|
Niegdyś, dla odmiany, zabawiałem się łowieniem okoni (dłoniaków) na Dunajcu, zarówno w korycie jak i w pożwirowych dołach w Maniowach. Dobre okazywały sie nieduże, lekko dociążone w konstrukcji (nr 6-8) puchowce w kolorach czerwonym lub czarnym. Prowadzenie lekkimi skokami: rzut, opad prawie do dna, lekkie podciągnięcie, opad, itd. Brania następowały przeważnie w momencie lekkiego podciągania w górę. Niezłe były także nimfy w kolorach brudnego beżu lub zieleni.
Najważniejsze było znalezienie miejsca pobytu stadka okoni. Szukałem ich w spokojnych, niezbyt głębokich zatoczkach lub uspokojeniach nurtu za dużymi głazami.
Przy okazji, bardzo dobrą zabawą jest finezyjne stosowanie calowych twisterków. Najskuteczniejszym kolorem okazywał się bordowy (biskupi), potem żółty (z kolorem czarnym miałem niezbyt udane osiągnięcia). Do tego celu można stosować nawet zestaw muchowy, ale tylko tam, gdzie wolno (bo twister jest sztuczną przynętą). Takie łowienie okoni jest dobrym sposobem na przeżywanie licznych emocji dla tych choćby wędkarzy, którym nie za bardzo zależy na napełnianiu swoich koszyków. Przy szczęśliwym wytropieniu stadka okoni można w ten sposób, z jednego miejsca wyjąć (i przeważnie wypuścić) nawet kilkadziesiąt sztuk tej kolorowej rybki.
Pozdrawiam!
|