|
Panie Józefie, chyba każdy z nas ma świadomość, że na dzień dzisiejszy zarybienia są po prostu koniecznością i nikt tego nie podważa. Pytanie, zarybiać wylęgiem strumienie i dopływy, czy bombardować rzekę gigantycznymi ilościami smoltów? Mamy nad rzeką Łebą w przeciwieństwie do innych rzek ryby zdrowe. Ryby bez plesniawki i wrzodów. Odłowy kontrolne nad Okalicą prowadzone przez IRŚ potwierdziły też skuteczność naszych działań ochronnych i pokazały że Okalica ma narybek zdrowy i w bardzo dobrej kondycji i jest to niepodważalne. Chyba nie muszę nikogo przekonywać do idei tarła naturalnego, które dla mnie zawsze będzie najwazniejsze i będzie stać na pierwszym planie. Tarło naturalne - wspomagane sztucznymi zarybieniami wylęgiem - TAK. I dlatego też jestem przeciwny niezrozumiałej decyzji która zezwoliła na całkowite przegrodzenie przejść migracyjnych, o które tak zajadle walczono.
Marcins - w latach 60-70 do Łeby wpływały gigantyczne ilości łososi i troci, rzeki takie jak np. Pogorzelica były głównymi miejscami ich tarlisk. Nie wiem czy uwierzył byś w opowieści ludzi, którzy mieszkali i mieszkają nad tą rzeką i widzieli ryby, które w tamtych latach do niej wchodziły. Niestety kres tej sielance położyły odłowy na jeziorze, kłusownictwo oraz odgrodzenie najlepszych tarlisk tamami i jazami. I jeszcze raz - nie jestem przeciwny zarybieniom, jestem natomiast przeciwny grodzeniu przejść migracyjnych - ostoi ryb wędrownych oraz stawianiu tarła sztucznego i bombardzowaniu rzeki smoltami ponad tarło naturalne, które dla mnie jest priorytetowe.
|