sprawiedliwości kilkaset złotych przez następne dziesięć lat.
Lipień za krótki jest naruszeniem rozporządzenia do ustawy rybackiej i nie powinien być karany mandatem - skoro zostało to podciągnięte pod mandat, należy się cieszyć i płacić. W przeciwnym przypadku strażnik mógłby z policją zająć koledze komputer przed Świętami na poczet zabezpieczenia ewentualnej grzywny i kosztów sądowych do czasu rozprawy (powiedzmy przez okres roku) a w międzyczasie sprawdzić, czy programy w komputerze są legalne. Trzeba by było też pewnie koledze zrobić sobie zdjęcie, takie jak w amerykańskich filmach, na tle kresek dla określenia wzrostu i z tabliczką z numerem, do kartoteki przestępców. Tak ostatnio policja myślenicka postępuje ze złodziejami żwiru - ale kłusownikom - sąsiadom najczęściej wali mandat po przyjacielsku i z tego też trzeba się cieszyć.
|
