| |
Wyjątkowo się z Tobą Krzysiu zgadzam.Są okręgi,w których duża część składki tzw."nizinnej" idzie na utrzymanie wód tzw."górskich",aby garstka zwana "elitą" mogła się bawić i spełniać swoje marzenia.Ciekawe,kiedy "nizinni"się wkurzą?I jak długo taki stan może trwać?Nie wolno gardzić spławikowcami.To tacy sami wędkarze jak inni.Póki co,należymy do tej samej "bandy" .
Nizinni się wkurzą wtedy, gdy coraz mniej będzie im wolno, a będą płacić coraz więcej. Oto słowa mojego szwagra, który nie lubi muszkarzy (mnie wyjątkowo lubi), cytuję z pamięci mniej więcej:
"Krzysiek,
Ja to już chyba w tym roku nie zapłacę za PZW. Mnie nie interesuje utrzymywanie Waszych smródek z pstrągami i trociami. Kiedyś na rzece łowiłem miętusy, węgorze... ktoś tym dzisiaj zarybia? Na Regalicy PZW siecami ryby odławia. Nie będę wszyskich utrzymywał, bo nic z tego nie mam. Pieprzę to."
Koniec cytatu!!!
Aż strach pomyśleć, co by było gdyby "elita" sama musiała za utrzymanie tych obwodów zapłacić... ech... kto chce dużo, dużo, dużo... ten nie ma nic...
A tak poza tym, to piąty punkt wędkarskiego dekalogu dra Stefana Olszewskiego:
Pamiętaj, nie to cię wyróżnia od innych wędkarzy, jakie ryby łowisz, ale jak je łowisz, wiesz bowiem przecie, że można łowić łososia z powodzeniem, ale brzydko, nader zaś pięknie nawet płotkę.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|
