f l y f i s h i n g . p l 2025.09.20
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Brennica okjazja do rewitalizacji. Autor: Robert Kostecki. Czas 2025-09-19 09:02:57.


poprzednia wiadomosc Odp: Spróbujcie na to spojrzeć inaczej : : nadesłane przez Jerzy Kowalski (postów: 2038) dnia 2008-07-11 02:07:37 z *.centertel.pl
  "Rzeczywiście, nie tylko odwagi w działaniu, ale samej gotowości do działania nam brakuje. Tej gotowości do zorganizowania swoich spraw po swojemu, na spójnych podstawach, dostosowanych do naszych warunków, a nie mrzonek odnoszących się do warunków panujacych w innych miejscach na swiecie."
Broń Panie Boże. Ani Anschluss w postaci 51-go stanu lub prowincji trzeciej kategorii EU, ani nie tracenie kolejnych lat na poszukiwaniu własnej drogi. Import idei ,


Dziekuję za tę uwagę. Do lat już pisze o tym, żeby żadnej "treciej drogi" nie szukać. Z malym skutkiem, bo wielu podoba się to, żeby stworzyć jakąs hybryde w rodzaju zachowania tych "uprawnień", które zostały nadane "za komuny", z rybnością wód implantowaną ze Skandynawii, USA czy innych krajów o zupełnie odmmiennych warunkach. To, co piszę w artykuach czy w dyskusjach to właśnie "import idei", za nawiązaniem do takich samych idei, do takiego samego sposobu myślenia, do takich samych zasad, które funkcjonowały w polskim wedkarstwie kiedy jeszcze było częścią szerzej pojętej wymiany myśli. Przez jakis czas nie było, i to nie tylko wędkarstwo, co poczyniło nieodwracalne szkody, co koniecznie trzeba brac pdo uwagę zastanawiajac sie nad tym "importem idei" warto też pamietac o podłożu idei, które są warte importowania. One są zbudowane na podłożu zasad i przekonań i ich importowanie bezkrytyczne może je zazwyczaj skompromitować, zamiast zmienić cokolwiek na lepsze. Dla tego "importowania" konieczny jest fundament mentalny. Tymczasem wiele pomysłów odnosi się do wporowadzania idei siła, co kłóci się z podstawami logicznymi takiego postępowania. Jedni odwołują się do idei na podłożu judaistycznym, inni do powstałych na gruncie protestanckim, jeszcsze inni patrza na to, co stworzyli Mormoni, a u nas .... pospolitość skrzeczy .... a oczekiwania są właśnie takie, żeby cos się stało za sprawą jakiejś nieokreślonej siły, która powie "niech się stanie" i jeszcze zapewni, żeby się stało, oraz otoczy opieką..... ale inne kwestie czekają na poruszenie....

Panie Jerzy. Nie traćmy czasu na wymyślanie prochu. Niemcy, Austria, Czechy, Słowacja, może Szwecja. Tam od wielu lat funkcjonują pewne rozwiązania z dobrym skutkiem. Nie znajdziemy tam spójnych, dostosowanych do naszych warunków recept? Coś dla Pomorza, coś dla rzek karpackich, coś dla pozostałych. A nam mądre głowy z Warszawy próbują wmówić, że jest jedna słuszna, dobra dla każdego miejsca w tym kraju droga.

Najprostsza kwestią do importowania wydaje sie sposób myślenia. Ten, który przetrwał w Czechach czy na Słowacji, mimo ich sytuacji podobnej do naszej. Ale nie do końca. Oni nie mieli kartek na mięso ... a waśnie kartki na mięso sprawiły, że to co chronione i w miarę racjonalnie eksploatowane zostało zniszczone. Okres kartek na mięso to okres największego wzrostu liczebności PZW w Polsce .... takie dopuszczenie "mas" do "źródła białka".... to też okres zburzenia zasad polegających na dbaniu wędkarzy o łowiska, przekraczajacego proste satysfakcjonowanie wymogów prawnych ... i to zasad respektowanych.... można patrzeć na to z powątpiewaniem, ale są to fakty, jedne z wielu, które warto kojarzyć analizując to, co jest do zrobienia dziś, to co można zrobić w przewidywalnym czasie.....
Inne kraje, o których marzą polscy wedkarze, z którymi porównują nasze warunki, mają zupełnie inny poziom podstawowych zasobów. Wystarczy popatrzeć na róznice w zaludnieniu. Szwecja - 20 miszkańców/km. kw., Norwegia - 14/km.kw., USA - 30 mieszkańców na km. kw, Polska - 122 mieszkańców na km. kw. To nie tylko różna presja na łowiska, ale też zasięg karczunku lasów pod pola, drogi, osiedla, to też skala obciążenia środowiska odpadami.... a do tego my jesteśmy wciąz "na dorobku", a tamte kraje są bogate od lat, a do tego spotykają je takie "niespodzianki" jak ropa w szelfie norweskim itp. Istotną też część wędkarstwa przejmuje rozległe, bogate w ryby (nie tylko dorsze) wybrzeże morskie ...Dlatego to, co sie chce importować, implantować, trzeba przymierzać do naszych warunków, pozbywając się mrzonek bezkrytycznego przeniesienia czegoś z warunków diametralnie odmiennych.
Każde odwoływanie się do uprozczonych interpretacji i przykładów jak inni sobie poradzili będzie tu demagogią. To są bardzo skomplikowane zalezności, trwające lata, często pokolenia.

Nie zgodzę się, że ludzi gotowych do poświęcenia własnego czasu nie ma. Podam przykład okręgu, który jest przecież Panu dość dobrze znany. Lublin-mój były okręg. Prawie tysiąc pstrągarzy i praktycznie dwie małe rzeczki. Nie znajdziemy wśród nich z pięćdziesięciu gotowych do poświęcenia części swego czasu entuzjastów, dla których konieczność zmian jest oczywista? Tych pięćdziesięciu ludzi może zrobić jedno wielkie tarlisko zasypując żwirem rzeki od góry do dołu i postawić rybom tyle kryjówek, że się żadna nie przeciśnie.

Ja też się nie zgodzę, że takich ludzi nie ma. Cieszę się, że Pan też tak uważa, bo chyba nie chce Pan nie zgadzac się w tym ze mną? Już teraz jest ich więcej niż wspomnianych pięćdziesięciu. Wystarczy zajrzeć na stronę "komisji pstrągowej" przy ZO w Lublinie, żeby zobaczyć ilu ludzi jak wiele robi.... Mam też skromną satysfakcję, że w wielu sprawach nawiązuja do tego, co dyskutowaliśmy w czasie konferencji, podczas której miałem przyjemność zaprezentować skrótowo istotne kwestie, w tym waśnie zasady i sposób rozumowania, o którym tu też piszę, jakie prezentował też Józef Jeleński.

Problem jest jeden. Kto ma przekonać pozostałych, że co było, minęło i teraz musi być inaczej. Tego nie zrobi ani prezes Sadowski (pozdrawiam Panie Zbyszku), ani inny prezes w kraju. Wcale nie dlatego, że im się nie chce, czy nie potrafią. Dlatego, że działają w określonych uwarunkowaniach, które wiążą im ręce. Którym na imię PZW. Organizacja, która przetrwała w praktycznie nie zmienionej postaci przez prawie całe moje wędkarskie życie. Pudrowaniem pryszczy nigdy się ich nie wyleczy.
Pozdrawiam


Przekonać mogą i muszą ci, którzy wiedzą i chcą. Bez czekania na "oficjalne stanowisko", prezesów, zarządy, itp. Zarządy i prezesów można sobie wybrać. Wpływać na nie i na nich. Ale wpływać może środowisko, dobrze zorganizowane, wysarczająco (co nie znaczy - bardzo) liczne. PZW tak samo wiąże ręce, jak i stwarza możliwości zarządzania tym, co jest w rękach wędkarzy. Uprozczone usprawiedliwienia przez szukanie "wroga" nie prowadzą do rozwiązań. Co cztery lata jest mozliwość zmiany zarządów, prezesów, sposobów postepowania. Od prawie 20 lat marnowane w większosci miejsc w Polsce. Bo to wymagałoby stworzenia silnych srodowisk, sprawnych, chcących zmian, a o takie wciąz trudno. Nie chodzi o żadne "pudrowanie", przy której to interrpetacji wielu sie upiera, ale o użycie tego, co wędkarze już mają, ale w racjonalny sposób. To, co mozliwe jest marnowane przez nas samych, bo w krajach, na które tak wielu patrzy ludzie już dawno dokonaliby zmian, gdyby byli na naszym miejscu. A my wciąz czekamy, aż jacyś "oni" nam zaimportują gotowe rozwiązania.... a te rozwiązania możemy importować tylko my sami ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Spróbujcie na to spojrzeć inaczej [0] 11.07 16:24
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus