|
Miałem już nie pisać , ale może kilka zdań uratuje komuś tyłek
Na Rabie Dobczyckiej chłopaki ganiają kłusowników.
Emerytów łowiących w dzień i gości z dziećmi , kórzy uczą następców jak pozyskać mięso.
Powoli okoliczni mieszkańcy dostosowują się do wymagań środowiska i wychodzą zorganizowanymi bandami na żer.
Jeden na zwiady, póżniej dwóch z krzaków rzuca spławik , pstrąga w łeb i do domu .
Wędkarz łowiący obok oczywiście zadzwonił gdzie mógł , ale reakcja zawsze będzie spóżniona.
Kłuoswnicy zaczną wychodzić w nocy , zaczną wychodzić uzbrojeni , choćby w noże , czy widły.
Wyślesz studenta, żeby stracił życie ?
Na Sanie zasiadki na kłusowników organizowane są w kilka conajmniej osób, zatrudnionych i ubezpieczonych.
Co będzie, jeśli komukolwiek ze strażników amatorów coś się stanie.
" będąc młodą lekarką " wrzucałem kłusoli do wody , albo przynajmniej straszyłem.
Teraz mi się fizycznie nie chce gonić za 20-latkiem w spodniobutach - i tak nie dogonię.
Podsumowując :
Ochrona wody, będąca najważniejszą częścią gospodarki wymaga profesjonalnych strażników.
Profesjonalni strażnicy kosztują.
70 % pieniędzy większość Okręgów wydaje na czynności okołobiurowe
powodzenia dla TPR
r.
|