|
Czesc.
Zgadzam sie z wypowiedzimi p. Weglarskiego i macka Wilka. ja nie widze nic zlego w stosowaniuindykatora. Sam uzywam godosc czesto, zwlaszcza lowiac na daleka nimfe na spokojnych planiach.
Inna sprawa jest dosc powszechnie spotykana marginalizacja muszkarstwa do nimfy z indykatorem, co obserwuje lowaic w Stanach. Coraz czesciej odzywaja sie w prasie wedkarskiej glosy, ze coraz mniej ludzi lowi na sucha muche i zwlaszcza na tradycyjna mokra muche. Czy jest to zle - nie wiem, fakt ze zubaza wedkarsko. Choc wtedy ja ma lepsze samopoczucie, gdy skutecznie lowiac na suche posrod ,bezradnych, nimfiarzy. Niestety dosc czesto bywa tez odwrotnie - ale wtedy i ja przestawiam sie na nimfe. I o to chyba chodzi, umiec ocenic formy na jakiej zeruja ryby i dostosowac metode lowienia. To caly kunszt muszkarstwa.
Jako indykatora najczesciej uzywam 'plywajacej plasteliny', ktora mozna w bardzo prosty sposob umocowac na przyponie i dowolnie manipulowac glebokoscia prowadzenia nimf, mozna tez zamiast jednego duzego indykatora stosowac kilka mniejszych (zgroza!!!). Mozna tez dowolnie regulowac wielkoscia indykatora. W przypadkach skrajnych umieszczam na zylce tylko odrobine 'plasteliny', ktora nie jest w stanie utrzymac sie na powierzchni, ale za to ulatwia obserwacje przyponu pod woda.
Pozdrawiam
Przemek
|